Tegoroczna zima raczej łagodna, choć ostatnia niedziela była
wietrzna i w dodatku zapowiadano deszcz. Mimo to wybraliśmy się na trasę,
której długość można było dowolnie modyfikować w zależności od pogody.
My mogliśmy w każdej chwili zawrócić i schronić przed
deszczem w domowych pieleszach. A powstańcy w styczniu 1863r.? Jako schronienie
mieli zaledwie polanę niedaleko źródełka. Może udało się im ustawić szałasy, a
może musieli szybko się przemieszczać przed pościgiem carskich wojsk. Trudno
powiedzieć, ale wyobraźnia podpowiada mi, że nie zaznali luksusów w lesie w
pobliżu wsi Rataje, skąd zaczęliśmy naszą wędrówkę. Oni pewnie nadciągali z
Wąchocka, Bodzentyna, szukali schronienia po walce stoczonej z Rosjanami na
skraju lasu.
Podobno tym schronieniem był dla nich obóz na leśnej polanie
nazwanej na cześć dowódcy powstania Polaną Langiewicza. Czy sam generał tam
przebywał? Może przejazdem. Czy rzeczywiście było tam obozowisko powstańców?
Tak twierdzili jego weterani 60 lat po powstaniu.
Polanę uroczyście poświęcono podczas zjazdu weteranów
powstania 21 maja 1925 roku. Już wtedy znajdowała się tu tablica pamiątkowa
wykonana w odlewni Witwickich w Skarżysku. W owym czasie wisiała na dębie,
pod którym jakoby siadywał generał, obecnie jest zamocowana na dwustuletniej
pomnikowej sośnie. Po dębie nie ma śladu.
Późniejszym upamiętnieniem powstańców jest kamienny kopiec
umieszczony w pobliżu owej sosny. Teraz wygląda już inaczej niż początkowo –
cały zarasta mchem.
Inny pomnik i pamiątkowe tablice umieszczono w przeciwległym
kącie polany. Umieszczona u jego stóp
tablica wskazuje na to, że polana została uporządkowana w 130. rocznicę wybuchu
powstania. Przyznam, że ja znam ją w tym kształcie, z miejscem na ognisko,
choinką, na której przez okrągły rok wiszą bombki i pamiątkami przeszłości.
Ostatnio do tego obrazu dołączył solidny metalowy grill i wielka tablica
informująca o historii miejsca.
Ścieżką od polany docieramy do źródełka. I ono jest
pomnikiem przyrody, a nosi dumne miano Źródła Langiewicza. Wypływa z niego
spory strumień, który tworzy rozlewisko w pobliżu.
Już moglibyśmy zacząć odwrót, ale podobno deszcz jeszcze nam
nie grozi, idziemy więc w stronę polany Wykus. Prowadzi nas niebieski szlak.
Dawno już nim nie chodziłam, zapomniałam zupełnie, jakie tu dzikie ostępy
leśnego rezerwatu.
Przez rezerwat przepływa Lubianka, która tworzy tu
malownicze meandry. Przechodzimy nad jej nurtem po drewnianym mosteczku.
Towarzyszy nam nie tylko szlak. Nasza trasa to również
Partyzancka Droga Krzyżowa, która prowadzi przez miejsca walki partyzantów
Zgrupowań AK „Ponury”. My spotykamy przy
niej pomnik pamięci 20 żołnierzy z plutonu ochrony radiostacji i mogiły dwóch z
nich – „Mietka” i „Szylinga”.
I wreszcie docieramy na polanę, gdzie obozowali żołnierze
„Ponurego” i „Nurta”. Najważniejszym jej miejscem jest kapliczka MB Bolesnej z
umieszczonymi na niej tabliczkami z pseudonimami żołnierzy, którzy polegli w
czasie wojny. Nazwiska tych, którzy zmarli po wojnie, umieszczono na
otaczającym kapliczkę murze.
Opuszczamy polanę i znów spotykamy Lubiankę oraz kolejny mostek
na niej.
Potem pora odpoczynku i powrót.
Nie honor wracać tą samą drogą, wędrujemy więc po twardym
bruku, a potem przenosimy się na nową drogę w pobliżu Ostrych Górek. Ta jest
tak rewelacyjna, że aż żal, że nie mamy rowerów.
Naszą drogę przecinają dwie ścieżki edukacyjne prowadzące na
Polanę Langiewicza (trzeba by z nich kiedyś skorzystać), a między nimi strumień
wypływający z okolic polany. Tworzy się tu spore rozlewisko z uschniętymi chyba
na skutek zalania drzewami.
mokradło przy drodze - drugie zdjęcie sugeruje, że chyba jednak i bobry miały swój udział w jego powstaniu
Tak docieramy w pobliże szosy łączącej Rataje ze
Starachowicami. Żeby jej uniknąć, przedzieramy się ładnymi drogami na skraju
lasu.
W końcu wędrujemy ulicą Poziomkową. Chwilowo poziomek na
niej brak, ale za to spore rozlewisko przy niej ładnie się prezentuje.
No i to już koniec trasy. Wracamy na punkt startu poganiani
przez lekki deszczyk, który akurat zaczął padać. I po wycieczce.
Zdjęcia – Edek i ja
Lubiłem ten szlak czuje się ducha przeszłości...
OdpowiedzUsuńJak się okazuje, ja prawie nim nie chodziłam. My mieliśmy swoje inne warianty tej trasy, dlatego szlak mnie tak zaskoczył.
Usuń