Jak było tym razem?
Mieliśmy nowego kierownika - Elę. Prowadziła sumiennie.
Wyruszyliśmy ze stacyjki. Już na początku mocny
akcent – spotkanie z nowiutkim jak spod igły św. Janem Nepomucenem. Kilka lat
temu figurka świętego umieszczona przy murze otaczającym pałac Schoenbergów w
Wąchocku zniknęła. Wróciła na miejsce pod koniec ubiegłego roku. Trudno uwierzyć,
że to ta sama figura, tak się zmieniła. Po zdjęciu z piaskowca kilogramów farby
święty wyraźnie wyszczuplał, wyraz twarzy ma nadal nieco smętny, ale za to
urósł. Oryginalny posąg był przycięty od spodu, teraz konserwator zabytków
zrekonstruował dół szaty i nawet dodał świętemu stopy. A i postument wyraźnie
zyskał na prezencji. Popatrzcie sami:
Szlak prowadzi nas dalej brzegiem zalewu aż na niewielkie
wzgórze, czyli Górę św. Rocha z kaplicą pod
wezwaniem tegoż świętego. Kaplica ufundowana została w roku 1838 przez
wąchockiego mieszczanina Obarskiego. Żeby do
niej dotrzeć szlakiem, trzeba nieco kluczyć po sosnowym lasku.
Popatrzcie
na zdjęcia sprzed ok. 50 lat – kaplica na wolnej przestrzeni, ale sosny już się
pojawiają.
Zauważyliście na zdjęciu archiwalnm krzyż przed kaplicą?
Nadal tam stoi. Ufundowała go w roku 1837 żona fundatora kaplicy. Postument
ewidentnie domaga się spotkania z konserwatorem zabytków. A i kaplicy dobrze by
to zrobiło, z ciemną szarością ścian nie bardzo jej „do twarzy”.
Pamiętam, że dawniej szlak prowadził do Marcinkowa asfaltową
szosą. Tym razem zmieniono jego przebieg i prowadzi polnymi i leśnymi drogami nad niewielki staw w Marcinkowie.
Świetny pomysł! Staw wygląda niebrzydko mimo braku słońca. Jest na czym oko
zawiesić. Przy ładniejszej pogodzie można by i posiedzieć kilka minut. Po uzyskaniu zgody można tu nawet wędkować.
Dalej wędrujemy w pobliżu piaskowni w Marcinkowie. Mam
wrażenie, że jej teren się powiększa.
Następny przystanek na szlaku mamy przy skałkach w
Pleśniówce. Mam nieodparte wrażenie, że nasz pomnik przyrody stopniowo i nieubłaganie
zarasta. Za kilkanaście lat zamiast wychodni skalnych będziemy mieli pagórki
porośnięte mchem.
Za to lasu ubywa. Wszędzie spotykamy połacie bez drzew.
Przykry to widok. I bardzo ostatnio typowy.
W Rudkach spotykamy Żarnówkę, a potem wkraczamy do lasu idąc
na spotkanie z Kamienną. Rezygnujemy z przejścia szlakiem. I bez niego damy
sobie radę w dobrze znanym lesie.
Docieramy do Kamiennej w okolicy młyna Piaska. Jeszcze
niedawno narzekaliśmy na dziurawą kładkę. Teraz kładki brak. Ciekawe, czy wróci
nowa, czy znów stracimy szansę na przekraczanie rzeki. Tyle już tych kładek
zniknęło…
Wracamy na szlak, ale odchodzimy od niego kilka razy, żeby
rzucić okiem na rzekę. Oto efekty:
Mocnym akcentem jest spacer przez miasto. To chyba
najciekawsza część całej wycieczki. Panowie wspominają czasy dzieciństwa,
dawnych mieszkańców osiedla, sklepiki, zabawy, kolegów. Ela i ja spędziłyśmy
dzieciństwo w innych miejscach, to tylko słuchamy zafascynowane.
Zakończeniem wycieczki jest przeprawa przez remontowany
aktualnie wiadukt dla pieszych. No to może małe sprawozdanie z placu budowy?
Proszę uprzejmie.
I po wycieczce.
PS mapki nie będzie, bo przecież szlak łatwo samemu znaleźć
na mapie i w terenie.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Piękny Nepomucen i cieszy, w każdym razie mnie, iż coraz częściej z odnawianych rzeźb znika paskudne "ludowe" malowanie olejną.
OdpowiedzUsuńOj, tak. Ta renowacja naprawdę udana. Trwała dosyć długo, ale warto było czekać na taki efekt.
UsuńKaplica z 1973 roku powala... niesamowita pamiątka.
OdpowiedzUsuńTo zasługa kolegi Edwarda. Ma on trochę takich ciekawostek i czasem udostępnia.
UsuńOj podoba się podoba... już tam widzę Aneczkę i siebie na rowerach. Kiedyś koniecznie tak co najmniej na tydzień i pokręcić po waszych śladach.
OdpowiedzUsuńTrasa idealna na rower. Jest więcej takich - warto wpaść i przetestować.
Usuń