Kolega Edward odczuwał po środowej
wycieczce niedosyt widoków tej rzeki. Zaplanowaliśmy więc wspólnie wycieczkę na
niedzielę tak, by trasa przebiegała w pobliżu Kamiennej i dawała możliwość
podziwiania jej urody na odcinku od Starego Gostkowa do Boru. Mnie bardzo
zależało na tym, żeby nie narażać nikogo na wpadnięcie do rzeki podczas
pokonywania oblodzonych kładek, więc wybrałam trasę zielonym szlakiem rowerowym
od Wołowa do Boru.
I tak to wszystko pięknie wyglądało
w teorii. A co z praktyką?
Rzekę udało się bez trudu znaleźć,
pierwszy most na niej też. Kilka zdjęć i w dalszą drogę.
Kamienna widziana z mostu w Starym Gostkowie (obecnie jest to część Wołowa)
Tuż przed Wołowem znaleźliśmy się w pradolinie
Kamiennej, która tworzy rozległy wąwóz, a rzekę można podziwiać z wiejskiej
drogi. Nie wszystkim to wystarczyło. Prawdziwy miłośnik przygód zszedł w
kierunku wody i idąc o jeden krok za daleko zaliczył bliskie spotkanie
trzeciego stopnia z wodą. Ale zdjęcia są – oto postawa godna wytrwałego
turysty.
mały staw z wysepką w pradolinie Kamiennej
Kamienna w Wołowie
Po wyżęciu garderoby ruszyliśmy
dalej. Teraz nastąpił marsz szlakiem rowerowym. Znów sami siebie zaskoczyliśmy,
bo nikt z nas jeszcze tędy nie wędrował, a idzie się ładnym lasem, droga
szeroka, średnio śliska (to teraz przy roztopach norma), zza drzew przeziera
Kamienna. A droga doprowadza nas do pomnikowego dębu w pobliżu ulicy
Kilińskiego.
na szlaku rowerowym
mały strumyk też nam się trafił
dąb w pobliżu ul. Kilińskiego
My zaś zawracamy wzdłuż rzeki na
Bór. Teraz dodatkowo świeci nam słońce i idzie się raźniej.
Kolejny odcinek trasy to moja
osobista porażka – co to za kierownik trasy, co nie umie znaleźć drogi! No, ale
jak ją znaleźć, kiedy na mapie widzi się ścieżkę na skraju lasu, a iść trzeba w
głąb tegoż? Skąd taka zmiana? Z siły przyrody – las się rozrasta, pola
ustępują, bo ich nikt nie uprawia, a kartografowie nie mają o tym pojęcia.
Dzięki pomocy Edwarda udało się jednak trafić do domu.
ścieżka na skraju lasu
Ale trzeba przyznać, że
wycieczka, choć krótka, okazała się bardzo męcząca, bo wysoka temperatura i
śliskie podłoże nie ułatwiały wędrówki.
Zdjęcia
– Edek i ja
Sporo śniegu w lesie.Ale szlaki przedeptane.
OdpowiedzUsuńRaczej wyślizgane, śnieg topniej i zamarza, więc bywa ślisko.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że bliskie spotkanie nie skończy się zapaleniem płuc... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie. Niektórzy mają więcej odporności niż ostrożności.
UsuńCzy zimą, czy latem dla mnie ta rzeka jest magiczna. Pozdrowienia dla wytrwałych i odważnych :) http://www.youtube.com/watch?v=D90UXQlXPHI
OdpowiedzUsuńDziękuję za link do filmu. Świetny pomysł na wędrówkę w taki deszczowy dzień jak dzisiaj.
Usuń