wtorek, 23 sierpnia 2022

Spacerkiem po Iłży

Wracając w lipcu z Wójtowskiego Młyna zwróciliśmy uwagę na dziwnie wygładzony wygląd iłżeckiego zamku. Toż to, panie, jeszcze nie tak dawno widać było z oddali jedynie stołb i resztki murów. Czyżby na zamku nastąpiły jakieś zmiany, o których nic nie wiemy? 
 
zamek w Iłży w roku 2008
 
Do Iłży wybieramy się w niedzielę. Nie od razu kierujemy się w stronę ruin. Najpierw malutki spacerek po sennym i jakby bezludnym miasteczku (jest przed dziewiątą rano). 
 
spokojna uliczka
 
Iłżanka

kościół Św. Ducha
 

Muzeum Regionalne 
 
na ścianie przy wejściu tablica z herbem biskupa krakowskiego Andrzeja Stanisława Załuskiego (Junosza) wielce zasłużonego dla Iłży
 

Wdrapujemy się na zamkowe wzgórze od strony ulicy św. Franciszka. Zaskakują nas nowe tablice i kamień upamiętniający bohaterów bitwy pod Iłżą – żołnierzy z 7 Pułku Piechoty z Chełma Południowego Zgrupowania Armii „Prusy” i ich dowódcę – pułkownika Władysława Muzykę. 
 
miejsce upamiętnienia bohaterów bitwy 8 - 9 września 1939
 
Zauważamy ciekawy kopiec wznoszący się nad okolicą. Wyobraźnia pracuje – to ani chybi tutejsza forma Kopca Kościuszki. Już podchodząc w pobliże wiemy, że wyobraźnia spłatała nam figla, mamy do czynienia z ujęciem wody podziemnej. Nie zniechęca nas to, zwłaszcza, że okolice kopca dają przyjemne widoki na pola. No i ten zapach – rzepak nawet po żniwach potrafi dać zapachowo do wiwatu.
 
na drodze do kopca
 
otóż i on - ujęcie wody

widok z okolic kopca w stronę pól z wiatrakami

 
W końcu pora na zamek. I tu szok. Zamek jak nowy. Prosto spod kielni. Wieża jeszcze w trakcie kosmetyki. Za marne pięć zeta możemy wejść i zwiedzić. No to korzystamy. 
 
na wieżę można wejść, ale prace przy niej nadal trwają
 
wieża z nieco innej strony (rok 2010)
 
Kolega Ed dworuje sobie ze mnie, że ja niby się na wieżę nie wcisnę. Janek radzi wciągnąć powietrze. A wystarczyło tylko zdjąć plecak i już mogę zacząć wspinaczkę. Warto. Z wieży widoki jak dawniej rozległe. No i widać trasę naszej wycieczki sprzed dwóch lat w stronę Prędocina. 
 
okienko z widokiem na miasto
 
widowisk  z wieży na wschód
 
a teraz na zachód

widok na kościół Św. Ducha i muzeum
 

Na nowy zamek też można spojrzeć z wysoka. O, jest na czym zawiesić oko. 
 
widok na zamek obecnie
 
w roku 2008

i 2010
 

Po zejściu z wieży (wcale nie trzeba było mnie wydłubywać w częściach) zwiedzamy nowe stare miejsca. Trzeba przyznać, że każde pomieszczenie ma tabliczkę z informacją, co tu niegdyś było. 
 
w stronę dziedzińca i dawnej bramy
 
na dziedzińcu
 
w smolarni
 

między salami
 
W niektórych umieszczono wystawy a to zdjęć, a to obrazów, a to znów znalezisk archeologicznych z terenu zamku. Możemy też zajrzeć przez kratę do zamkowej studni oraz obejrzeć film z pokazem komputerowej prezentacji jej wnętrza. 
 
wystawa fotografii dokumentujących prace na terenie zamku
 
portrety biskupów krakowskich i prace uczestników pleneru malarskiego
 


znaleziska archeologiczne
 
niełatwy rzut oka do studni
 

Przysiadamy na chwilę przy jednym ze stolików przygotowanych dla zwiedzających. No, jest inaczej niż było. 
 
takie zdjęcie na naszych wycieczkach to duża rzadkość
 
Zejście w stronę miasta lekko zmienione, wygładzone. Kapliczka wygląda jak dawniej.

teraz
 
w 2008 właściwie identycznie
 

opuszczamy zamek

Tyle faktów. Jeśli zaś wymagano by ode mnie oceny, to będzie nielekko. Z historii zamku wynika, że wielokrotnie był przebudowywany, ulegał pożarom i znów go odbudowywano. Czyli renowacja mu nienowa. W jej efekcie wygląda ładnie. Ale to tylko ładnie, a  nie pięknie, czyli autentycznie. Tak czy inaczej efekt renowacji jest widoczny. A czy udany? Niech oceniają specjaliści.

