poniedziałek, 22 września 2025

Pożegnanie lata w rezerwacie Dąbrowa Polańska

Byliśmy w tym rezerwacie zimą i jesienią. Teraz przyszła kolej na spacer u schyłku lata, a raczej na początku jesieni. Przy czym towarzyszyła nam upalna letnia pogoda.
 

Powtórzyliśmy prawie dokładnie trasę sprzed dwóch lat (tu link). Obeszliśmy najpierw las idąc drogą na granicy lasu i pól.
 

Pola świeżo zaorane, na niektórych wschodzą oziminy. Przy czym kolorystyka nieco zgaszona – zieleń lasu już przykurzona, a złotych jesiennych liści jeszcze brak. 

 



Czasem błyśnie czerwienią muchomor, czasem gdzieś pojawi się grzyb jadalny. Ale to nie to samo, co w grzybnych lasach, skąd grzybiarze przynoszą pełne kosze prawdziwków. 
 

Dotarliśmy do przysiółka Pod Lasem, gdzie wita nas kasztanowiec – wiedźma. Ale i on jakiś taki mało straszny się zrobił.
 
 
Potem czeka nas droga na wschód w kierunku dwóch leśnych mogiłek. Przyznam, tym razem pobłądziliśmy – zamiast pójść właściwą, choć z pozoru skromniejszą drogą w las, skręciliśmy w pozornie lepszą, która nas wywiodła w pola. Udało się jednak skorygować trasę i dotrzeć do mogił. Przez ostatnie dwa lata niewiele się zmieniły, na pewno nikt nie dba o nie. Teraz jeszcze dodatkowo ostre słońce utrudniało zrobienie porządnych zdjęć, niech więc będą takie, jakie się udało zrobić.
 

grób żołnierza AK Stefana Stępniewskiego, który zginął w roku 1944
 
mogiła powstańca styczniowego, porucznika Marjańskiego, pseudonim "Marios", który ukrywał się w tych lasach po upadku powstania i został zamordowany w roku 1865 lub 1879

Dalej poszliśmy dróżką na północ, skręciliśmy w drugą drogę na zachód, z której prowadzi świetną drogę w kierunku rezerwatu Dąbrowa Polańska. Dwa lata temu prowadziła ona przez ładną polanę. Teraz na polanie wyrastają młode sosenki i brzozy. Jak zajrzymy tu za kolejne dwa lata, sosny będą już dużo większe. 
 
tu była polana
 
W rezerwacie spokojnie, cicho i wciąż jeszcze zielono.
 

Przy drodze leżą powalone drzewa. Ot, i wszystko.
 

Ostatni odcinek trasy przebiegał ścieżkami szlaku rowerowego. Jeden grzybiarz nam się  trafił na trasie, ale nie wyglądał na zbyt obładowanego zdobyczą.
 


I tak niespiesznie dotarliśmy do skraju lasu, skąd już niedaleko do parkingu, gdzie zakończyliśmy naszą wycieczkę. 
 

Trasa liczyła około 13 kilometrów. Była bardzo prosta, prowadziła porządnymi drogami (tak porządnymi, że nawet na jednej spotkaliśmy zaparkowane auto – pozostaje zagadką, jak ono tam wjechało). Na rower bardzo odpowiednia, zwłaszcza, że częściowo prowadzi szlakiem rowerowym.
 

 
Zdjęcia – Edek i ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz