piątek, 24 czerwca 2022

Kilka spacerów w okolicy Żywca

Pięknie położony jest Żywiec – w kotlinie, otoczony górami. Może mieszkańcy Zakopanego powiedzieliby, że te góry niewysokie, ale dla mnie, świętokrzyskiej góralki niskopiennej, są okazałe. Malownicze bez dwóch zdań. 
 
 widok na Żywiec
 
No to na początek zobaczmy otoczenie widziane z perspektywy miasta, a raczej jego prawie wiejskich peryferii. 
Wyobraźcie sobie letni wieczór, złota godzina. Słońce chyli się ku zachodowi, wędrujemy na wschód, a świat cały zalany złotym słońcem. Jest przyjemnie ciepło, a wokół was góry. Ba, nawet bocian się przyplątał. 
 
I gdzie ten bociek?
 
Gdzieś tam w dali majaczy Babia Góra, na południu wyłania się charakterystyczny Grojec  ze swoimi trzema szczytami, z których i tak tylko dwa się wyróżniają, a co na zachodzie, zobaczycie innego dnia o poranku. 
 
widok na wschód
 
Grojec w roli głównej

tam by się zamieszkało...
 

Polne rośliny wydają się zwyczajne, ale nie ulegajcie złudzeniu. Koleżanka wam wskaże prawdziwą perełkę botaniczną – trędownik bulwiasty. Roślina nieco niepozorna, kwiatuszki malutkie, ale nadzwyczaj miododajne. 
 

trędownik bulwiasty 
 
Obok inne, częściej spotykane.
 
żywokost lekarski
 
czyściec leśny
 

Słońce zachodzi gdzieś nad Zalewem Żywieckim. Pora kończyć spacer. 
 

A teraz słoneczny, jeszcze niezbyt upalny poranek. Wędrujemy spacerowym krokiem na zachód. Przed nami góra, z którą mam związane przyjemne wspomnienia – Skrzyczne.  Prawie na wyciągniecie ręki, a jednak za daleko…
 
Skrzyczne tak blisko
 
Zza drzew wyłania się zalew. I znów góry. 
 


poranek w Żywcu
 
W przydomowych ogródkach kwitną róże, a łąki zachęcają, żeby się skryć wśród traw. 
 
w ogródku
 
i na łące
 

Przenieśmy się w czasie, przestrzeń niech zostanie ta sama. Spacerujemy wczesną wiosną kilka lat temu. Różnicę nietrudno zauważyć. Kwitnące drzewa owocowe i mlecze zmieniają pejzaż.
 


wiosenne barwy

Kolejny spacer pozwala nam popatrzeć na Żywiec z góry. Startujemy nad rzeką. To Koszarawa. Woda mija brzeg z ładnymi kamieniami, tuż za progiem wartka, a potem spokojnie i płytko się rozlewa. 
 

Koszarawa
 
Rozpoczynamy podejście na Mały Grojec. Leśna ścieżka początkowo nieco stroma, wyprowadza na szczyt. 
 

Z polanek przy ścieżce rozpościera się widok na Żywiec, charakterystyczne szpiczaste dachy Amfiteatru pod Grojcem i znany z poprzednich spacerów komin żywieckiej elektrociepłowni. 
 

Ze szczytu małego Grojca podziwiamy widok na Średni Grojec oraz na Żywiec – tym razem nad Sołą, w kierunku znanego browaru.
 
widok na Średni Grojec (z krzyżem) i Grojec ( z wieżą telekomunikacyjną)
 
 Żywiec, Soła ledwo się łapie w kadrze
 
Ładną ścieżką przez łąkę podchodzimy na Średni Grojec. Ścieżka prowadzi do utwardzonej drogi i na szczyt. 
 
 ścieżka szlaku
 
utwardzona droga w partii szczytowej

sparceta siewna
 

Tu króluje widoczny z daleka stalowy krzyż wystawiony na pamiątkę wizyty w Żywcu papieża Jana Pawła II w maju 1995 roku.
 
krzyż na Średnim Grojcu
 
akt erekcyjny krzyża
 

Widoki z tego szczytu są bardzo rozległe. Widać stąd nie tylko miasto, ale też liczne szczyty, zalew.
 
jeszcze taki widok na Żywiec
 
Jezioro Żywieckie jak na dłoni
 

Można pójść dalej szlakiem i zdobyć Grojec, którego szczyt wieńczy wieża przekaźnikowa. Zarówno podejście jak i szczyt zalesione, bez widoków. Decydujemy się wiec na zejście do punktu startu, żeby wybrać się na kolejny beskidzki szczyt z ciekawymi widokami.
 
z górki
 
Zza róż wyłania się Skrzyczne, ale tam się nie wybieramy.
 
Naszym celem jest odległa góra z charakterystycznym "paskiem".
 

