A nieprawda, są! Czego dowody mieliśmy dziś na wycieczce.
Trójka najbardziej zapalonych piechurów
wyruszyła z Łącznej na skromniutką wycieczusię przez Bukową Górę do Leśnej. Pewnie
ludzie bywali w świecie zaraz się obruszą, a cóż to za wyczyn? Otóż to właśnie –
prawdziwy piechur nie żąda wyczynu – idzie dla przyjemności.
Pierwszą wielką przyjemnością dla
najbardziej wtajemniczonych okazały się mokre wysokie trawy na łąkach między Zagórzem
a Zaskalem. Nie będziemy przecież wędrować szlakiem po asfalcie – a, fe! No to
nam się trapery lekko zmoczyły, niektórym nawet przemiękły, ale ciepło było, to
się człowiek nie przejmował. Ale za to nagrodziła nas okolica widokami na pasma Klonowskie i Łysogórskie. A potem
zaskoczyła nowiutkim asfaltem prowadzącym do Kapkazów (a jeszcze w marcu była
tu przyjemna droga dla piechurów).
widok na pasma Klonowskie i Łysogórskie
widok na kamieniołom w Zagórzu
Potem nastąpiło improwizowane
podejście na Pasmo Klonowskie (jeszcze poza obszarem parku narodowego, więc
przestępstwa żadnego nie popełniliśmy). Panowie znów pokazali klasę, a
kierownictwo, czyli ja, udawało zachwyty dla roślinności na tym piekielnie
nieprzyjemnym podejściu, co je samo wybrało, i wdrapało się na końcu grupki. Nic
to, silniejsi poczekali (mapy nie mieli, albo faktycznie tacy zdyscyplinowani).
Szlak się znalazło bez większych problemów i idąc nim dotarliśmy do skałek na
szczycie Bukowej Góry, a potem do znanej wszystkim kapliczki, gdzie mimo
wczesnej pory oddaliśmy się konsumpcji kanapek.
na Paśmie Klonowskim
czworolist
rozłamany buk
ciek wodny przecinający szlak zielony
i znów skałki na Bukowej Gorze
Dalsza droga może nie była niczym
nowym, ale pojawiło się przy niej kilka przyzwoitych roślin do sfotografowania.
Nie po to piechur nosi aparat fotograficzny, żeby przepuścić taki na przykład kwitnący
czosnek niedźwiedzi. Zwłaszcza, jeśli zasadza się na niego już od ponad
miesiąca.
marzanka wonna
czosnek niedźwiedzi
bniec czerwony
Ale najprawdziwszego pełnego pasji i
oddania piechura napotkaliśmy w Psarach Podlesiu – wyszedł nam naprzeciwko ten,
co pomylił środki transportu, ale się nie załamał i zrezygnowawszy z czekania
na pociąg, którym mu grupa odjechała, wsiadł w dużo późniejszy bus i ruszył na
Bukową od strony Psar. Oto postawa godna pieszego turysty! Nagrodziliśmy
go cukierkiem i dodatkowym postojem. Kto zna zasady grupy, ten wie, jaka to
cenna nagroda, bo my zatrzymujemy się podczas każdej wycieczki tylko raz na jedzenie. Ale wyjątkowy
człowiek zasługuje na specjalne względy.
spotkanie na szlaku
pomnik w Psarach Podlesiu
zejście do Psar Starej Wsi
No, a potem to już sobie spokojnie
poszliśmy przez Psary Starą Wieś w kierunku Leśnej. I to był ostatni mocny
akcent sprawdzający wytrzymałość piechurów. Najpierw było milutko – polna ścieżka,
roślinki i owady, słońce, ale po przekroczeniu Psarki zaczęły się prawdziwe
mokradełka. Woda wlewała się górą do butów (też jakoś nie wszystkim, niektórzy mieli
bardziej wytrzymałe obuwie, a ja musiałam potem drugi raz zmieniać skarpetki na
suche). Na szczęście podmokły odcinek nie był długi i zakończył się w pobliżu
przystanku busa.
osa buduje gniazdo
omomiłek tym razem penetruje kwiat wilczomlecza sosnki
Cała nasza przemiła wędrówka liczyła
raptem 16 km, ale dostarczyła sporo wrażeń. A przecież nie ilość, lecz jakość
się liczy.
PS. Kiedy wsiadaliśmy do busa, kierowca zapytał: "Co was tak mało?".
Wniosek - prawdziwi piechurzy są, ale mało ich.
Zdjęcia:
Edek i ja
Fakt,nagroda zasłużona... a paleniu gumy nic? - Hałasu i smrodu było dostatek...
OdpowiedzUsuńPalenia gumy nie było. Ale wracając busem do domu widzieliśmy grupę motocyklistów zmierzających w kierunku Bodzentyna - ci to pewnie dawali czadu!
UsuńNa targowicy "końskiej" było rodeo samochodów BMW i tam były wzmiankowane wyżej atrakcje. :(
UsuńNo to się nie załapaliśmy. Na szczęście.
UsuńNareszcie samodzelnie wszedlem na blog obejzalem przebieg trasy i zdolalem cos napisac HURA
UsuńCzłowieku, robisz postępy! Teraz tylko czekać na własny wpis. I to ze zdjęciami.
Usuń