9 lat temu byliśmy na podobnej wycieczce. Pamiętam, że
bardzo mi się wtedy podobało w obu
miejscowościach. Można więc znów do nich zajrzeć po latach. Trasę wymyśliłam
inną, to może nudno nie będzie.
Bazę wypadową zakładamy na parkingu przed kościołem w Nowym
Kazanowie. I już nie jest rewelacyjnie – kościół zamknięty na głucho, plebania
również. Zadowalamy się małym spacerkiem wokół obiektu.
A w pamięci mamy spotkanie z sympatycznym kościelnym, który nie
tylko wnętrze kościoła nam pokazał, ale i po zabudowaniach dawnego klasztoru
bernardynów oprowadził. Klasztor pochodzi z lat 1772 – 81. Po powstaniu
styczniowym zakon uległ kasacie, a budynki klasztorne popadały w ruinę.
Zobaczcie, jak to wyglądało 9 lat temu.
Przed wyruszeniem na trasę zatrzymujemy się przy pomniku
upamiętniającym bitwę stoczoną przez polskich żołnierzy z Niemcami w dniach 7 –
8 września 1939 roku. Poległo w niej 49 Polaków.
Żeby nie powtarzać trasy sprzed lat i uniknąć dreptania po mokrej
trawie wyruszamy na wschód w kierunku lasu. Droga tylko jeden raz zrobiła nam
psikusa i okazała się asfaltową szosą, ale to na krótkim odcinku. Poza tym
świetna.
Idąc skrajem lasu dotarliśmy do granicy Modliszewic, gdzie w
dawnych zabudowaniach PGR mieści się muzeum „Polskie Drogi”. Niestety,
zamknięte. Oglądanie polskich zabytkowych aut i motocykli musimy odłożyć na
inną okazję pamiętając, żeby to był weekend.
Dosyć sprawnie docieramy do szesnastowiecznego dworu
obronnego w Modliszewicach. Ten dwukondygnacyjny dwór z dwiema niesymetrycznie
usytuowanym basztami zbudowano na wysepce nad stawem, który można również
uważać za fosę. Podobno mimo szumnej nazwy dwór nigdy nie pełnił funkcji
obronnych.
Na początku siedemnastego wieku dobudowano do dworu wczesnobarokowy
budynek bramny. Udało się go odrestaurować w latach 80. ubiegłego wieku.
Dwór nie miał tyle szczęścia – prace remontowe przerwano ze
względu na brak funduszy.
Między dworem a budynkiem bramnym znajduje się pochodząca z
przełomu 19. i 20. wieku kuźnia. A jej fotografowanie skutecznie uniemożliwia
współczesne auto. No to kuźnię sobie obejrzycie na żywo podczas własnej
wycieczki.
Od dworu udajemy się spacerkiem w kierunku kolejnego
obiektu. To niesławna wieża zbudowana na rozkaz niemieckiego zarządcy
gospodarczego powiatu, majora Edgara Fittinga. Podczas poprzedniej bytności w
Modliszewicach nic o niej nie wiedzieliśmy. Teraz mamy już zebraną garść
informacji o niej i jej zleceniodawcy. Był to człowiek okrutny, postrach
okolicy. Kwaterował w modrzewiowym dworku ostatniej właścicielki Modliszewic,
hrabiny Tarnowskiej, którą bez skrupułów wysiedlił. Z obawy przed partyzantami
rozkazał wybudować wieżę strażniczą z umieszczonym na jej szczycie karabinem
maszynowym. Nic mu ona nie pomogła, bo partyzanci wykonali wyrok śmierci na nim
w maju 1944 roku w pobliżu lasku Gawroniec. Jedna z mieszkanek Modliszewic
opowiedziała mi, który to lasek, mamy więc kolejny powód do powrotu w te
okolice.
wieża obserwacyjna w Modliszewicach (podobno zbudowana z macew), modrzewiowy dworek został rozebrany
Jeszcze tylko krótki odpoczynek na ławeczce, zaglądamy nad
staw, oglądamy przydrożną kapliczkę i możemy rozpocząć odwrót.
Drogowskaz kieruje nas do Nowego Kazanowa najkrótszą drogą –
szosą, ale nie z nami takie numery. Wybieramy ładną polną drogę na północny
zachód od Modliszewic. To takie lekkie wydłużenie trasy dla nabrania rozpędu.
Droga sama nas prowadzi do szosy, którą spokojnie
przekraczamy kilka metrów dalej.
I tam znów drogi proste, przebiegające zgodnie z obietnicą
mapy. Aż się zastanawiam, po co ja tu jestem, skoro to nie ja prowadzę, a one.
Widocznie dla relaksu.
Mapa zapowiada stawy i nieczynny kamieniołom oraz rzekę. I
na zapowiedziach się kończy – rzeka to suchy rów, staw – zarośla trzciny, a
kamieniołomu w tej sytuacji nawet nam
się nie chciało szukać. I dobrze, bo nie traciliśmy czasu, co zastało
wynagrodzone w Nowym Kazanowie.
