czwartek, 12 stycznia 2023

Trasa tysiąca kałuż

We wtorek przez cały dzień padało, mżyło, lało, siąpiło. A w środę wyjrzało słońce. Ruszamy więc na trasę. Wtorkowa pogoda zapewniła nam atrakcje zapowiedziane w tytule. Środa dodała kilka własnych i oto mamy wycieczkę w okolicach Mirca. 
Startujemy na skraju lasu. Poranne słońce nieśmiało się przebija. Ziemię pokrywa lekki szron – w nocy i nad ranem był mróz. 
 
początek trasy
 
Droga w ładnym iglastym lesie bardzo przyzwoita. Na niektórych drzewach majaczą mocno wyblakłe znaki ścieżki dydaktycznej, która prowadzi do pomnika wystawionego w „51. rocznicę zwycięskiej bitwy Batalionów Chłopskich Zgrupowania Partyzanckiego „Ośki” pod dowództwem kapitana Jana Gruszki „Bartosa” stoczonej z oddziałami niemieckimi 3 września 1944 r. w lasach pod Gadką” (spisałam z tablicy). 
 
leśna droga jak marzenie
 
pokazywany już nie raz pomnik na skraju lasu
 
W pobliżu pomnika na ogrodzonej siatką polanie obserwujemy dorodne drzewo, które straciło jeden z konarów. Znamy je z poprzednich wycieczek i teraz czuje się człowiek jak przy spotkaniu z cierpiącym dobrym znajomym. 
 
drzewo z odłamanym konarem
 
to też ono - jeszcze silne, w maju 2018
 

Od pomnika wędrujemy na południe. Droga dobra. Kałuże jedynie zaznaczają nieśmiało swoją obecność. 
 
dziarskim krokiem
 
Janek dopytuje się, co atrakcyjniejszego spotkamy na trasie. Przypominam sobie zbiornik przeciwpożarowy na strumieniu Wężyk. I rzeczywiście wyłania się on zza drzew. Co ciekawe, jego powierzchnia nadal zamarznięta. A okoliczny las spowity mgłą.
 
zamglony zbiornik przeciwpożarowy
 
to nie wzburzone fale, a nierówna pokrywa lodowa
 

Oddalamy się od zbiornika idąc przez dorodny sosnowy las. 
 
na leśnej drodze
 
Przecinamy utwardzoną drogę i zmierzamy w stronę malowniczego rozlewiska. Podejść do niego trudno, ale kilka zdjęć można zrobić. Byle ostrożnie. 
 
charakterystyczna kapliczka - wskazówka, którą drogę wybrać
 


niedostępne mokradła
 
Po dotarciu do kolejnej solidnej drogi jestem prawie pewna, że wszelkie problemy z mokrym podłożem już za nami. O, jakże się mylę… 
 
mgła gęstnieje, ale droga jaka dobra, jeszcze...
 
Nasza droga po przecięciu szosy Mirzec – Wąchock ma kontynuację w postaci potwornie rozjeżdżonej błotnistej brei. Tu nawet nie ma mowy o kałużach. Drepcemy skrajem brunatnej mazi i w końcu kolega Ed rezygnuje z trasy, aby wybrać pierwszą drogę na północ.  Ta jest niezła. 
 
brniemy przez błoto i giniemy we mgle
 
I tak w tajemniczej mgle zatrzymujemy się na postój, zjadamy kanapki i przyglądamy się zamarzniętym kroplom na gałązkach krzewów. W każdej skrywa się delikatny lodowy rysunek. Jak owad w bursztynie. 
 
miejsce postoju
 

cuda w kropli wody
 
Po śniadaniu zdążamy w stronę czarnego szlaku. Jest! Droga początkowo w słońcu. Kałuże łatwe do ominięcia. 
 
na szlaku
 
I wreszcie szlak, a wraz z nim ścieżka dydaktyczna i my, skręca na zachód. I to jest tak ciekawy odcinek trasy, że nawet nie ma zdjęć z jego przejścia. Idziemy w ciemnym lesie, droga zawalona połamanymi sosnami lub ich gałęziami. Że nikt głośno nie przeklina, to cud. Jak już udaje nam się wyjść na zwyczajną drogę usianą kałużami, to nawet odczuwamy pewien rodzaj ulgi. 
 

droga jak lustro,  nieprawdaż?
 
Na tym odcinku szlaku spotykamy samotną mogiłę żołnierza września 1939  r. Kolega Ed pamięta, że było ich więcej, ale widocznie nie wszystkie udało się objąć opieką. 
 
bezimienna żołnierska  mogiła
 
a w jej pobliżu dorodny okaz trzęsaka pomarańczowożółtego
 

Naszą trasę kończymy w miejscu startu. Jeszcze tylko rzut oka na pola Mirca wyłaniające się z mgły i po wycieczce. 
 
okazałe lipy na granicy lasu i pól
 
pola Mirca - Ogrodów

nasza trasa (z jej przejściem lepiej poczekać aż kałuże wyschną)
 

Zdjęcia – Edek i ja

1 komentarz:

  1. Na gałązkach natura piękne utworzyła kryształy,
    Dobrze, że obiektyw potrafi nam ten przemijający obraz utrwalić.

    Pozdrawiam: Wiesiek

    Bez obiektywu nie da się tych kryształów zauważyć. Byłam zdziwiona, kiedy się pokazały na ekranie komputera.
    Ania

    OdpowiedzUsuń