W połowie
października koledzy zauważyli brak kamiennego krzyża w pobliżu leśniczówki
Kamienny Krzyż. Intrygowała ich ta sprawa, musieli więc sprawdzić, czy wrócił
na swoje miejsce.
na trasie
Otóż, przy
leśnej drodze daleko od wszelkich ludzkich siedzib, a w sąsiedztwie leśniczówki
w roku 1849 „nadleśny” Franciszek Greimer wraz z żona Franciszką ufundowali
kamienny krzyż z metalową figurą Chrystusa. Dołączyli prośbę o „Zdrowaś
Maryia”. Krzyż miał podobno pierwotnie drewniany płotek jako ogrodzenie, ja
pamiętam „od zawsze” kamienny murek wokół niego.
kamienny krzyż i jego otoczenie w listopadzie roku 2015
krzyż w roku 2009
Kolejni
mieszkańcy dawnej leśniczówki dbali o krzyż i jego otoczenie; za płotkiem
sadzono kwiaty. I dzięki tym kwiatom odkryta została wojenna tajemnica krzyża.
W latach
trzydziestych i czterdziestych w leśniczówce gospodarzył Henryk Janiszewski z
rodziną. Jedna z jego córek, Halina, podczas pracy w ogródeczku u podstawy krzyża
odkopała butelkę z ukrytymi w niej dokumentami i zdjęciami. A na zdjęciach –
żołnierze z oddziału majora Hubala! Zdjęciami zaopiekowała się rodzina znalazczyni. Nie udało się zbadać, kto i kiedy ukrył ten cenny skarb.
Jeśli
chcecie dowiedzieć się więcej o tej tajemniczej i do dziś niewyjaśnionej
historii, zajrzyjcie do artykułu pana Jacka Lombarskiego na stronie Końskie.org
(tu link). Jest tam też reprodukcja
jednego z owych zdjęć.
Krzyż z
biegiem czasu zmieniał się. Życzliwy powie, że pokrywała go patyna czasu.
Troskliwy zauważy inwazję mchów i porostów.
krzyż na początku roku 2015 (obrazek jeszcze bez ochronnego daszka, który widać na poprzednim zdjęciu z tego roku)
krzyż mocno zniszczony
I w końcu
nadleśnictwo Barycz podjęło decyzję o renowacji owego krzyża. Informują o tym w
formie stosownej tabliczki.
kamienny krzyż po renowacji
nasza grupa przy kamiennym krzyżu
I tak
właściwie cel wyprawy został osiągnięty na jej początku. Pora więc wracać do
domu. Jeśli zajrzycie do relacji z jesiennej wycieczki (tu link), przejdziecie
trasę od leśniczówki do źródełka przy żółtym szlaku, potem nad Czarną, przez Starą
Wieś do Stąporkowa. Teraz kilka zdjęć z tej trasy, która liczyła 15,7
kilometra. I wcale nie była nudna, a największą sensację wywołał Janek i jego
wyczyn na zalewie w pobliżu Starej Wsi.
zadaszenie nad źródełkiem przy szlaku
narada taktyczna (takie kawałki mapy to u nas norma)
las - stary i nowy
a Janek zbadał grubość pokrywy lodowej na zalewie i poszedł po lodzie na drugi brzeg, za wyspą spotkał łyżwiarza
nie wszędzie lód gruby (to w okolicach kościoła w Czarnej; Janek tam nie chodził)
przelew na Czarnej
Zdjęcia – Zosia, Edek, Janek i ja
Ciekawa historia... nasi dociekliwi i uparci.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, widok pustego miejsca po krzyżu, który się ciągle odwiedza robi przykre wrażenie. Musieli iść sprawdzić, czy wrócił.
UsuńTaki Nepomucen w Wąchocku ciągle w konserwacji. I człowiek się niepokoi.
Brawa dla docjekliwych, a historia znaleziona w butelce to wręcz sensacyjna!
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że podczas renowacji nie natrafiono na kolejną butelkę ze skarbem. Albo można było dołączyć nową dla przyszłych pokoleń. I to by był świetny pomysł.
Usuń