Otóż dotarliśmy do wsi w chwili, kiedy kościelny otwierał
drzwi kościoła. Wiem, to nie ten sam kościelny. I zajęty był. Ale sami sobie
daliśmy radę, chociaż wnętrze świątyni było słabo oświetlone i zdjęcia raczej
średnie.
Nawa główna barokowa ze sklepieniem kolebkowym z lunetami.
Ołtarz rokokowy. Podczas pierwszej naszej bytności
widzieliśmy w nim obraz przedstawiający Zwiastowanie NMP, tym razem niewielki,
umieszczony w obramowaniu z luster, przyozdobiony srebrną sukienką obraz MB
Kazanowskiej.
W zachodniej kaplicy zauważyliśmy niezbyt starannie
zakamuflowane wejście do krypt, ale większe wrażenie zrobił drewniany
krucyfiks, przywieziony z Kij.
We wschodniej kaplicy ołtarz z obrazem św. Antoniego w
srebrnej sukience. Po bokach ołtarza rzeźby świętych z zakonu franciszkanów –
Bonawentury i Ludwika.
Więcej portretów świętych zobaczymy na freskach zdobiących
ściany kościoła i kościelny chór.
A, żebym nie zapomniała!
Muszę wspomnieć o tablicy epitafijnej umieszczonej przy wejściu do kościoła
i nagrobku w jego wnętrzu. Tablica upamiętnia
Helenę Brykczyńską, zmarłą w roku 1800. Zaś nagrobek przedstawia postać
Zofii Skarbkównej, żony Adama Kazanowskiego, zmarłej w wieku 28 lat w roku
1645. Jak wynika z inskrypcji na nagrobku, Zofia pół swego krótkiego życia była
mężatką.
Opuszczamy Nowy Kazanów. Poszukiwanie ruin dworu Kazanowskich
gdzieś wśród łąk za wsią zostawiamy sobie na kolejną wyprawę.
Zdjęcia – Edek i ja
Stachu na trasie... jednak można.
OdpowiedzUsuńOwszem, upały się skończyły, Staszek wrócił.
UsuńBaaardzo interesująca trasa - Kościół i klasztor Braci Mniejszych świetne, ale nieco dziwne, bo przecież to już okres "królowania" baroku, a tu ewidentnie bryła i oprawa renesansowe. Ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuńDwór obronny - raczej przed żadnym atakiem by nie osłonił, z drugiej strony przecież w takim dworze Horeszko odpierał ataki moskali...
W tych obiektach było tyle różnych przebudów, że się nie doszukamy formy pierwotnej. Wnętrze barokowe bez dwóch zdań, chociaż rokoko też się pojawia w wyposażeniu. To po prostu lata całe się odbijają.
UsuńA dwór to chyba taka zachcianka reprezentacyjna. Jego nawet potop szwedzki nie dotknął.
Wydaje mi się, że jedno ze zdjęć w tym wpisie zainspirowało naszego dobrego znajomego do napisania tego dwuwiersza:
OdpowiedzUsuńNa pewno w dobry nastrój nam taką wędrówkę przemieni,
kiedy się przejdziemy leśną dróżką, pod baldachimem z zieleni.
" Ob. Wieś "
Dziękuję, Wiesiu, dodam, że nastrój faktycznie mieliśmy doskonały.
Ania
I jeszcze jedna uwaga kolegi na inny temat:
OdpowiedzUsuńPewnie dwór w Modliszewicach przetrwa do lepszych czasów, ponieważ ma solidnie, jak widać, odrestaurowany dach.
Pozdrawiam - Wiesiek.
Ten dach to rzeczywiście ratunek dla dworu. Wewnątrz widać było solidne zalane stropy i nowe schody. Są jednak miejsca bez zabezpieczenia, no i okna puste... Na zdjęciach widać, jakim dodatkowym niebezpieczeństwem dla ścian jest rozrastająca się dziko zieleń.
Oby mimo wszystko dwór doczekał się prawdziwej pomocy.
Ania
Bardzo atrakcyjne tereny. Modliszewice z dworem obronnym chodzą nam od dawna po głowie. Wieża obserwacyjna - do przeczytania wpisu jeszcze nieznana. Z kolei dwór w Kazanowie to ciekawa sprawa. Wielu twierdzi, że jest nie dworem, a pozostałością średniowiecznego zamku. Tyle, że do dnia dzisiejszego zachowało się na tyle mało pozostałości (resztki fundamentów, resztki resztek murów i czytelny zarys fosy), że ciężko jednoznacznie stwierdzić z jakim obiektem mamy do czynienia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjaśnienie, co z tym dworem. Po "zwiedzaniu" dworu w Szczcnie nabraliśmy lekkiego zniechęcenia do tego typu pozostałości.
Usuń