Już była zaplanowana, już się prawie spakowałam do wyjścia,
kiedy postanowiłam sprawdzić prognozę pogody. I co? Niespodzianka. Pojawiło się
info o silniejszym wietrze od dziesiątej. A nam by wtedy przyszło maszerować
polami. Szybka decyzja – odwracam kierunek trasy i zobaczymy, co z tego
wyjdzie.
Wyszła taka oto wycieczka:
Startujemy na skraju lasu za wsią Osiny. Na razie towarzyszy
nam szlak rowerowy (prawdopodobnie zielony, ale ja przecież nie rozróżniam
kolorów, to może jaki inny). Kiedy szlak skręca w las, my idziemy dalej drogą
oddzielającą las od pól. Pogoda na razie średnia. Obawiam się, że może być
gorsza – w plecaku ukrywam parasolkę.
Mój wrodzony optymizm zderza się z przebłyskami słońca. Jest
coraz cieplej, a i kolorów przybywa. Opuszczamy brzeg lasu i maszerujemy wśród
pól. A tu co jakiś czas dobra droga na północ. Wypada wybrać jedną do przejścia.
Zachęcam kolegów, żeby sobie sami jakąś wybrali.
ja to tylko muchomory znajduję, a w dodatku te mi Basia pokazała, taki ze mnie grzybiarz
niełatwa decyzja
No, trzeba przyznać, że ich
wybór okazał się znakomity. Trafili na uroczą polną drogę prowadzącą czasem
skrajem niewielkich zagajników (oj, te kanie!), czasem między polami obsianymi
poplonem (prawdopodobnie rzepak).
Z tą droga krzyżowały się inne – na wschód, ale tu już ja
wiedziałam, którą wybrać. Musiała być właściwa. Na tej drodze zalało nas
słoneczne światło. Jesienne brzozy i poplon zaświeciły na tle błękitu nieba.
Humory nam się tak poprawiły, że nawet ja przestałam marudzić.
Niestety, pora w końcu wejść do malutkiej wioski Pod Lasem.
Tam też rządzi jesień.
to drzewo już kiedyś było na blogu, wtedy wyglądało bardziej upiornie, tu jego jesienna, łagodna wersja (tu link)
Za wsią, jak jej nazwa wskazuje, już tylko las. Na początku
jakby mniej słońca, a może go nie dostrzegamy zajęci poszukiwaniami miejsca, o
którym parę lat temu pisał nasz solidny komentator – parlando. I co? Siedem lat
minęło, a my już zaczynamy poszukiwania opisanych przez niego mogił. Nie
powiem, mapa Google też nam trochę pomogła.
Znaleźliśmy obie mogiłki.
Ta po prawej jest grobem żołnierza AK Stefana
Stępniewskiego, który zginął w walce z okupantem o niepodległość ojczyzny 27
lipca 1944 (tekst z tablicy nagrobnej). Mogiła solidnie ogrodzona, ale tablica
upadła i ledwo się trzyma oparta o grób.
Po lewej mogiłka powstańca styczniowego z podanym jedynie
pseudonimem „Marios”. Jak podaje pan Kowalczyk (tu link), był to młody
porucznik, Marjański, który przyprowadził oddział z Puszczy Kampinoskiej w Góry
Świętokrzyskie, a po upadku powstania ukrywał się w tutejszych lasach. Został
jednak w końcu otoczony i zamordowany. Na mogile widnieje rok 1870, a według
pana Kowalczyka miało to miejsce w roku 1865.
Po udanych poszukiwaniach możemy śmiało zająć się dotarciem
do rezerwatu. Można by wrócić do szlaku i od niego szukać drogi, ale po co,
skoro przy mogiłach mamy rewelacyjną drogę leśną na południe.
Potem we właściwym momencie trzeba skręcić na zachód, gdzie
droga nie tylko równie dobra, a jeszcze dodatkowo obfitująca w opieńki. Oj, nie
poprawia to tempa marszu, nie. Ale jest tak ładnie i ciepło, że wcale mnie to nie
martwi.
Kiedy grzybiarze zbierają swoje skarby, ja mam czas, żeby
wyszukać możliwie najlepszą drogę do rezerwatu.
I w końcu jesteśmy wśród dorodnych dębów bezszypułkowych,
które są niewątpliwą ozdobą rezerwatu. Wysokie, smukłe przepuszczają sporo
słońca. Dąbrowa cała skąpana w świetle i zasypana złotymi liśćmi.
A pośród nich
co jakiś czas wyłaniają się czerwone jagody konwalii. Uwaga trucizna! Tylko
fotografujemy.
