poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Bliskie spotkania z Kamienną, Kamionką i Bernatką

To nasze najbliższe rzeki. Często nad nie zaglądamy. Teraz wybraliśmy jednak miejsca dawno albo rzadziej odwiedzane. 
Zaczynamy od Kamiennej, do której podchodzimy z osiedla Bór. 
 
Kamienna złoci się w słońcu
 
Idziemy trasą żółtego szlaku (lata całe tędy nie chodziliśmy). Zatrzymujemy się przy mogile 360 rozstrzelanych tu przez Niemców mieszkańców Skarżyska. Zbrodnia miała miejsce w lutym 1940 roku. Zginęli wtedy ludzie zasłużeni dla miasta, harcerze, członkowie działającej w mieście organizacji patriotycznej „Orzeł Biały”.
 
mogiła na Borze
 
kamień z opisem historii miejsca, a w pobliżu altana wypoczynkowa
 

Szlak prowadzi dalej w stronę rzeki. A tam dobrze znane źródełko. Jego obudowa mocno podupadła. Tak to jest z drewnianymi konstrukcjami.
 
źródło obecnie
 
tak to miejsce wyglądało latem 2008 roku (i komu te ławki przeszkadzały?)
 

Potem spacer nad rzeką. Ścieżka szlaku wygodna, co jakiś czas pojawia się dojście do rzeki. Woda kolorowa dzięki odbiciu gałęzi i liści. No, przyjemnie jest.
 
niski stan szmaragdowej wody
 
wodne przeszkody

na szlaku
 
nasza ulubiona kładka
 
Ja sobie przypominam, że dawnymi czasy spotykaliśmy tu obficie kwitnący tojad. Teraz już chyba przekwitł, ale dwa kwiatuszki czekały na mnie.
 
tojad mocny
 
odnoga rzeki porośnięta grążelami
 

Docieramy do mostku nad rzeką i nim wędrujemy dalej w stronę ulicy. 
 
mostek, jaki jest, każdy widzi
 
rzeka widziana z mostu

Kolejnym punktem planu są odwiedziny nad zbiornikiem Piachy. Dzień słoneczny i upalny, ale ludzi tu niewiele. Ktoś łowi ryby, ktoś się kąpie, ktoś zbiera jeżyny.
sam zbiornik i jego otoczenie na razie bez zmian. 
 


czy widzicie człowieka na ostatnim zdjęciu?

Próbujemy dotrzeć nad rzekę idąc lewym brzegiem zbiornika – pokonały nas gęste zarośla jeżynowe. W domu się okazało, że mamy straty w odzieży – dziury się porobiły, ale my tylko lekko podrapani. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to nie ostatnie chaszcze, przez które przyjdzie mi się przedzierać na tej wycieczce.
 

tak było w niedzielę, a poniżej zdjęcia zrobione w marcu
 


wtedy można było spokojnie chodzić zarośniętym brzegiem
 
Znad Piachów wędrujemy dobrze znaną drogą wzdłuż Kamionki. 
 
inwazyjna nawłoć zawładnęła całą okolicą
 
drzewo z kapliczkami przy drodze
 
Z tej drogi skręcamy w inną, jakby mniej uczęszczaną. Ta przybliża nas do rzeki i możemy (byle ostrożnie) do niej podejść. 
 
potężna topola w pobliżu Kamionki
 

Kamionka w Skarżysku
 
a to Kamionka w marcu
 

Najlepsze przed nami – docieramy do miejsca, w którym Kamionka wpada do Kamiennej. Pływają tam sobie dwie senne kaczki. Połączenie obu rzek było lepiej widoczne wiosną, kiedy kolega Ed samotnie penetrował brzegi Kamiennej i Kamionki. 
 
Kamionka (z lewej) wpada do Kamiennej
 
to samo miejsce w marcu

ujście Kamionki widziane z lewego brzegu Kamiennej (teraz nie było możliwości przedarcia się na ten brzeg)
 

Miałam nadzieję, na spokojny powrót tą samą ścieżką, którą przyszliśmy, ale nic z tego. Przedzieramy się przez zarośla nawłoci do mostu. Po dotarciu na miejsce wyglądamy już jak kloszardzi, ale to jeszcze nie koniec przygód.  
 
spokojna rzeka
 
i bystrze
 
a pod mostem takie okazy - pająk krzyżak
 

Kolega Ed znajduje niebrzydką ścieżkę, która prowadzi do ogrodzonego płotem ujęcia wody, a za nim to już tylko krzaki – gęste i kłujące. To wszystko zarasta brzeg Bernatki. Ledwo można ją zauważyć pośród zarośli.
 
Barnatka płytka i z kamienistym dnem
 
Zaś tam, gdzie najgęściej, Bernatka wpada do Kamiennej. Naprawdę to widzimy. Ale zrobić zdjęcie oddające stan fatyczny nie jest łatwo. Jeszcze trudniej wrócić z tego miejsca do drogi. Tym razem krew się leje z licznych zadrapań.
 
Kamienna zajmuje prawy górny róg zdjęcia, a Bernatka dopływa z lewej strony
 
Po opatrzeniu ran oddajemy się spokojnemu podziwianiu naszego zabytku techniki – to kamienny próg przelewowy, nazywany „staszicowskim przewałem” (pochodzi prawdopodobnie  z czasów Staszica i był częścią zakładu wielkopiecowego Bzin). Jest to dosyć długi kamienny mur, częściowo łączony metalowymi obręczami.  Część muru jest skryta pod wiaduktem drogowym.
 
 

"przewał staszicowski"
 
Z tego miejsca wracamy już do cywilizacji, czyli ulicami udajemy się w kierunku domu. Jak na jeden mały „spacerek” wrażeń wystarczy. 
 
mapka trasy

Zdjęcia – Edek i ja

7 komentarzy:

  1. Ciekawy pomysł na wędrówkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo, sporo... a ten przewał Staszica, to faktycznie kawał solidnej roboty. Faktycznie musi być na tyle stary, bo w czasach nam bliższych zastosowano by beton.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, że są nawet przypuszczenia, że zabytek może być starszy. A odkryto go kilkanaście lat temu podczas budowy drogi i specjalnie dla zachowania obiektu zbudowano wiadukt.

      Usuń
  3. Przeczytajcie krótkie wspomnienie Wiesława związane z historią Mogiły na Borze:

    Pamiętam, jako harcerz, po ekshumacji usypywaliśmy tę symboliczną Mogiłę na Borze. Organizował to, jak sobie przypominam, pan Tusiewicz.
    Z tej zagłady ocalał harcerz o nazwisku Gontaszewski, który przy oddawanych strzałach
    nad wykopanym dołem przewrócił się, oblany innych krwią. Przysypany niewielką ilością ziemi po odejściu oprawców zdołał się wydostać i uciec.

    Wiesiek

    OdpowiedzUsuń
  4. Przednia wędrówka. Trasa z nurtem Bernatki chodzi mi po głowie już od dawna. I jeszcze ten przewał staszicowski. Idzie się rozmarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś 30 lat temu przeszłam spory kawałek z nurtem Bernatki. Jak widać, żyję, ale nie było to łatwe, a i teraz też stanowi wyzwanie. Tego typu trasy wydają mi się najodpowiedniejsze na zimę z małą ilością śniegu.

      Usuń