Nie tylko złote. Inne również, ale te oszołomiły nas jako
pierwsze na starcie.
A zaczynamy nasze spotkanie z Czarną nad zalewem we wsi
Czarniecka Góra. Na mapie internetowej nosi on dumną nazwę Jezioro Czarneckie
albo Czarnieckie. Zaczynam podejrzewać, że nie ma żadnej nazwy.
Jest wczesny jesienny poranek. Świeci słońce. Nad wodą unosi
się lekka mgiełka. Trawy wokół jeziora mokre po opadach deszczu, które ustały w
nocy.
W tych okolicznościach przyrody rozpoczynamy spacer wokół
jeziora. Bywaliśmy tu mnóstwo razy, ale nigdy nie przyszło nam do głowy, żeby
spojrzeć na ten akwen z innego punktu widzenia niż zachodni brzeg.
półwysep na zalewie
Niespieszne okrążenie zajmuje nam pół godziny. Złote liście
odbijają się w wodzie, mamy podwójną dawkę jesiennych barw.
Z Czarnej wychodzimy czerwonym szlakiem na zachód.
Tuż za
wsią spory cmentarz. Wygląda na nowy. A nie jest. Ma już ze sto lat. W jego
najstarszej, najbardziej odległej od szosy części znajdują się interesujące
nagrobki z początku dwudziestego wieku. Wśród nich kwatera rodziny Sykulskich.
Pochodząca z Sykulskich Bronisława wyszła za mąż za Antoniego Bucelskiego,
który jako siedemnastolatek poszedł do powstania styczniowego. Młodzi pobrali
się najpewniej po jego powrocie z zesłania na Sybir, a po śmierci spoczęli we
wspólnej mogile.
W południowo zachodnim rogu cmentarza znajduje się jeszcze
jedno miejsce pamięci – to mogiła żołnierzy wojska polskiego poległych we
wrześniu 1939 roku. Jest bez wątpienia odnowiona, a liczne znicze świadczą o pamięci
mieszkańców wsi o poległych.
Szlak prowadzi nas dalej. Znów zbliżamy się do Czarnej i
kolejnego zalewu na niej. Ten nosi na mapie nazwę Jezioro Janów.
Tu zdecydowanie mniej złota. Zalew jest otoczony sosnowym
lasem, a ten za nic nie zmieni swej intensywnie zielonej barwy. Nawet jesienią.
Z jakiegoś powodu rezygnujemy z obejścia
zalewu, wystarcza nam spacer jego północnym brzegiem.
Po krótkim postoju nad zalewem wyruszamy na kolejne
spotkanie z rzeką.
Przed nami urocze zakola Czarnej, która przeciskając się
przez las tworzy malowniczy jar o złotych piaszczystych brzegach.
Na jednym z
nich leży sosna, która zapewne już nie
utrzymała się na stromym brzegu i teraz patrzy w niebo z innej perspektywy.
Szlak opuszcza jar i kieruje się w las, ale nie my. Koledzy
zgadzają się na mój pomysł, żeby sprawdzić, jak Czarna radzi sobie w dalszym biegu.
No, nie ma lekko. Musi się przeciskać przez zarośla, jej bieg tarasują powalone
pnie drzew.
A i nam nie jest łatwo przedzierać się przez nadbrzeżne chaszcze
i mokradła. Po kilku minutach wycofujemy się na szlak.
Docieramy do Ostrych Górek, gdzie spotykamy szlak żółty.
Przypadkiem prowadzi on drogą, którą i tak zamierzamy iść, nawet, gdy szlak
skręci na południe. Prowadzi nas porządna droga przez coś, co kiedyś było
ładnym sosnowym lasem, a teraz przypomina szachownicę z pustymi polami po
lesie. Zwykle chodzimy tędy w stronę Stąporkowa. Ale nie tym razem. Teraz przy
kamiennym krzyżu na rozstajach skręcamy na północny zachód.
Wybrana przeze mnie droga doprowadza nas do zalewu w
Janowie. No, co za niespodzianka! Wreszcie się wyjaśnia, dlaczego nie obeszliśmy
zalewu wokół. Mamy teraz do dyspozycji porządną drogę, a może groblę, z której
są widoki na północny i zachodni brzeg zalewu.
Grobla kończy się nagle na skraju bagiennego terenu. Od razu
wyciągamy wnioski. Po pierwsze – nie da się obejść tego zalewu naokoło. Po
drugie – trzeba się szybko ewakuować do solidnej drogi, która nas doprowadzi do
Czarnieckiej Góry.
Tak robimy i już po kilku minutach jesteśmy znów nad
Jeziorem Czarneckim. Jeszcze kilka fotek zalewu w południowym słońcu i koniec
wycieczki.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Z tego co widzę to byliśmy ostatnio nad Jeziorem Czarnieckim i w kościele.
OdpowiedzUsuńNasza trasa nieco inna, ale punkt wspólny się znalazł.
Usuń
OdpowiedzUsuńNad wodą z odbicia jak w lustrze mamy podwójne kolorystyczne wrażenia, a ta kropelka wody, która się zawiesiła na gałązce, wygląda jak soczewka.
Pozdrawiam Ciebie i wędrowców - Wiesiek
I my Cię pozdrawiamy serdecznie
Ania