Byliśmy w tym rezerwacie zimą i jesienią. Teraz przyszła
kolej na spacer u schyłku lata, a raczej na początku jesieni. Przy czym
towarzyszyła nam upalna letnia pogoda.
Powtórzyliśmy prawie dokładnie trasę sprzed dwóch lat (tu link). Obeszliśmy najpierw las idąc drogą na granicy lasu i pól.
Pola świeżo
zaorane, na niektórych wschodzą oziminy. Przy czym kolorystyka nieco zgaszona –
zieleń lasu już przykurzona, a złotych jesiennych liści jeszcze brak.
Czasem błyśnie
czerwienią muchomor, czasem gdzieś pojawi się grzyb jadalny. Ale to nie to samo, co w
grzybnych lasach, skąd grzybiarze przynoszą pełne kosze prawdziwków.
Dotarliśmy do przysiółka Pod Lasem, gdzie wita nas
kasztanowiec – wiedźma. Ale i on jakiś taki mało straszny się zrobił.
Potem czeka nas droga na wschód w kierunku dwóch leśnych
mogiłek. Przyznam, tym razem pobłądziliśmy – zamiast pójść właściwą, choć z
pozoru skromniejszą drogą w las, skręciliśmy w pozornie lepszą, która nas
wywiodła w pola. Udało się jednak skorygować trasę i dotrzeć do mogił. Przez
ostatnie dwa lata niewiele się zmieniły, na pewno nikt nie dba o nie. Teraz
jeszcze dodatkowo ostre słońce utrudniało zrobienie porządnych zdjęć, niech więc
będą takie, jakie się udało zrobić.
mogiła powstańca styczniowego, porucznika Marjańskiego, pseudonim "Marios", który ukrywał się w tych lasach po upadku powstania i został zamordowany w roku 1865 lub 1879
Dalej poszliśmy dróżką na północ, skręciliśmy w drugą drogę
na zachód, z której prowadzi świetną drogę w kierunku rezerwatu Dąbrowa Polańska.
Dwa lata temu prowadziła ona przez ładną polanę. Teraz na polanie wyrastają
młode sosenki i brzozy. Jak zajrzymy tu za kolejne dwa lata, sosny będą już dużo
większe.
W rezerwacie spokojnie, cicho i wciąż jeszcze zielono.
Przy drodze leżą powalone drzewa. Ot, i wszystko.
Ostatni odcinek trasy przebiegał ścieżkami szlaku
rowerowego. Jeden grzybiarz nam się
trafił na trasie, ale nie wyglądał na zbyt obładowanego zdobyczą.
I tak niespiesznie dotarliśmy do skraju lasu, skąd już
niedaleko do parkingu, gdzie zakończyliśmy naszą wycieczkę.
Trasa liczyła około 13 kilometrów. Była bardzo prosta,
prowadziła porządnymi drogami (tak porządnymi, że nawet na jednej spotkaliśmy
zaparkowane auto – pozostaje zagadką, jak ono tam wjechało). Na rower bardzo
odpowiednia, zwłaszcza, że częściowo prowadzi szlakiem rowerowym.
Zdjęcia – Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz