poniedziałek, 19 stycznia 2015

Niedzielna wycieczka z Płaczkowa przez trójmiasto do Skarżyska


Toż to musiała być potwornie długa trasa – prawie przez pół Polski. I tak by było, gdyby nie to, że mamy swoje małe „trójmiasto” złożone ze wsi w okolicach Skarżyska. Ich nazwy znajdziecie w tekście, a inicjały tych sławetnych miejscowości to CMŁ. Teraz sobie dopasujcie, co należy do naszego trójmiasta.
Kierownik niedzielnej trasy, Staszek, poprowadził nas (Irena, Edek) przez Mroczków i Kapturów do Ciechostowic, a stamtąd przez Majdów, Łazy do Zalewu Bernatka. 

na drodze z Kapturowa do Ciechostowic 

Trasę tę przemierzaliśmy wielokrotnie  o różnych porach roku, toteż nie była odkrywcza, a istotnych zmian nie stwierdziliśmy. Zabytkowy kościółek w Mroczkowie i ponad stuletnia chata w Kapturowie stoją niewzruszone. Niedogodnością był topniejący śnieg, który "zwilżał" nas kapiąc z gałęzi drzew.

wiekowa chata w Kapturowie 

modrzewie z rezerwatu Ciechostowice 

kapliczka przy leśnej drodze 
 
Niespodziankę sprawił nam Janek, który wyszedł nam naprzeciw. Do spotkania doszło przy żółtym szlaku, tam też zrobiliśmy przerwę śniadaniową. 

nowy nabytek na trasie - tym razem Janek

Przy zalewie pożegnaliśmy się z Ireną, a pozostali dalej podążyli w stronę Osiedla Milica. Wprawdzie grupa nie była liczna, a  pogoda raczej niezachęcająca to i tak, czas upłynął  w przyjemnej atmosferze. Przy ul. Krasińskiego licznik wskazał 17,4 km, a zegarek - 11.45. 

Tekst i zdjęcia - Edek

3 komentarze:

  1. Mimo mgły,a może właśnie dlatego fajne foty... stara chata nie łatwo się wzrusza. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie łatwo napisać niełatwo... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak niełatwo jest wymyślić ciekawą trasę w taką pogodę! Staszek się dobrze spisał. Aż trochę żałuję, że mnie z nimi nie było.

      Usuń