Nikogo nie zamierzam obrażać.
Stwierdzam fakt – wystartowaliśmy w Kulasach!
Ale spróbujcie kupić bilet do
Kulasów, nic z tego. Kierowca robi zdziwioną minę. Mieszkańcy Kulasów też nic o
takiej miejscowości nie wiedzą.
Skąd więc nam się taka miejscowość
wzięła? Z mapy. Na mapie Miedzianej Góry są Kulasy, ale już w świecie realnym
ich nie spotkacie – zamiast tego znajdziecie nazwy ulic. My szliśmy ulicą
Śliską (to może tam mieszkańcy łamali kulasy, jak była gołoledź).
Przestaliśmy łamać sobie głowy na
temat Kulasów i wkroczyliśmy do królestwa Zimy, bo takie roztacza się tuż za
granicą miasta – wystarczy zacząć podejście na górę Kamień. Całe Wzgórza
Tumlińskie przeszły we władanie Zimy. Nie ma wielkich zasp ani grubych
śnieżnych czap, ale przynajmniej jest śnieg na ziemi i na drzewach. Mało tego,
co jakiś czas prószy nowy.
podejście na górę Kamień
Na Kamieniu pomaszerowaliśmy w
stronę odsłonięcia geologicznego „Piekło” (swoją drogą, dużo tych piekieł w
okolicy). Jest to ciekawa grupa skałek zbudowanych z piaskowca kwarcytowego w
kolorze biało – szarym i tym się różnią te skałki, jak i cała góra, od
pozostałych gór pasma zbudowanych z
czerwonych piaskowców triasowych. Nie są to jakieś ogromne skałki, ale
warto do nich zajrzeć, trzeba trochę odejść od szlaku i zejść ze zbocza góry na południowy zachód.
przy największej skale "Piekła"
Dalej szlak prowadzi na Górę
Wykień, a przy podejściu zauważamy, że towarzyszą nam nowe tabliczki z
tajemniczym napisem „TN nr 2”. Uznaliśmy, że to trasa narciarska. Jak się
okazało, prowadzi ona dalej wraz ze znakami ścieżki gwarków. O, gdyby tak
spadło ze 20 cm śniegu, to mogłaby być ciekawa trasa – szeroka, w pięknym
lesie, urozmaicona podejściami i zjazdami.
na szlaku
A na zakręcie – nasz ulubiony
kamieniołom Wykień. Dziś daliśmy mu spokój i nie pchaliśmy się w odwiedziny, a
zamiast tego ze ścieżki rzuciliśmy okiem na skałki.
kolorowe skały kamieniołomu Wykień
Kolejny punkt programu to oczywiście
Góra Grodowa. Z daleka wygląda potężnie, podejście na nią trochę daje popalić,
ale dziś ruszyłam pierwsza z pewnym wyprzedzeniem i dlatego raz przynajmniej
nie weszłam ostatnia, ba – byłam w czołówce.
zimowo na Górze Grodowej
Wiem, że pisałam tu już sporo o tej
górze, dlatego dzisiaj z innej beczki. I niespodzianka. A jest nią skocznia narciarska! Zbudowano
ją w roku 1952, trenowali na niej zawodnicy sekcji skoków narciarskich LZS
Skała Tumlin, odbywały się zawody sportowe.
W Internecie znalazłam informację, że rekord tej skoczni ustanowiony
przez Jana Starzewskiego wynosi 32 metry. Wiele źródeł podaje, że jest to skocznia
czynna, bo w roku 2004 została wyremontowana przez miłośników skoków
narciarskich, ale od tego czasu sporo się zmieniło. Dziś skocznia nie wygląda
dobrze. Wątpię, żeby ktokolwiek odważył się z niej skoczyć. Ba, nawet wejść na nią
się nie da.
skocznia narciarska na zboczu Góry Grodowej
skocznia - tylko spojrzeć, nie wchodzić!
Wycieczkę kończymy na stacji w
Tumlinie. Licznik wykazał marne 10,23 km, ale nie o ilość kilometrów chodzi,
grunt, że trasa była ciekawa. No i na peronie napotkaliśmy nowiutkie wiaty.
Jeszcze ich nikt nie porysował. Warto było tu wpaść nawet dla tego widoku.
Zdjęcia
– Edek
Dziwne że nie rozgrabiono skocznię do fundamentów... pamiętam ją z poprzednich wizyt,nigdy nie była w zadowalającej formie. Zima swoją kondycją,dorównuje skoczni... ale skoro jest trasa biegowa to może i śnieg jeszcze spadnie.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się, że zima kondycją dorównuje skoczni. Zima jeszcze młodziutka, może się rozwinąć, a skocznia to już raczej dinozaur.
UsuńWitam. Może Pan mi powie co to za pomniki są na grodowej w rezerwacie Kamienne Kręgi. Te jakby nagrobki. Nikt nie potrafi odpowiedzieć mi na to pytanie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to nie pomniki, ale po prostu ogrodzenie kapliczki. To na pewno nie są kamienne wały kultowe, bo te wyglądają inaczej.
Usuń