niedziela, 12 listopada 2023

Wycieczka w trzech odcinkach

Odcinek pierwszy:
Startujemy w Górkach Szczukowskich w pobliżu stacji i maszerujemy Gościńcem Piotrowskiego nazywanym na innej mapie Kamienną Drogą, a na jeszcze innej to zwykły dojazd pożarowy 6. Poranek pochmurny, ale dosyć ciepły. Część grupy oczekuje pojawienia się słońca, część liczy na to, że deszcz nie będzie padać. 
 
na gościńcu
 
Humory dopisują, grzybów przy drodze dostatek. Tylko ja znajduję maślaka, który ma pod spodem kapelusza blaszki. Oj, chyba marny ze mnie grzybiarz. 
 
tych nikt nie zbiera
 
a rydze po sfotografowaniu powędrowały do kosza
 

Docieramy do znanego nam już miejsca Pod Szatanem. Krótki postój przy metalowym krzyżu i wracamy do lasu.
 
krzyż na granicy Kielc
 
Tym razem wybieram ścieżki, które powinny nas zaprowadzić do ciekawych miejsc. Jedną zagradza leśny płot, ale w końcu jakoś sobie radzimy. 
 

Docieramy do miejsca tragicznego wypadku z roku 2004, kiedy to podczas sześciodniowych 79. Mistrzostw Świata Zespołów Narodowych Enduro zawodnik drużyny niemieckiej, Swen Enderlein, zginął na miejscu prawdopodobnie na skutek zderzenia z drzewem. To tragiczne wydarzenie upamiętnia skromny drewniany krzyż z fotografią motocyklisty. Na pobliskim drzewie ktoś umieścił oponę motocyklową pomalowaną w blaknące już barwy niemieckiej flagi. Może to oryginalna opona z motocykla Swena? Nie wiem.
 

 
miejsce wypadku sprzed lat
 
Pora teraz zejść z wygodnej ścieżki i rozpocząć poszukiwania leja krasowego o nazwie Zapadnięta Karczma. Prawdopodobnie była tu jaskinia, która się zapadła. A może wymyśliłabym historyjkę, że stała tu karczma, którą nawiedzały siły nieczyste (wszak Pod Szatanem niedaleko), aż ktoś ją przeklął (ani chybi abstynent) i zapadła się pod ziemię. Tak czy inaczej lej nie jest łatwy do znalezienia, ale co to dla nas… Jest zadanie – jest wykonanie. Lej znaleziony. Na jego dnie znajduje się maluteńkie oczko wodne, które służy jako wodopój dla zwierzyny leśnej – wystraszyliśmy dwie sarny, które się tam zatrzymały. 
 
może to jednak nie oczko wodne, a zwykła kałuża?
 
Lej jest dosyć duży – ma pewnie ponad 5 metrów średnicy. Trudno go sfotografować, bo cały zarośnięty. A i wejść do niego niełatwo, bo ściany strome. Nic to, grunt, że go znaleźliśmy.
 
na obrzeżach leja krasowego
 
Od Zapadniętej Karczmy niedaleko do drogi, którą rozpoczęliśmy wędrówkę. Nie chcę jednak skracać trasy i odchodzimy na zachód, żeby jeszcze trochę powłóczyć się po lesie. Dodatkową zachętą jest słońce, które akurat wtedy wyjrzało.
 

odrobina jesiennego słońca
 
Na skraju lasu dopada nas nieprzyjemny wiatr. Chowamy się więc za drzewa i robimy postój śniadaniowy. 
 

borówki i owoce jałowca tylko do zdjęcia
 
ale ciasto "poszło" w mig
 

Odcinek drugi:
Podjeżdżamy w okolice kamieniołomu Szczukowskie Górki. Już go parę razy oglądaliśmy z góry. 
 
widok na kamieniołom latem 2017
 
Tym razem mam wypatrzoną świetną drogę na dno wyrobiska, która później prowadzi na jego szczyt i do lasu.
Niestety 6 lat minęło i w kamieniołomie nastąpiły zmiany. I to  nie na lepsze. Zamiast uroczego jeziorka widzimy okropne wysypisko śmieci. Możemy z daleka popatrzeć na ściany kamieniołomu, o podchodzeniu bliżej albo wyżej nie ma mowy. 
 

ściany kamieniołomu obecnie

Jednym słowem – wycofajko.
 
Odcinek trzeci:
Postanawiamy znaleźć ładniejszy kamieniołom. 
No to jaki najładniejszy mamy w pobliżu? Rezerwat Skalny im. Jana Czarnockiego Ślichowice. Podjeżdżamy do niego, a potem podchodzimy na wzgórze, gdzie się znajduje. Ze wzgórza rozciąga się widok na Kielce i Karczówkę.
 
Karczówka 
 
na pierwszym planie osiedle Ślichowice, w oddali Karczówka
 

W rezerwacie podchodzimy jak zwykle w pobliże słynnego obalonego fałdu. Robimy mu kolejne zdjęcie w nadziei, że tym razem, to będzie najlepsze. Ale chyba trzeba poczekać do kolejnej okazji.
 

I tu pogoda robi nam psikusa – zaczyna siąpić drobny deszczyk. Skutek – pobieżne zwiedzanie i zamoczony obiektyw. 
 
w stronę dna wyrobiska (krople deszczu widoczne)
 
wschodnia ściana wyrobiska

bezlistna gałązka głogu

Tak czy siak, ten kamieniołom robi spore wrażenie. Zwłaszcza na tych, co zajrzeli tu pierwszy raz.
 

nasi nowicjusze

Wystraszeni przez deszczyk wracamy do domu. Po drodze już naprawdę leje.
I po wycieczce. 
 
mapka pierwszego i drugiego odcinka trasy
 
Zdjęcia mojego wyrobu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz