W ostatnią środę wyruszyliśmy znów na
poszukiwania. Tym razem szef nasz zapragnął spotkać się oko w oko z dyptamem
jesionolistnym. Jeśli kto nie wie, co to, wyjaśniam, że roślina, która w stanie
dzikim występuje w Polsce raptem w trzech miejscach, a jedno z nich znajduje
się w rezerwacie Grabowiec niedaleko Bogucic. Dyptam nazywany jest „gorejącym
krzakiem Mojżesza”, więc spotkanie z nim może być ciekawe i niezapomniane.
Udaliśmy się więc do Bogucic i zaraz
po wyjściu z busa ostro ruszyliśmy w kierunku rezerwatu. Prowadzi do niego
ładna polna ścieżka, a sam rezerwat to porządny grabowy las. Są tam może i inne
drzewa, ale zajęci poszukiwaniem dyptamu na nic nie zwracaliśmy uwagi. Przy
ścieżce rosło pełno różnych kwiatków, ale to nie dla nas – szukamy roślin o
liściach podobnych do jesionu. Są! Nawet więcej niż kilka, ale jak na złość
żadna nie kwitnie, a powinna. No to może to jednak nie dyptam? Trudno
stwierdzić.
widok na rezerwat Grabowiec
chrabąszcz majowy spotkany w rezerwacie
W końcu postanawiamy przerwać
poszukiwania i wyjść z rezerwatu, ale inną drogą niż wchodziliśmy. O, to
dopiero było wyzwanie! Bo ta inna droga to raczej istniała tylko w naszej
wyobraźni, pojawiała się i znikała, a kiedy już się naprawdę pojawiła, to była
cała zsypana stertami drobnych gałęzi z wyrębu. Nie polecam tego wariantu dla
osób o słabych nerwach.
to już las poza terenem rezerwatu
W końcu się jednak wyrwaliśmy z tego
lasu i poszli w kierunku Marzęcina, a potem innym lasem do Grochowisk. Ten las
był o tyle inny, że mocno podmokły, a jak się skończył to zamienił się w równie
mokre łąki. Ale za to roślinki tu cudne były, co spowalniało marsz (zwłaszcza
mój, bo panowie to raczej mało wrażliwi na urodę kwiatuszków). Ale za to
solidne pomniki to lubią i tylko dzięki temu wreszcie ich dogoniłam przed pomnikiem poświęconym bitwie pod Grochowiskami.
rdest wężownik na łące
pomnik upamiętniający bitwę pod Grochowiskami
Od tego pomnika prowadzi w kierunku
Pińczowa niebieski szlak. Jest to jeden z lepszych szlaków, jakie znam –
nowiutkie solidne znakowanie, sucha, szeroka leśna droga, ptaki śpiewają, a my rozwijamy tempo ok. 6 km/h, bo nogi same
niosą. Po drodze napotykamy skromną mogiłę powstańców, którzy polegli w bitwie
pod Grochowiskami 18 marca 1863.
krzyż na leśnej mogile powstańców styczniowych
Nieco dalej – kolejny rezerwat. Tym razem
torfowiskowe Pieczyska. Jakoś po niepowodzeniu z dyptamem nie bardzo nam się
chce szukać tu czegokolwiek. Tak tylko rzucamy okiem i maszerujemy dalej do
Pińczowa.
rezerwat Pieczyska
kuklik zwisły
A w Pińczowie krótkie, ale
intensywne zwiedzanie. Wielkie wrażenie wywarł na nas stary cmentarz, a na nim
wielkiej urody nagrobki z pierwszej połowy 19. w. i późniejsze. Najstarsze i
najpiękniejsze nagrobki zgromadzono w lapidarium, które zdaje się być galerią
rzeźby, tak piękne są tam okazy.
nagrobki z pińczowskiego cmentarza
Po wyjściu z cmentarza wędrujemy na wzgórze
do kaplicy św. Anny, tak ją sobie tylko z zewnątrz oglądamy i przy okazji
podziwiamy widoki na okolice.
widok na miasto i okolice
W samym mieście rzucamy okiem na
pałac Wielopolskich z pawilonem w
kształcie baszty wybudowanym przez Santi Gucciego, kamienicę z wbudowanym
portalem z rozebranego pińczowskiego zamku.
baszta przy pałacu Wielopolskich
portal z zamku Oleśnickich wbudowany w osiemnastowieczną kamienicę
I wreszcie zaglądamy do muzeum, a tu – niespodzianka. Pracownica muzeum, którą zamęczamy pytaniami o wszystko, w tym również nieszczęsny dyptam, pokazuje nam ową roślinę na dziedzińcu muzeum! Mało, że jest, to jeszcze bezczelnie (i bardzo ładnie) kwitnie! Poza tym wygląda jak tamte z rezerwatu Grabowiec. Czyli możemy uznać nasze poszukiwania za zwieńczone sukcesem i wracać do domu.
dyptam jesionolistny w całej okazałości
i we fragmencie
PS. Informacje statystyczne –
maszerowaliśmy ok. 20,5 km, a dojazd w
obie strony zajął nam ok. 4,5 godz.
Zdjęcia:
Edek i ja
Nie znam tych terenów... kwiat jest imponujący,zastanawiam się gdzie go posadzimy w naszym sensorycznym :)
OdpowiedzUsuńW wersji dziko rosnącej jest pod ścisłą ochroną, ale wersja ogrodowa śmiało wkroczy do sensorycznego. Po spotkaniu w Pińczowie mam wrażenie, że lubi miejsca słoneczne i dlatego kwitnie, a w rezerwacie miał za dużo cienia i nie zakwitł.
UsuńTa roślinka może wywołać pożar.
OdpowiedzUsuńGdybym był mieszkańcem Pińczowa, to zaglądałbym tam co drugi dzień, aby wreszcie trafić na okres kwitnienia. Może w przyszłym roku pojedziemy tam nieco później, bo w końcu pełnej satysfakcji nie mamy.