Zamierzaliśmy iść porządnymi drogami w stronę domu. I tak
było. Tylko ta szarość… Nic a nic jej
nie ubywało. Wręcz przeciwnie.
Startujemy na stacyjce w Marcinkowie, gdzie ja zawsze mylę
kierunki. I tym razem też tak było. Na szczęście dosyć szybko oprzytomniałam i
pomaszerowaliśmy tam, gdzie zamierzaliśmy. Czyli w stronę wsi, a najpierw mostu
na Kamiennej.
Zwykle przechodzimy tu na szlak czerwony, ale nie tym razem.
Twardo maszerujemy ulicą, bo na szlaku śnieg mokry i nieprzyjemny. Wypatrujemy ciekawostek.
Za wsią las sosnowy. Spodziewałam się, że śniegu w nim
będzie więcej na drzewach. Nic to, tyle też wystarczy.
Nad Żarnówką spotykamy ekipę elektryków, którzy naprawiają
zerwane przewody, a my przyglądamy się rzece i ruszamy dalej, żeby nie
przeszkadzać w pracy.
Kolejna wieś na naszej trasie to Michałów. Tu idziemy po
najgorszej drodze powiatu, która od dwudziestu lat woła o pomstę do nieba i
solidny remont (informuje o tym wielka tablica przed domem sołtysa). Jak na razie bez skutku. Pieszo można iść, jazda autem na pewno
dużo gorsza.
Przez Majków przemykamy szybciutko i już jesteśmy w
Skarżysku. A tu kolejne spotkanie z Kamienną.
W tej okolicy rzeka rozlewa się
szeroko. Całe rozlewisko spowija szara mgła, ale może coś się uda pokazać.
Krótki spacer kończymy na przystanku autobusowym, gdzie nie
sposób oprzeć się urokowi nadjeżdżającego autobusu nr 1. I po wycieczce.
Zdjęcia – Edek i ja
Dziś taki komentarz kolegi:
OdpowiedzUsuńChata typowa, tylko okno już wymienione. Powinno mieć sześć okienek w tym jedno, jako lufcik otwierane.
Sopel zawieszony na gałęzi piękny!
Pozdrawiam: Wiesiek
Okno wymienione, ale dom sprawia wrażenie opustoszałego.
Ania