Właściwie miał być jeden, ale szybko obróciliśmy, to się
dołożyło drugi, a i tak krótka wycieczusia nam wyszła.
Pogoda ostatnio słaba, to i wyprawy wielkiej nie szykowałam.
Ot, coś niedużego i blisko domu. Do tego minimum asfaltu. Wypatrzyłam więc
ulice Szeroką w Suchedniowie, która nie ma nawierzchni asfaltowej i prowadzi do
drogi w kierunku kamieniołomu Oczy Ziemi. Trochę z tą ulicą zaliczyłam skuchę,
bo się okazało, że nie ma ona nie tylko asfaltu, ale i tabliczki z nazwą. Mało
brakowało, a byśmy ją przegapili.
Naprowadzeni nawigacją dobrosąsiedzką (kilka pań z wózkami
na zakupy) mogliśmy rozpocząć wędrówkę w stronę lasu. Trochę mi grupa
narzekała, że błoto. A do tego rude. Ale jakoś to przeboleliśmy.
Potem wyszliśmy na przecudnej urody drogę, która wszystkim
się wydawała nowa, a to dlatego, że dawniej chodziliśmy nią w przeciwnym
kierunku. Okazała się świetna do chodzenia. Szkoda tylko, że zima już zabrała
ze sobą śnieg, co go sypnęła niedawno na drzewa. Trochę resztek zostało.
Nie minęła nawet godzina, a my już dotarliśmy do
kamieniołomu. Rozglądamy się po dobrze znanej okolicy. Za tabliczką
ostrzegającą przed niebezpieczeństwem solidne rozlewisko. Fotografujemy je z
zachowaniem wszelkich środków ostrożności (później się okazało, że prawdziwe
niebezpieczeństwo czai się w innym miejscu, ale o tym potem).
W kamieniołomie robimy przegląd ścian. Niby takie same, ale
już dwa napisy nabazgrane. „Kamienne potwory”, które obserwujemy, a one
obserwują nas, nadal na miejscu. Tym razem dołączył do nich skalny wąż, który
łypie złowieszczo jednym okiem.
Wiata ze stołami zachęca do postoju połączonego z wyżerką.
Przy okazji wspominamy, co to się tu dawniej jadało. A teraz nuda wycieczkowa –
kanapka i herbata.
Cóż robić, zwiedzanie zaliczone, posiłek też – pora wracać.
Janek domaga się powrotu inną drogą. Jak dawniej – szlakiem zielonym. A tam
sakramencko mokro. Został wiec przegłosowany i zdecydował się wracać z naszą
skromną liczebnie grupką. Nie żałował, że nas posłuchał. Dostaliśmy bowiem
nagrodę-niespodziankę na trasie. Spotkaliśmy nieoczekiwanie dawno niewidzianego
znajomego turystę z Kielc – Andrzeja. Miło tak zobaczyć przyjazną twarz i
zamienić parę słów na trasie. A po spotkaniu poszliśmy każdy w swoją stronę,
jak na turystów przystało.
Mnie jednak korciła jedna z dróg na wschód. Byłam prawie
pewna, że zaprowadzi nas ona do nieczynnego kamieniołomu Kopulak. Droga
przyjemna, bez błota. Warto było się w nią zapuścić.
A i Kopulak za kilka minut się wyłonił. Jest nadal
nieczynny, zagrodzony. Można powiedzieć niedostępny. Zrobiliśmy kilka zdjęć z
bezpiecznej odległości i zdecydowaliśmy się wracać do drogi.
I tu nastąpiło spotkanie z niebezpieczeństwem. Szukałam
sposobu ominięcia błotnistej drogi, zagapiłam się w nawigację i nie zauważyłam
sporego kamienia. Skutek – wywaliłam się jak długa na ziemię. Oczywiście jak
zwykle brak fotograficznej dokumentacji najlepszego momentu wycieczki, bo
koledzy rzucili się na ratunek. Podnieśli mnie, otrzepali, zebrałam termos i
telefon z ziemi, można było ruszyć dalej.
A potem to już łatwe dotarcie do głównej drogi i ulicy
Szerokiej.
I po wycieczce.
Zdjęcia – Janek i ja
I tak ze zwykłej dziury w ziemi powstał "niesamowity" obiekt pożądania mieszczuchów. Warto by odchwaścić zapuszczony kamieniołom tuż za torami to mogliby na wrotkach odwiedzać. A nasze Skałki nadal bez pomysłu.
OdpowiedzUsuńTak właśnie było. Ale trzeba było zainwestować dużo pracy w to, żeby tak się stało. Dla nas ten kamieniołom jest jednym z wielu, które znamy od lat ale dobrze, jak się o nim i inni dowiedzą. Przynajmniej wyjdą do lasu, zażyją trochę ruchu na świeżym powietrzu.
UsuńA nasza Skałka to oddzielny problem. Najwidoczniej brak człowieka z pomysłem i siłą przebicia.
Wyrastające z pnia drzewko z brązowymi listkami i powalony pień pokryty śniegiem jest obrazowym połączeniem jesieni z zimą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Wiesiek
Właśnie o takie połączenie mi chodziło. Trafna obserwacja, Wiesiu.
Ania
Już tyle razy ten kamieniołom pokazywałaś, a mnie on stale jednakowo fascynuje...
OdpowiedzUsuńTo jest takie "miejsce dyżurne" - w razie słabych warunków można tam się wybrać bez problemu, bo drga dobra, a i niedaleko od domu.
Usuń