Skręcamy w kolejną drogę. Tu rezerwat robi się bardziej
tajemniczy – przy drodze i w głębi lasu leżą stare pnie dębów i sosen.
I tak docieramy do drogi szlaku rowerowego będącej
jednocześnie trasą Świętokrzyskiej Drogi Św. Jakuba. Po lewej stronie mamy dęby
i sosny rezerwatu, po prawej las bukowy. No, ładnie jest. I jesiennie.
Tak sobie idziemy, zachwycamy się jesiennymi widoczkami, a
tu już skraj lasu i droga, od której zaczęliśmy naszą wędrówkę.
Byłby to koniec wycieczki, ale dzięki Markowi mamy jeszcze
drobny suplement w postaci krótkiego postoju w drodze do domu przy dębach szypułkowych
w lesie za Mirowem. Są pomnikami przyrody. Czasem do nich zaglądamy. Tym razem
trochę mnie rozczarowały, bo spodziewałam się, że będą mieć więcej liści. Cóż,
było, jak było. Zobaczcie.
I to już koniec relacji.
Zdjęcia tylko mojego
wyrobu
Pani Anno, niezmiernie miło mi było czytać ten wpis:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia może Pani oczywiście podlinkować, tym bardziej, że w komentarzu nie są "klikalne".
Nie byłbym sobą, gdybym też nie wykorzystał okazji, by podesłać kolejne miejsce z tej okolicy;) Na mapce jest zaznaczony pomnik Legionistów Puławskich. W 2018 roku, gdy jechałem po okolicy, zauważyłem tabliczki ze strzałkami prowadzące w las ścieżką, którą jeszcze nie jechałem. Postanowiłem sprawdzić, gdzie prowadzi. Tym sposobem dotarłem do mogiły legionistów https://photos.app.goo.gl/UPcr2BWr949i2b949
Mogiła znajduje się tu: https://maps.app.goo.gl/Q8vY7gLQav1BXbFN8
a ścieżka zaczyna się tu: https://maps.app.goo.gl/tQy6frwdp8yN7puq8
Pozdrawiam!
No, proszę. Takich ciekawostek się nie spodziewałam. Pomnik wśród pól, oczywiście, znamy i nasza grupa już tam była, ale mogiła w lesie - nowość. Trzeba teraz tylko, żebym przemyślała jakąś sensowna trasę do przejścia, bo my podjeżdżamy do miejsca z dogodnym parkingiem, a potem idziemy zgodnie z planem obmyślonym na podstawie mapy i "tajnych" informacji od ulubionych komentujących. :)
UsuńLinki do zdjęć dam, bo naprawdę widać różnice w stanie obiektu.
Pozdrawiam serdecznie i liczę na dalszą współpracę, zwłaszcza że jeszcze parę informacji mam niewykorzystanych.
Na pewno warto jeszcze zobaczyć tę kolumnę żołnierza napoleońskiego, oraz partyzanta "Bacy", o których wspomniałem we wpisie sprzed kilku lat:)
UsuńNie chcę Was podpuszczać, ale mnie kiedyś się udało nawet przedostać od kolumny i "Bacy" do polnej drogi, która prowadzi do mogiły "Sęka" i "Mariosa" :)
https://photos.app.goo.gl/kNQ9MowN9qXu8tgK6
Ale to była bardzo sucha pora. Te tereny są bardzo podmokłe na ogół.
Zapomniałem też dodać, że ta kapliczka przy "Mariosie" i "Sęku" skrywa podobną "tajemnicę", co kapliczka na "kapliczkowej sośnie". Zachęcam do jej odkrycia i zostawienia swojego śladu.
Pozdrawiam!
Przyznam po cichutku, że czekam na słoneczny dzień i już mam plan na wycieczkę z dotarciem do kolumny. Może się jeszcze uda jesienią. Oby.
UsuńJuż prawie się wyrwałam na opisanej tu wycieczce do przejścia przez bagno, ale koledzy mnie powstrzymali. Powiedzieli, że bez stumetrowej liny doczepionej do paska mnie nie puszczą. ;)
Nie umiemy tych "tajemnic" odszukać. Gapy z nas.
Zaryzykuję i udostępnię tzw. super spoiler (najwyżej Pani usunie po obejrzeniu)
Usuńhttps://photos.app.goo.gl/UPXaAjPv1PPYYJXs6
https://photos.app.goo.gl/bVWShkcHgMcdLV5S8
Nic nie usunę, a nuż się kiedyś jednak przyda. :)
UsuńMoże zdobędziemy grupowo nową umiejętność.