czwartek, 18 listopada 2021

Dawno już nie wędrowałam z Wąchocka czerwonym szlakiem

Jak było tym razem?
Mieliśmy nowego kierownika - Elę. Prowadziła sumiennie.
Wyruszyliśmy ze stacyjki. Już na początku mocny akcent – spotkanie z nowiutkim jak spod igły św. Janem Nepomucenem. Kilka lat temu figurka świętego umieszczona przy murze otaczającym pałac Schoenbergów w Wąchocku zniknęła. Wróciła na miejsce pod koniec ubiegłego roku. Trudno uwierzyć, że to ta sama figura, tak się zmieniła. Po zdjęciu z piaskowca kilogramów farby święty wyraźnie wyszczuplał, wyraz twarzy ma nadal nieco smętny, ale za to urósł. Oryginalny posąg był przycięty od spodu, teraz konserwator zabytków zrekonstruował dół szaty i nawet dodał świętemu stopy. A i postument wyraźnie zyskał na prezencji. Popatrzcie sami:
 
wąchocka figura św. Jana Nepomucena
 
tak było dawniej

Szlak prowadzi nas dalej brzegiem zalewu aż na niewielkie wzgórze, czyli Górę św. Rocha  z kaplicą pod wezwaniem tegoż świętego. Kaplica ufundowana została w roku 1838 przez wąchockiego mieszczanina Obarskiego. Żeby do  niej dotrzeć szlakiem, trzeba nieco kluczyć po sosnowym lasku.
 
kaplica obecnie
 
Popatrzcie na zdjęcia sprzed ok. 50 lat – kaplica na wolnej przestrzeni, ale sosny już się pojawiają. 
 

kaplica i jej otoczenie w roku 1973
 
Zauważyliście na zdjęciu archiwalnm krzyż przed kaplicą? Nadal tam stoi. Ufundowała go w roku 1837 żona fundatora kaplicy. Postument ewidentnie domaga się spotkania z konserwatorem zabytków. A i kaplicy dobrze by to zrobiło, z ciemną szarością ścian nie bardzo jej „do twarzy”.
 
 
Pamiętam, że dawniej szlak prowadził do Marcinkowa asfaltową szosą. Tym razem zmieniono jego przebieg i prowadzi polnymi i leśnymi drogami nad niewielki staw w Marcinkowie. Świetny pomysł! Staw wygląda niebrzydko mimo braku słońca. Jest na czym oko zawiesić. Przy ładniejszej pogodzie można by i posiedzieć kilka minut. Po uzyskaniu zgody można tu nawet wędkować. 

sosna krocząca w kierunku stawu
 
ta już prawie dotarła

a miałam zamiar wejść na pomost...
 

Dalej wędrujemy w pobliżu piaskowni w Marcinkowie. Mam wrażenie, że jej teren się powiększa. 
 

charakterystyczna sosna przy szlaku

Następny przystanek na szlaku mamy przy skałkach w Pleśniówce. Mam nieodparte wrażenie, że nasz pomnik przyrody stopniowo i nieubłaganie zarasta. Za kilkanaście lat zamiast wychodni skalnych będziemy mieli pagórki porośnięte mchem. 
 
pozostałości wieży na szczycie Pleśniówka
 

skałki
 
Za to lasu ubywa. Wszędzie spotykamy połacie bez drzew. Przykry to widok. I bardzo ostatnio typowy.
 
my jeszcze w lesie, ale przed nami już puste przestrzenie
 
W Rudkach spotykamy Żarnówkę, a potem wkraczamy do lasu idąc na spotkanie z Kamienną. Rezygnujemy z przejścia szlakiem. I bez niego damy sobie radę w dobrze znanym lesie. 
 
Żarnówka koło Rudek
 
Docieramy do Kamiennej w okolicy młyna Piaska. Jeszcze niedawno narzekaliśmy na dziurawą kładkę. Teraz kładki brak. Ciekawe, czy wróci nowa, czy znów stracimy szansę na przekraczanie rzeki. Tyle już tych kładek zniknęło…
 
znikająca kładka
 
Kamienna
 

Wracamy na szlak, ale odchodzimy od niego kilka razy, żeby rzucić okiem na rzekę. Oto efekty:
 
na czatach
 


Kamienna
 
drzewo jak wąż boa
 

Mocnym akcentem jest spacer przez miasto. To chyba najciekawsza część całej wycieczki. Panowie wspominają czasy dzieciństwa, dawnych mieszkańców osiedla, sklepiki, zabawy, kolegów. Ela i ja spędziłyśmy dzieciństwo w innych miejscach, to tylko słuchamy zafascynowane. 
 
krzyż z roku 1915
 
Zakończeniem wycieczki jest przeprawa przez remontowany aktualnie wiadukt dla pieszych. No to może małe sprawozdanie z placu budowy? Proszę uprzejmie.
 
widok na gotowy już parking 
 
tyle zostało z wiaduktu

wyjście z powstającego tunelu dla pieszych
 

I po wycieczce.
PS mapki nie będzie, bo przecież szlak łatwo samemu znaleźć na mapie i w terenie.
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
 

6 komentarzy:

  1. Piękny Nepomucen i cieszy, w każdym razie mnie, iż coraz częściej z odnawianych rzeźb znika paskudne "ludowe" malowanie olejną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Ta renowacja naprawdę udana. Trwała dosyć długo, ale warto było czekać na taki efekt.

      Usuń
  2. Kaplica z 1973 roku powala... niesamowita pamiątka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zasługa kolegi Edwarda. Ma on trochę takich ciekawostek i czasem udostępnia.

      Usuń
  3. Oj podoba się podoba... już tam widzę Aneczkę i siebie na rowerach. Kiedyś koniecznie tak co najmniej na tydzień i pokręcić po waszych śladach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trasa idealna na rower. Jest więcej takich - warto wpaść i przetestować.

      Usuń