Cóż więc będziemy zdobywać? Zapraszamy na górę Żar. 
 
widok z góry Żar
 
Kiedy docieramy do jej podnóża, żar leje się z nieba. Wybieramy więc szybki i wygodny sposób dotarcia na szczyt – kolejkę linowo-terenową, której wagoniki dowoziły niegdyś turystów na Gubałówkę, teraz zaś wspinają się na górę Żar.  
 
jeden z wagoników
 
w stronę stacji kolejki
 

Z okien wagonika widać szeroki bezleśny pas – to zimą stok narciarski, teraz ścieżka spacerowa dla turystów. 
 
ścieżka z widokiem
 
W wagoniku jest i specjalny przedział dla kolarzy. Nie widać jednak ich zjazdu, bo specjalne ścieżki dla nich wytyczono w lesie. Lepiej się do tych ścieżek nie zbliżać, bo przy prędkości, którą rowery mogą rozwijać na zjeździe, o wypadek nietrudno. 
 
w pełnej gotowości
 
Niebo nad nami zapełniają kolorowe paralotnie. Ich właściciele spokojnie czekają na swoją kolej i co kilka minut jeden z nich wzbija się w powietrze i szybuje nad okolicą. Można też zauważyć szybowce – to potomkowie tych pierwszych z lat międzywojennych, kiedy w tym miejscu działała Górska Szkoła Szybowcowa „Żar”. Może pamiętacie, że tego samego typu szkoły istniały na zboczu Żukowa w Bieszczadach oraz w świętokrzyskim Polichnie, o czym pisałam kilka lat temu (tu link i tu).
 
w powietrzu
 
kwintesencja aktywności możliwych na górze Żar
 

Szczyt góry jest spłaszczony i zajęty przez duży sztuczny akwen. To zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej. Żeby go sfotografować, trzeba wcisnąć obiektyw między pręty otaczającego go płotu. Z takiej perspektywy przypomina morze z zalesionymi wyspami. 
 

misa zbiornika elektrowni 
 
to musi być jakieś ważne urządzenie
 

Jeśli obejdziemy zbiornik, możemy trafić na miejsca z widokami na okolice Jeziora Żywieckiego. 
 
okolice zapory na Sole
 
Na polanie przy szczycie spory tłumek. Nie ma jednak ścisku – każdy znalazł miejsce na piknik z widokiem na góry, wodę i niebo.
 
czas relaksu
 
Poleżeć czy skorzystać z toru saneczkowego?
 
a tu cicho i pusto
 
Pora pożegnać Żywiecczyznę. Miejsc na spacery tu jeszcze mnóstwo. Niech czekają na kolejne spotkanie.

O, to bym jeszcze zobaczyła...
 
Zdjęcia – Wilma i ja

5 komentarzy:

  1. Mam trochę wspomnień.
    Ogólnie to pejzażowo ładne okolice.
    Jako elektryk to dodam że elektrownia szczytowo-pompowa ma sztuczny zbiornik na szczycie który ma ograniczoną pojemność. Więc praca zespołu polega na tym, że w dzień są godziny szczytu, więc woda ze zbiornika zasila turbinę wodną, która obraca dający energię generator. Natomiast w godzinach nocnych zapotrzebowanie energii spada więc woda przetłaczana jest z powrotem ze stawu do górnego zbiornika. Turbina ma pionowy wirnik, podobnie jak młynek do kawy.
    A to ważne urządzenie, służy do wymiany turbiny i generatora po terminie eksploatacji.
    Drugim tematem jest szybownictwo. Jako pilot szybowcowy, wspomnę o możliwości startu
    ze zbocza. Start odbywał się za pomocą gumowych lin, zaczepionych na haku z przodu szybowca. Ułożone one były w kształcie litery V, które naciągało po 4 osoby z każdej strony. Natomiast ogon też był przytrzymywany linką przez dwie osoby.
    Padały przez instruktora takie komendy. Pilot gotów, ogon gotów, liny gotowe - naciągaj.
    Następnie naciągający dla równości naciągu liczyli, raz, dwa, trzy, cztery - dalej instruktor
    krzyknął biegiem i ostatnie polecenie dla trzymających ogon - puść!
    I wtedy zaczynał się swobodny lot od strony nawietrznej zbocze góry.
    Szybowiec utrzymywał się na tak zwanym, locie żaglowym na pionowych strugach powietrza, usiłujących ominąć zbocze.
    Pozdrawiam: Wiesiek

    Jestem pod wrażeniem. Dziękuję za ten bogaty pakiet ciekawostek.
    I mam nadzieję, że ci, co utrzymywali szybowiec, też mogli innym razem polecieć. Taki lot to musi być wielka frajda...
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne tereny, mam tam rodzinę i zawsze chętnie wracam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się tam podoba. A spotkania z przyjaciółmi są równie piękne jak okolice.

      Usuń
  3. No wreszcie... zachęcająca fotorelacja i opis przedni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wyjazd jaki udany! W relacji tylko część wrażeń.

      Usuń