Skowronków na blogu nie zobaczycie, bo i my ich nie
widzieliśmy. Słychać je tylko było. Nareszcie.
Pola wybrałam takie, za jakimi już się stęskniłam. To pola
Szerzaw, Izwoli, Rzepinka i Brzezia. Do tego odpowiednia pogoda.
I wyszła taka
oto wycieczka:
Na początek spotkanie z wiatrakami na polach Szerzaw. Trochę
tam wiało, ale w okolicy wiatraków zwykle wieje.
A widoki jakie z tych okolic mieliśmy! Panorama Gór
świętokrzyskich. Przed nami okolice Bodzentyna ze starymi dobrymi znajomymi –
Psarską i Miejską. Gdzieś tam w oddali Pasmo Klonowskie. Za nami calutkie
Łysogóry od Łysicy po Łysiec. Nad nami niebo najpierw intensywnie błękitne, a
potem coraz więcej białych obłoczków.
Do wiatraków prowadzą porządne drogi od strony wsi. Nie
chciałam jednak zawracać z każdej z nich. Dlatego wybrałam poranek po mroźnej
nocy, co pozwoliło przeskoczyć po lekko przymarzniętej ziemi między drogami. Nie
powiem, pomocna dłoń kolegi też się przydała.
I wreszcie zeszliśmy ze wzgórza z wiatrakami. A przed nami
stromizna i droga prowadząca jakby dnem wąwozu. Doprowadziła nas ta droga do
Psarki.
Od rzeki prowadzi ładna droga w kierunku wsi Izwola. Za
naszymi plecami wzgórze, które wiele razy oglądaliśmy. Przez lata zarasta coraz
bardziej.
A po prawej stronie, czyli na południu, widoki na pola,
którymi dopiero co wędrowaliśmy. Z bliska wyglądały zupełnie inaczej niż teraz,
widziane z pewnej odległości. Bardzo lubię te pola. I wydaje mi się, że wiatraki wcale nie zaszkodziły
ich urodzie.
Idziemy sobie wiejskimi drogami, przecinamy szosę i wśród
pól wkraczamy na tak zwaną Zieloną Drogę. Faktycznie jest zielona. I bardzo
przyzwoita. No i ma w pakiecie dołączone kolejne polne widoki. Fotografujemy
położone na wschód od niej pola wsi Jadowniki.
Na tym odcinku trasy zaczyna dojrzewać w grupie nastrój
konsumpcyjny i trzeba zrobić przerwę na śniadanie. Miejsce postoju trafiło nam
się całkiem przyjemne.
Dalej znów pola. Wśród nich hasają sarenki. Były daleko,
ale może uda wam się je wypatrzyć na zdjęciu (naliczyłam jedenaście saren).
W końcu docieramy do wsi Brzezie. Mapa obiecuje tam
zabytkowy, osiemnastowieczny park. Szukamy go intensywnie. Grupa dorodnych drzew wygląda nam z
daleka na pozostałość owego parku. Znajduje się on na tyłach Gminnego Zakładu
Usługowo-Inwestycyjnego. Pracownik zakładu pokazuje nam, jak się dostać do
parku. Korzystamy z okazji. Mam jednak wrażenie, że widziane przez nas drzewa
są jedynie fragmentem tego, co niegdyś mogło być dużo większym parkiem.
Koniec trasy, to prawdziwy koszmar, jaki sama sobie
zafundowałam. Drałowaliśmy asfaltową szosą.
Mieliśmy wprawdzie z szosy widoki na
pola, niebo też wydawało się niebrzydkie. Ale ten ból stóp…
Na zakończenie jeszcze dwa krzyże spotkane w Szerzawach.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Edek i ja
OdpowiedzUsuńWidokowo piękne faliste pola, zaznaczone miedzami i kolorem zasiewów,
Pozdrawiam - Wiesiek
P.S.
Po trudach wędrówki na świeżym powietrzu apetyt dopisuje, więc życzę - smacznego!
Dziękuję za komentarz i życzenia. Dodam, że pola w pobliżu wiatraków mają jeszcze jedną cechę - są ułożone tarasowo i miedze oddziałają poziomy poletek. Nie jest łatwo schodzić między nimi.
Ania
Urokliwe foty... wiosnę czuć.
OdpowiedzUsuńWiosna jeszcze nieśmiała, ale nadciąga.
Usuń