sobota, 10 września 2022

Na południe od Brodów Iłżeckich

Dawno już w tym kierunku nie wędrowaliśmy. Warto było odświeżyć wspomnienia. A i nowe miejsca spotkaliśmy.
Początek trasy przebiegał czerwonym szlakiem. I już od razu spore zaskoczenie – woda w Zalewie Brodzkim pokryta gęstym zielonym kożuchem. Widocznie nie jest on zabójczy (przynajmniej na razie), bo kaczka, która tam pływała wydawała się zdrowa. Nie wiadomo tylko, na jak długo jej tego zdrowia wystarczy.
 
Zalew Brodzki - pozornie wszystko OK, ale ta powierzchnia...
 
kaczka prawie w sosie własnym
 
i stale odwiedzane pozostałości zabytkowego układu wodnego z murem oporowym
 
Dalej szlak prowadzi przez Krynki. Tutaj to wiadomo – spotykamy barokowy kościół i modrzewiową bramę z 18. wieku przed nim. Tym razem część elewacji kościoła zakryta z powodu remontu, ale za to brama cała skąpana w słońcu. W pobliżu pojawił się też nowy budynek świetlicy wiejskiej.
 
kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP
 
modrzewiowa dzwonnica i brama z roku 1779

figura św. Stanisława (nie znamy daty jej powstania, ale krążą słuchy, że może pochodzić nawet z 16. wieku)
 

Przypominamy sobie dobrze znane z poprzednich wycieczek figury przydrożne i wkraczamy na pola Krynek. 
 

pierwsza figura z początku 20. wieku, druga sto lat starsza
 
Rzadko chadzamy tym odcinkiem szlaku, a jeśli już to w przeciwnym kierunku. Tym razem więc mogliśmy w pełni nacieszyć oczy widokami na Łysogóry i okolice.
 
grupka na szlaku
 
w oddali majaczy Św. Krzyż

widok w kierunku Szerzaw z wiatrakami
 

widok na pola Krynek od południa
 
I wreszcie pora wejść do lasu. Zwykle maszerujemy najkrótszą drogą do rezerwatu Skały w Krynkach, ale tym razem kolega Ed postanowił przejść dokładnie ścieżką szlaku. No, można, ale na przyszłość nie polecam – mało kto tędy się przedziera. Chaszcze gęste. Poza tym po obu stronach czegoś, co było ścieżką, płot. No, wrażenia z gatunku niezbyt przyjemnych. 
Na szczęście skałki nadal w formie (jednak do nich dotarliśmy, choć w zaroślach szlaku miałam moment zwątpienia). Aparat z trudem sobie radzi z grą światła i cienia, ale co nieco udało się uwiecznić.
 




skałki w Krynkach

Zatrzymujemy się na króciutki postój nad małym stawem przy szlaku. I w drogę. 
 

nad stawem
 
Dalej szlak prowadzi leśnymi ścieżkami. Jeden jego odcinek jest mocno zawalony drzewami po wycince, wybieramy więc nieznakowaną drogę, a potem i tak wracamy na szlak. Dzięki temu manewrowi udaje nam się dotrzeć do wszystkich miejsc upamiętnienia pacyfikacji wsi Gębice i Żuchowiec.
Te wsie ucierpiały dwukrotnie – 24 maja i 11 listopada 1943 roku. W obu zostało zamordowanych ponad 100 osób, czyli połowa mieszkańców. 
 
pomnik na miejscu egzekucji mieszkańców Żuchowca
 
W maju Niemcy podpalili zabudowania wsi Gębice z dwóch stron, a uciekających od ognia mieszkańców wyprowadzali na skraj lasu, gdzie dokonali egzekucji. Część tych, którzy pozostali w domach, spłonęła żywcem.
 
miejsce egzekucji mieszkańców Gębic
 
Druga masakra miała miejsce w listopadzie, kiedy to mieszkańców obu wsi spędzono do leśniczówki i tam po zmroku rozstrzeliwano w trzyosobowych grupkach. 
 
miejsce pamięci 28 zamordowanych 11 listopada 1943 r.
 
Teraz las, gdzie Niemcy dokonali tej zbrodni, spokojny, wsie żyją swoim życiem. Rana i pamięć o niej pozostały.
 
pola Gębic

widok z Żuchowca na Kałków i Łysogóry
 
A nasza skromna liczebnie grupka po krótkim powrocie na szlak poznaje nowe drogi. Pierwsza nie jest mocno uczęszczana, ale to by się jakoś zniosło. Gorzej, że tarasują ją niełatwe do pokonania przeszkody w postaci powalonych drzew. Udało się je pokonać, choć łatwo nie było. 
 
na czerwonym szlaku
 
na "całkiem dobrej" drodze bez szlaku
 

W nagrodę czekała nas kolejna rewelacyjna droga prowadząca do Krynek. Teraz to już tylko spacer wschodnim brzegiem zalewu. Pływająca po nim motorówka poruszyła taflę wody i na zalewie pojawiły się spore fale. Poza tym nad wodą i na wodzie spokój późnego lata.
 


cisza i spokój
 
odrobina ożywienia
 

I tak docieramy do zapory, a od niej to już kilka kroków i koniec wycieczki. 
 
w stronę zapory (woda o tej porze już bez zielonego kożucha)
 
mapka trasy

Zdjęcia – Edek i ja

5 komentarzy:

  1. Brama modrzewiowa,skałki i pola kryńskie... to moje fascynacje kiedyś i dziś. :)

    OdpowiedzUsuń

  2. Ładne ujęcia zdjęciowe i opis charakteryzujący te okolice z panoramą Łysogór w tle.
    Szczególnie to, które przedstawia jak gdyby palce ręki, sięgające po skrawek ziemi.

    Pozdrawiam - Wiesiek

    Dziękuję, Wiesiu. Te "palce" cienia też lubię - to już oznaka nadchodzącej jesieni, takie długie cienie.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm - wygląda na to że trzeba by kolejne miejsce dodać do planowanych.

    OdpowiedzUsuń