Tradycyjnie wyruszyłyśmy z Elą na
nasz noworoczny spacer do Mostek. Tym razem Ela zaproponowała start w
Suchedniowie, no to wykombinowałam bardzo miłą trasę, która tam się zaczyna.
Wystartowałyśmy na stacji, gdzie
było naprawdę niebezpiecznie ślisko, ale drobnymi kroczkami oddaliłyśmy się
niczym gejsze w kierunku lasu, gdzie już było lepiej, a potem to już
nawet zupełnie bezpiecznie.
w lesie za Suchedniowem
Szłyśmy najpierw szlakiem niebieskim
, a potem przerzuciłyśmy się na ścieżkę czarnego szlaku rowerowego. Prosto,
łatwo i przyjemnie. Nawet przy niesprzyjającej noworocznej pogodzie (a ostatni
dzień starego roku był taki ładny!).
W Dobrej Dróży, do której dotarłyśmy,
znów zrobiło się lekko ślisko, ale dało się iść, byle ostrożnie. I tym sposobem
znalazłyśmy się znów w lesie, tym razem w pobliżu zalewu w Mostkach. Chciałyśmy
iść brzegiem zalewu, ale tam odczuwało się intensywną mżawkę, wróciłyśmy więc pod
osłonę drzew.
zamarznięte rozlewisko przy wiejskiej drodze
cienka warstwa lodu na zalewie w Mostkach
Po wyjściu z lasu wdrapałyśmy się na
niewielkie wzgórze, gdzie stoi dziewiętnastowieczny dworek – obecnie Wiejski
Dom Kultury, a przed nim figura świętego Floriana. Biedak, ozdobiony wstążkami
jak panna, moim zdaniem lepiej by wyglądał bez tych ozdób nadmiernych.
święty Florian
Za domem kultury został nam już
tylko cmentarz, gdzie tradycyjnie zapalamy lampki na grobach rodzinnych, i
nagle się okazało, że mamy bardzo dużo czasu do odjazdu najbliższego autobusu.
Co się robi w takiej sytuacji zimą?
Oczywiście – udziwnia się trasę, żeby nie stać za długo na przystanku. Przyznam
szczerze, że bardzo mi się to udziwnienie nasze spodobało, bo przy okazji
odkryłyśmy dobrą, a dotychczas nieużywaną przez nas drogę przez pola i mały
lasek do przystanku w Parszowie. Ale zanim to nastąpiło, powłóczyłyśmy się po
polnych drogach, nawdychałyśmy się świeżego powietrza i ze dwa razy wpadły
niegroźnie w błoto. Sama przyjemność.
samotny dąb
brzezina
droga do przystanku (jak widać nie asfalt)
Zaś kulminacja wycieczkowo-noworocznych
przyjemności nastąpiła na przystanku, gdzie zjadłyśmy pyszny sernik. Choćby dla
tego momentu warto było wybrać się z domu na niewielki, bo liczący ok. 13,2
kilometra, spacerek.
Zdjęcia
mojego autorstwa, co tam za autorstwo – warunki słabe, to i zdjęciami nie ma
się co chwalić.
Skromność ma też swoje granice... po przekroczeniu których,staje się fałszywą - fajna wycieczka. :)
OdpowiedzUsuńOj, maniera taka. Ale wolałabym lepsze zdjęcia.
UsuńA wycieczka nadzwyczaj udana. Z Elą to można konie kraść, a wędrować to już czysta przyjemność.
...może stąd jest ich coraz mniej. :)
UsuńChyba mam problem z akceptacją rzymskiego stroju Florka. Z całym szacunkiem dla tytułu nadanego przez Kościół ale dla mnie to facet w spódnicy :) .
OdpowiedzUsuńMnie to jakoś zupełnie nie przeszkadza, chociaż w naszym klimacie mu może być zimno, bo rzymskie tkaniny delikatne. Dobrze, że ma przynajmniej ciepłe obuwie. ;)
UsuńPiękny zimowy las. Szczególnie brzezina. Zdjęcia już nie aktualne bo śnieg znika. Trochę szkoda. Zima to zima.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak wygląda dworek przed który stoi Florian. Myślę , że masz , wcześniej zrobione, zdjęcia.
Mam dworek, nawet wczoraj zrobiony. Zaraz wstawię. Nie dawałam, bo wydawało mi się, że już kiedyś był.
UsuńDworek w Mostkach prezentuje się świetnie Tam ktoś mieszka?
UsuńNie wydaje mi się, żeby w domu kultury były mieszkania.
UsuńA jednak nie miałam racji. Przeczytałam w informacjach o Wiejskim Domu Kultury w Mostkach, że mają tam 25 miejsc noclegowych. Przecież odbywają się tam często plenery fotograficzne, to ich uczestnicy muszą przecież gdzieś mieszkać.
Usuń