W sobotę podjęłam nieodwołalną decyzję – nie robię żadnej
wycieczki w niedzielę, bo będzie paskudnie wiać. Kiedy zaczęłam zawiadamiać o
mojej decyzji, natrafiłam na twardego zawodnika, który mnie przekonał, że warto
spróbować, bo przecież nie będzie lać.
Zaryzykowałam, ale byłam pewna, że rano odwołujemy. A tu
jakoś tak pogodnie się rano zrobiło. To jedziemy. Prowizorycznie zaplanowana
trasa miała prowadzić drogą, która okazała się rozjechanym bajorem. Rzuciliśmy
na nią okiem i wybrałam inny wariant.
Irena wypatrzyła rewelacyjny leśny parking. Mapa podpowiedziała
mi, że leśna ścieżka, którą widzimy, powinna doprowadzić do Jastrzębi, a potem
to już się coś wymyśli.
Przyszło nam więc powtórzyć fragment trasy z grudnia.
Zadziwiające, ale w marcu śniegu było zdecydowanie więcej niż w grudniu. Gałęzie jodeł czasem aż się uginały pod ciężarem białego puchu.
Przy drodze czasem zauważaliśmy przyjemne lekko zamarznięte
rozlewiska. Mróz słaby, to i lodowa powłoka delikatna.
Na rozstaju leśnych dróg zaproponowałam kolegom trzy
warianty trasy. Wybrali najfajniejszy.
Poszliśmy więc w kierunku rezerwatu Dalejów. Spoglądaliśmy w
głąb lasu, nikt się jednak nie odważył przeleźć przez rów, żeby spenetrować
rezerwat. A gdzieś tam dalej mogło być ciekawie…
Dotarliśmy do czerwonego i zielonego szlaku i nimi
pomaszerowaliśmy na południowy zachód. Na szlaku ładnie – drzewa ośnieżone,
ścieżki nietrudne do przebrnięcia, bo śniegu niewiele.
Kiedy szlaki się rozdzieliły z bólem serca postanowiłam
zrezygnować z zielonego, bo na nim może być mocno mokro. Weszliśmy na czerwony. I co? I wcale sucho nie było. W obniżeniu terenu musieliśmy omijać spore
kałuże, przedzierać się przez miękki śnieg.
Natrafiliśmy też na kilka przeszkód tarasujących przejście. Ominęliśmy
bez problemów, ale trochę śniegu mi się za kołnierz nasypało.
W dodatku wreszcie wyjrzało słońce. I zaraz zrobiło się
weselej. I bardziej kolorowo.
Wyszliśmy na bitą drogę. I to już początek powrotu.
Dziarskim krokiem dotarliśmy do miejsca startu i mety.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Najlepsze są proste rozwiązania...
OdpowiedzUsuńOtóż to. Bez kombinowania, a przyjemnie.
Usuń