czwartek, 29 września 2022

Las, woda i zabytki (nie tylko) techniki

Ale to  nie wszystko. Wybrałam te trzy elementy wycieczki, żeby tytuł nie był za długi. Bo wycieczka niby niedługa, ale napakowana – i rozbawiła, i zainteresowała, i wkurzyła.  Ba, nawet nauczyła paru rzeczy.

na razie wycieczka w łupince, zobaczymy, co skrywa w środku...

A teraz konkrety. 
Zgodnie z planem wyruszamy na trasę w Rudzie Malenieckiej. Tu oglądamy najpierw neoromańską kaplicę pod wezwaniem Zwiastowania NMP ufundowaną w roku 1848 przez Tadeusza Bocheńskiego, właściciela okolicznych dóbr. Jej projektantem był Jan Jakub Gay, architekt warszawski. Podobno ma niebrzydką dekorację we wnętrzu, ale jakoś nie pomyślałam wcześniej, żeby się umówić na zwiedzanie. 
 
widok na kaplicę od strony absydy
 
kaplica widziana od strony niezwykle efektownego portalu


detale
 
Kaplica sąsiaduje ze współczesnym kościołem, który mocno z jej urodą kontrastuje. Przyglądamy się więc chętniej pobliskiemu parkowi z niewielkim stawem i dworem z końca 18. wieku. Ostatnio mieściła się tu siedziba nadleśnictwa, teraz dwór zamknięty, opustoszały. 
 
wielokrotnie przebudowywany dwór w Rudzie Malenieckiej
 
ozdobny szczyt ganku
 

jesień nieśmiało zagląda do parkowego stawu
 
Mamy zamiar jeszcze wrócić pod koniec wycieczki do Rudy, to może obejrzymy inne tutejsze ciekawostki. A teraz ruszamy na północ w stronę lasu. 
 
wyruszamy na trasę (na mapie po prawej zaznaczono las - gdzie on się podział?)
 
Mam upatrzoną leśną drogę, która prowadzi w pobliżu stawów hodowlanych Czapla. Liczę na to, że uda się czasem zejść z tej drogi i zobaczyć stawy. I tak właśnie jest. Kilka razy podchodzimy nad wodę. 
 
pierwsze spotkanie ze stawem
 
Wiem, że jest jeszcze jedna ścieżka wzdłuż brzegu, ale ona prowadzi przez teren prywatny, więc nie ryzykujemy najścia. Poza tym odstraszająco działają na nas wystrzały, które co jakiś czas słyszymy – to pewnie dozorcy stawów strzelają, żeby wypłoszyć ptaki polujące na ryby. Takich intruzów, jak my, na pewno wypłoszyli. 


widoki z grobli

Przyjemna leśna droga doprowadza nas do szosy w kierunku Maleńca, ale tam się jeszcze  nie wybieramy. 
 
droga solo
 
i już ma towarzystwo
 

Najpierw schodzimy z szosy w leśną drogę prowadzącą do wsi Tama. Co w takiej Tamie może być ciekawego? Okaże się. 
 
może nie tylko kozaczki spotkamy...
 
Pierwsze interesujące miejsce znajduje się w lesie. W niewielkiej odległości od drogi zauważam dwa kamienne krzyże. Podchodzimy. Krzyże ustawiono przy nagrobnych płytach. Jest też jeden prosty nagrobek. Trafiliśmy otóż na teren cmentarza cholerycznego w Tamie. Z napisów nagrobnych można się dowiedzieć, że pochowano tu zmarłych w roku 1894. Najwidoczniej wtedy w okolicy panowała epidemia cholery. Cmentarz nie jest ogrodzony – pewnie był, a i grobów musiało być więcej. Może zachowały się tylko te najokazalsze – kamienne. Tak czy inaczej cmentarzyk wygląda na zapomniany. Czasem tylko ktoś zapali świeczkę na grobach. 
 