tak wyglądał zamek w roku 1655 (eksponowana w jednej z sal rycina Erika Dahlbergha)

tak go widzieliśmy schodząc ze wzgórza

a tak wyglądał podczas prac remontowych w roku 2013

Żeby uniknąć rozterek natury historycznej, wędrujemy nad iłżecki zalew. I tu jeszcze pustawo. Kilka zdjęć i wracamy do miasta. 
 
widok z wieży na zalew
 
 
zalew z bliska

Przechodzimy obok kościoła Wniebowzięcia NMP, a potem wpadamy na lody do ulubionej lodziarni. Niestety – „tajemnika” już nie ma w karcie. Szkoda…
 
dzwonnica kościoła, czyli średniowieczna baszta miejska podwyższona i przekształcona w dzwonnicę 
 
 dachy kaplicy Szyszkowskich i kościoła
 
kartusz herbowy na ścianie jednej z kamieniczek przy iłżeckim rynku

Ciąg dalszy wycieczki w osobnym wpisie. Wybierzemy się poza Iłżę.

Zdjęcia – Edek i ja


8 komentarzy:

  1. Od jakiegoś czasu obserwujemy zmiany na zamku,szczególnie mury i nowe pomieszczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my ładnych parę lat nie zaglądaliśmy na zamek, zwykle inne miejsca nas interesowały, stąd nagłe zaskoczenie.

      Usuń
  2. Sam nie podzielam entuzjazmu co do "nowego zamku". Poszczególne etapy prac remontowych śledzę od kilku lat. W trakcie renowacji nie obyło się bez licznych kontrowersji. O ile większość murów zamkowych odnowiono wzorując się na pierwotnych planach i użyto odpowiednich surowców, o tyle do uzupełnienia bramy wejściowej wykorzystano czegoś, co z daleka wygląda jak ściana pustaków i odbiera uroku całej budowli. Podobno to piaskowiec z lokalnego kamieniołomu, nie mniej sprawia to wrażenie, że terminy goniły i ten fragment odnowiono po macoszemu. Po mniej subiektywne, fachowe spojrzenie na obecny stan ruin odsyłam tutaj: https://www.rdc.pl/informacje/kontrowersje-wokol-remontu-zamku-w-ilzy-mury-sredniowiecznego-zabytku-uzupelnione-pustakami-posluchaj/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi remontowymi rekonstrukcjami zwykle tak jest. Łatwo przesadzić z gorliwością, a potem to już na wieki zostanie. Ja już na widok pierwszych niebieskich folii na murach miałam wątpliwości. Z drugiej strony remont zdecydowanie poprawił bezpieczeństwo zwiedzających. Dawniej wśród chaszczy i kamieni trudniej się chodziło.

      Usuń
  3. Pamiętam czasy jak do Iłży dojazd był kolejką wąskotorową z Wierzbnika, (obecnie Starachowice Wschodnie). Zimą wagoniki ogrzewane były tak zwaną "kozą", czyli żeliwnym piecykiem ustawionym pośrodku wagonika z wystawioną rurą na zewnątrz.
    Obecne zabezpieczenie ruin zamku nie jest w zupełności właściwie, ale gwarantuje dłuższe jego przetrwanie.
    Pozdrawiam - Wiesiek

    Teraz kolejka dojeżdża ze Starachowic Wschodnich do Lipia. Kursuje w sezonie letnim w niedziele. My czasem chodziliśmy jej torami.
    Co do zamku - niech trwa. A prace renowacyjne ciągle trwają.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Przybyło ciekawostek - a sam zalew wart pompowania kajaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można tez jak Lohengrin - na łabędziu. Tylko jakoś daleko od brzegu zacumowane.

      Usuń
  5. I znów komentarz Wisława:

    Zmieniłbym nieco legendę nazwy Iłża, pochodzącej od od słów "jej łza".
    Piękna dziewczyna, mieszkanka tej miejscowości, nie chciała wyjść za mąż za syna władcy zamku. Więc, aby ją zmusić, uwięził w lochu pod zamkiem. Zrozpaczona tym stanem uroniła z oka łzę, która potrafiła wydrążyć tunel na zewnątrz wzgórza, na którym stał zamek. Przez niego się wydostała i ... uciekła! Stąd ta nazwa.

    Pozdrawiam: Wiesiek

    To, zdaje się, trzecia legenda o pochodzeniu tej nazwy. Podoba mi się. dziękuję.
    Ania

    OdpowiedzUsuń