środa, 8 maja 2024

Powrót na Czantorię

Minęło prawie siedem lat od pożegnania z Czantorią (tu link do relacji) i znów się widzimy.
 
widok na Czantorię Małą
 
To miała być przyjemna rozgrzewka przed solidnymi majowymi wędrówkami po Beskidzie. A zaczęło się do koszmarnego komunikacyjnego stresu. Wiadomo – majówka, czyli czeski film – nikt nic nie wie, jak będzie kursować komunikacja. W rezultacie bezskutecznie czekamy na różne busy, startujemy na trasę po dziesiątej, jest już gorąco, a będzie jeszcze cieplej. No i trafiamy na popularny czas wędrówek weekendowych turystów.
Wyprawę zaczynamy w Ustroniu, podchodzimy żółtym szlakiem. 
 
spoglądamy za siebie - na Równicę
 
To najłatwiejsze z podejść na Czantorię. Mnóstwo wspomnień, znajome widoki, domy, których budowę obserwowaliśmy przed laty. 
 

widoki z podejścia na Czantorię

Potem leśna ścieżka. Tłoczno jakby. Na szczęście nadal nie mam potrzeby wygrywania w wyścigu, kto szybciej. Spokojnie zostaję w tyle i cieszę się samotnością na szlaku. 
 
peleton rusza ku szczytowi
 
samotna ariergarda
 
Czasem wyprzedzam kogoś jeszcze wolniejszego niż ja, czasem zamienię kilka zdań z odpoczywającymi. I cały czas wypatruję widoków. 

nie ukrywam, jest stromo
 
bywa, że widać coś w oddali 

a czasem leśne pnie zaciekawią
 

Docieram do miejsca, gdzie powinno się rozpocząć strome podchodzenie lasem, a tu niespodzianka – zmiana znakowania szlaku. Należy iść wygodną, szeroką drogą, która łagodnie doprowadza na szczyt Czantorii Małej.
 
nowy odcinek szlaku
 
Na szczycie dużo odpoczywających. Wieje silny wiatr, ale jakoś nikomu to nie przeszkadza. Widoki na okolice nieco zamglone, ale jest co podziwiać.
 
triangul na szczycie nieco zwichrowany 
 
widok na zachód

w stronę szczytu Czantorii Wielkiej
 
Do wyciągu Poniwiec idziemy bez znakowania, ale na szczęście droga dobra i doprowadziła do szlaku. Jakież jednak było nasze zdziwienie, kiedy się okazało, że to już nie pamiętany sprzed lat szlak czarny, a zielony. Cóż, parę lat nas nie było, to i zmiany się pojawiły.
 

widoczki przy nieoznakowanej ścieżce

zielonym szlakiem ku szczytowi

My też się zmieniliśmy i po raz pierwszy zatrzymaliśmy się na postój w karczmie przy wyciągu. 
 
relaks z widokiem na Ustroń
 
Dalej wyczekiwane spotkanie ze starym szałasem na hali. O, właściwie to już nie było czego spotykać. Z szałasu ostały się jeno nędzne reszteczki. Ktoś, kto nie wie, gdzie on był, nie ma szans go wypatrzyć. 
 
w centrum zdjęcia dach nowego szałasu, po jego lewej stronie pozostałości starego
 
mnóstwo ludzi robiło sobie zdjęcia w tym miejscu, to i ja nie chciałam być gorsza
 
Przed nami szczyt Czantorii Wielkiej. Sami zobaczcie, co nas tam czekało po drodze. 
 
majówka na całego
 
W tej sytuacji ewakuowaliśmy się pośpiesznie niebieskim szlakiem w kierunku Ustronia. Bardzo to przyjemny szlak, choć jednostajnie w dół. Droga szeroka, wygodna, a nią wciąż nadciągają nowi piechurzy żądni zdobycia szczytu. Czasem jednak udaje się zrobić zdjęcie w przerwie między kolejnymi spotkaniami. 
 
 
na niebieskim szlaku

I wreszcie Ustroń, a tam kontynuacja majówkowego chaosu komunikacyjnego. Nadal nie wiadomo, czy i kiedy nadjedzie jaki bus. Ale mamy rozwiązanie w duchu nowej maksymy „umiesz liczyć, licz na kolej”. Docieramy do Cieszyna pociągiem!
Inne nasze perypetie wycieczkowe w Beskidzie Śląskim opiszę niebawem.
 
Zdjęcia Edek i ja

2 komentarze:

  1. W górach jest to coś... również w tych stronach ale z bazą w Wiśle byliśmy w podobnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy było lato, ale teraz mimo początku maja też mieliśmy typowo letnią pogodę. Cały czas miałam wrażenie, że to lipiec, nie maj.

      Usuń