na leśnym cmentarzu
 
nagrobek Maryjanny Brzozowicz
 

nagrobek Andrzeja Szulca
 
płyta na grobie Mikołaja Wiadernego
 

Po kilkunastu minutach jesteśmy już we wsi. Maleńka ona, ale ma ze dwie uliczki. W jednym z ogródków zauważamy kilka drewnianych rzeźb. Gospodarz opowiada, że to prace tutejszego artysty. Ale nie rozgaduje się, to i więcej o artyście się nie dowiedzieliśmy. Dwie jego prace można bez trudu zauważyć na skraju wsi. To „pomnik wiedźmy” i zabawna tablica z nazwą miejscowości Tama-ryfa. Może jeszcze kiedy napotkamy owego artystę, bo warto poznać człowieka z taką fantazją. 
 
wiedźma trochę straszy
 
ale w pełnym słońcu to do rany przyłóż (tylko kto jej podprowadził miotłę?)

miło mieszkać w miejscowości, która wita i żegna postaciami ptaków
 

Poszukujemy też tamy, której wieś zawdzięcza swoją nazwę. Nie wiem, czy ją naprawdę znaleźliśmy – no, widać było na rzece coś jakby pozostałość wału i sterczące z wody paliki. Ale może to tylko nasza wyobraźnia… W każdym razie rzekę widzieliśmy.

jest i kapliczka na skraju wsi
 
Czarna Konecka
 

Całkiem niepostrzeżenie wchodzimy do kolejnej wsi. To Machory. No, tutaj to dopiero był ośrodek przemysłowy przed wiekami! Już na początku 16. wieku działała tu kuźnica. W osiemnastym wieku działały 4 fabryki będące własnością Marcina Dołęgi, a w roku 1833 rozpoczęła działalność pierwsza pudlingarnia – wynalazek niezwykle nowoczesny, który jednak dosyć szybko się zestarzał i przestał przynosić zyski. Wtedy to ówczesny właściciel – Ludwik Bayer uruchomił na jego miejscu zakład produkujący kafle. Podobno nadzwyczaj piękne te kafle były. Budynki kaflarni i późniejszej fabryki tektury można obejrzeć, byle tylko nie włazić do środka. Rzuciliśmy więc ostrożnie okiem na zabytek. Nie udało nam się odszukać turbiny wodnej, która spiętrzała i doprowadzała wodę do zakładu. Przypuszczam, że znajduje się ona w obniżeniu terenu za zakładem, ale dotarcie tam nie wydawało się bezpieczne. 
 
jesienny mur budzi zainteresowanie
 
zachęcający widok
 

brama stoi otworem
 
budynek kaflarni



kilka detali
 
Zrezygnowaliśmy też z poszukiwania kaplicy grobowej rodziny Dołęgów, bo nie znajdowała się przy naszej trasie. Udało nam się obejrzeć dawny dwór właścicieli majątku Machory. To rzeczywiście okazały budynek, ale doprowadzenie go do przyzwoitego stanu wymaga wiele pracy. Nowy właściciel musi likwidować wieloletnie zaniedbania.  
 
front dworu
 
zakamarki
 

Sąsiadujące z dworem zabudowania gospodarcze są w opłakanym stanie. Czekają na kogoś, kto je kupi i zadba o nie. 
 

wyobrażam sobie, że tu mogli mieszkać pracownicy kaflarni
 
No i żeby nie było tak pesymistycznie – jest w Machorach obiekt naprawdę zadbany. To przydrożna kapliczka z roku 1906 ufundowana przez Ludwika Bayera. Czytałam też, że i kaplica grobowa Dołęgów przeszła solidny remont. 
 
kapliczka w Machorach
 
I tu musi nastąpić przerwa w relacji z trasy. Ciąg dalszy w kolejnym wpisie.
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. No teraz to pod względem ilości ciekawostek przeszliście samych siebie!
    neoromanizm nie był u nas specjalnie popularny, dworek malowniczy - no szkoda bo pasował do nadleśnictwa jak mało co. czarownica i kot - świetni - a potem jeszcze "przemysłówka" - no to bym poużywał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyśl tylko, że to jeszcze nie wszystko. Kolejny post będzie o dużym i czynnym obiekcie przemysłowym.
      Po rozmowach z pracownicami nadleśnictwa mam tyle informacji o ciekawych obiektach w okolicy, że sama nie wiem, jak to ogarnąć. Najwyżej cześć obiektów zostanie na wiosnę.

      Usuń