czwartek, 18 września 2025

Mój pomysł na zwiedzanie Oliwy

Nigdy tam jeszcze nie byłam i uznałam, że cokolwiek zobaczę, to i tak będzie więcej niż widziałam do tej pory.
Wysiadłam z autobusu w pobliżu stacji kolejowej Oliwa i pomaszerowałam w kierunku parku przy Katedrze Oliwskiej. Jako pierwszy obiekt napotkałam jeden ze stawów na Potoku Oliwskim. I w tym miejscu wypada dodać, że podczas spaceru po Oliwie będę jaszcze niejednokrotnie spotykać ten potok, bo płynie on przez Oliwę, zasila stawy parkowe, w przeszłości budowano nad nim liczne młyny, których pozostałości można spotkać w mieście. I, co ciekawe, już się z nim spotkaliśmy w poprzednim wpisie, kiedy pokazywałam ujście do Zatoki Gdańskiej Potoku Jelitkowskiego. Oba potoki to tak naprawdę ten sam potok o różnych nazwach.
 

Tak dotarłam do północnej części parku, to tak zwane Ogrody Doraco, nazwane tak od firmy, która ma tu siedzibę i założyła przyjemny ogród. Tu znajduje się dworek dawnego oliwskiego ogrodnika Saltzmanna, będący obecnie siedzibą firmy. W ogrodach można pospacerować alejkami wśród dorodnych starych drzew, posiedzieć przy fontannie na ławeczce obok dziewczyny z książką Francoise Sagan „Witaj smutku”, czy zatrzymać się przy gdańskim lwie upamiętniającym prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.
 




Stąd ledwie kilka kroków do ogrodu japońskiego. W porównaniu z ogrodem w tym stylu, jaki zwiedzałam w Pisarzowicach, ten jest bardziej ascetyczny, zdecydowanie mniejszy i mniej barwny. 
 

 
Myślę, że w porze kwitnienia azalii i on nabierze kolorów, a teraz wygląda tak, jak na zdjęciach.
 

Inną atrakcją parku są stawy i wodospad na znanym nam już potoku. 
 

wodospad i jego okolice
 
Bardzo to przyjemne miejsca wypoczynku w upalne letnie dni.
 



Udało mi się też dotrzeć do ciekawej, choć zapewne współczesnej, altanki. To miejsce spotkań poety Rainera Marii Rilkego z gdańską pisarką Lou Andreas-Salome. Spotykali się w parku w altance, która wtedy gdzieś tam mogła się znajdować. 
 
altana w pobliżu tak zwanej Chińskiej Górki
 
Jest też w ogrodzie pomnik innego poety - to Adam Mickiewicz. 
 

Jeszcze tylko dwa miejsca i kończymy spacer. Jedno to oryginalna palmiarnia z ciekawymi roślinami, a drugie Groty Szeptów, w których naprawdę można rozmawiać szeptem między grotami. Ważne jest, żeby się odpowiednio ustawić. 
 
to nie krzywo wykonane zdjęcie, a tak jest nachylony pawilon palmiarni
 
Groty Szeptów
 
Do katedry dotarłam na pół godziny przed koncertem, żeby spokojnie obejrzeć jej imponujące wnętrze. 
 
 
I tu muszę przyznać – ma ona tak bogate wyposażenie, że nie sposób opisać jej na blogu. W nawie głównej, nawach bocznych i ambicie (to obejście wokół prezbiterium) mieści się wiele pięknych i bogatych dzieł sztuki. Zaprezentuję jedynie kilka, bo w przeciwnym razie musiałabym przygotować specjalny wpis poświęcony samej katedrze.
 
feretron z 1788 roku - Matka Boska Oliwska
 
stiukowe wyobrażenie niebios nad ołtarzem głównym

małe organy w nawie bocznej

święta Anna - figura przy jednym  z ołtarzy nawy bocznej
 
Wypada oddzielnie wspomnieć o oliwskich organach, które powstały pod koniec XVIII wieku, były później wielokrotnie przebudowywane. Wciąż zachwycają doskonałym brzmieniem, o czym mogłam się przekonać na koncercie prezentującym możliwości tego instrumentu.  
 
wielkie organy (informacje o godzinach koncertów w tym linku)
 
W pobliżu katedry warto odwiedzić dwa obiekty muzealne. W tak zwanym Pałacu Opatów mieści się Oddział Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku. 
 
Pałac Opatów
 
dalie na jednym z klombów
 
 
Aktualnie można tam obejrzeć wystawę sztuki XIX wieku, a szczególnie obrazy Olgi Boznańskiej. Mnie urzekł jej autoportret.
 

Tuż obok w Spichlerzu Opackim mieści się Oddział Etnografii MN w Gdańsku. 
 

Na piętrze muzeum słychać było głosy licznej grupy zwiedzających, ograniczyłam się więc do zwiedzenia ekspozycji na parterze budynku. A tu sporo okazów dotyczących życia i pracy mieszkańców Pomorza Gdańskiego, szczególnie tych związanych z rybołówstwem. 
 
 

Idąc ze spichlerza wyszłam bramą parkową w kierunku oliwskiego cmentarza, a stąd ulicą Tatrzańską udałam się na skraj lasu porastającego wzgórze Pachołek. Lasy na Pachołku ładne, bukowe. Zupełnie jak na naszym Patrolu czy Zielonej.
 
kapliczka na skraju lasu
 
jeden z malowniczych wąwozów
 
Dobrze znakowana ścieżka prowadzi łagodnie na szczyt wzgórza (100,8 m n.p.m.), gdzie umieszczono przyzwoitą wieżę widokową. Nie mogłam sobie odmówić przyjemności wejścia na nią, zwłaszcza że schodząca akurat turystka bardzo zachwalała widoki. I rzeczywiście – z wieży rozpościera się widok na Gdańsk, w oddali widać pasek Zatoki Gdańskiej. Warto było się tam wdrapać. 
 
widok na północny zachód
 
widok na Archikatedrę Oliwską i port w Gdańsku
 
Zeszłam ze wzgórza w kierunku ulicy Spacerowej, a tu zaraz kolejna ciekawostka. To jeszcze jeden staw młyński. W dodatku z widokiem na nieczynny młyn. 
 


Stąd udałam się ulicą Kwietną do szesnastowiecznej Kuźni Wodnej położonej, rzecz jasna, nad Potokiem Oliwskim. 
 
budynek kuźni
 
system dostarczania wody do napędu kuźni 
 
Poza sezonem jedynie w weekendy można obejrzeć pracę kuźni, której urządzenia uruchamia przewodnik. 
 


Ja musiałam się zadowolić zwiedzaniem w towarzystwie sympatycznego ochroniarza. Zwrócił on moją uwagę na współczesny detal w otoczeniu kuźni – wykuty przez kowali napis umieszczony przy ogrodzeniu zabytku.
 
żelazne litery układają się w napis "KUŹNIA"
 
I to był już ostatni zaplanowany prze mnie do zwiedzania obiekt w Oliwie. Dotarłam spokojnie do przystanku autobusowego, z którego dojechałam do dworca kolejowego. I tak zakończyłam intensywne zwiedzanie.
 
pożegnalne spojrzenie na wzgórze Pachołek 
 
Zdjęcia mojego wyrobu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz