Niestety,
do nas się taki natręt przyłączył w środę i nie było sposobu, żeby się go
pozbyć.
Na
początku wszystko było całkiem sympatycznie – wyruszyliśmy na trasę w Wólce
Milanowskiej, żeby przejść zielonym szlakiem na Wał Małacentowski, a potem
zejść na niebieski i dojść do Bielin. Było dosyć chłodno, pochmurno, ale
przyjemnie.
Kobyla Góra - nasz pierwszy cel na trasie