W sobotę
sypał śnieg, zaplanowałam więc odległą trasę, żeby obejrzeć ładny bukowy las w
zimowej szacie. W niedzielę rano wyjrzało słońce i pokazało, że drzewa na
osiedlu golutkie, śnieg tylko na ziemi. W tej sytuacji postanowiłam pójść
jedynie sportowo do lasu – typowa trasa, bez aparatu i szybkie tempo.
No i
zaskoczyła mnie ta zima w ostatnim dniu stycznia. Już skraj lasu wskazywał na
to, że się jednak wygłupiłam.
Dalej było
jeszcze gorzej. Moja ulubiona ścieżka w stronę trzech buków zasypana śniegiem,
choinki po jej prawej stronie śmieją mi się w oczy wystrojone w puchowe czapy,
a ja prawie iść nie mogę. Po świeżym śniegu pod górkę nielekko.
W takiej
sytuacji postanawiam przejść na popularne ścieżki. Mam rację – tam przedeptane,
idzie się dobrze.
W dodatku
las tu słoneczny. Między drzewami skrzy się śnieg poprzecinany cieniami pni.
Co jakiś
czas spotykam ludzi z pieskami. Najwidoczniej trafiłam na popularną porę
spacerów. Pieski biegają radośnie bez smyczy. Skutek – wystraszyły stadko
dzików. Na szczęście przebiegły w sporej odległości ode mnie. Nawet się nie
przestraszyłam. One to co innego – wiały, gdzie pieprz rośnie przed leśnymi
intruzami.
nic lepszego nie mam - przy powiększeniu tego zdjęcia można zobaczyć sylwetki dwóch ostatnich dzików
Rozglądałam
się trochę po okolicy, w której dawno już nie byłam. Zauważyłam parę
drobiazgów.
Na
zakończenie spaceru (bo mój poranny rozbieg okazał się jednak spacerem)
zajrzałam na najlepszą drogę – ta to chyba nawet autom służy. Kiedy wracałam,
zajrzał tam pług śnieżny.
I po
spacerku. Zdjęć więcej nie było, bo bateria w telefonie padła.
Kilka razy żałowałem że nie wziąłem aparatu... ale i tak wyszło fajnie.
OdpowiedzUsuńTeraz telefon ratuje z opresji, chociaż ma mniejsze możliwości niż aparat fotograficzny. No i nie zajmuje tyle miejsca.
UsuńPodobno najlepszy aparat, to taki, który ma się ze sobą... 🙂 Bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTej wersji nie znałam. Będzie to moja dewiza na przyszłość.
Usuń