Andrzej
zaplanował na środę trasę przez Lasy Siekierzyńskie, wypatrzył na mapie drogi,
które nawet występują w rzeczywistości i poprowadził nas na spotkanie z
ptactwem i innymi leśnymi atrakcjami. Ptasi koncert towarzyszył nam przez całą
drogę. Zdjęć wykonawców brak. Nie jest łatwo iść i czaić się na ptaki
jednocześnie.
Naszą
wędrówkę zaczęliśmy w okolicach wzgórza Barbarka, skąd mieliśmy widoki na całe
nasze góry kochane.
Potem weszliśmy na leśną ścieżkę, którą prowadzi czarny szlak do Kamienia Michniowskiego. Zawsze pozostawała nam niepewność, co by było, gdyby tak raz iść nią do końca… Teraz wiemy.
Ścieżka
doprowadza do innych ścieżek, a one nawet docierają do niebieskiego szlaku. My
zaś odchodzimy od niego i badamy nowe drogi na wschód, a potem północny wschód.
Las suchy, pachnący, pełen słońca. A w nim a to drzewo ciekawe, a to mech.
Kwiatów tylko jakoś brak.
Docieramy
do bardzo solidnej drogi, wygląda jak dawna kolejka. Przechodzimy nią nad
niewielką rzeczką, a potem mamy nawet okazję spotkania z jedyną tego dnia
kałużą.
Nowy
odcinek trasy kończy się na drodze, którą prowadzi czarny szlak rowerowy. Nią
dochodzimy do Siekierna. A tu widoki na świętokrzyskie pola. Trochę wiatru.
Trochę skowronków.
na szlaku rowerowym
nadrzewne kapliczki w Siekiernie
pola Siekierna
zamiast gruszek na wierzbie
Szef
zaciągnął nas na zwiedzanie niewielkiego parku – pozostałości po działającej w
Siekiernie w latach 1826 – 1831 Szkoły Leśnej Praktycznej. Park jest ogrodzony
skromnym płotkiem, w centrum ustawiono pamiątkowy kamień. Problem tylko z treścią
napisu wyrytego na nim. Nie udało nam się odczytać większości wyrazów. Jedynie
nazwa szkoły jako tako była widoczna i daty jej funkcjonowania. Szkoda. Napis
wymaga renowacji.
głaz - pomnik historii wsi
Jeszcze tylko mały odpoczynek nad wodą w Siekiernie – i dalej w drogę.
małe oczko wodne
zbiornik wodny z wyspą
piękna nieznajoma
Teraz
Staszek ma wizję! Zapragnął zajrzeć na Sieradowską Górę i spojrzeć z niej na
Góry Świętokrzyskie. Wdrapujemy się więc i na to wzniesienie. I mamy wytęsknione
widoki. Plus nowość – wiatraki na polach w okolicach Szerzaw. Tak to technika
zdobywa przyczółki w miejscach najlepszych polnych pejzaży.
wiatraki na horyzoncie
pola Podkonarza
Nam
zaś pozostaje tylko dotarcie do Bodzentyna (o, wieje po drodze nieźle) i powrót
do domu. Nie ma zbyt dużo czasu na zwiedzanie, ale kilka widoczków
bodzentyńskich mogę zaprezentować.
nasz ulubiony wąwóz prowadzący do Bodzentyna
figura św. Jana Nepomucena przy wejściu do miasta
Co
do statystyki – krokomierza dziś nie było. Ale z wyliczeń na podstawie mapy i
czasu przejścia trasy wynika, że mamy „w nogach” około 20 kilometrów.
* Oczywiście J. Przybora „Pieśń do
wiosny”
Byliśmy bardzo blisko... na tym głazie ,napis prawie nieczytelny - skoro coś tam robią,to odnowią?
OdpowiedzUsuńNa razie nowy płotek, potem się zobaczy.
UsuńPiękna trasa, taka w sam raz, czuć satysfakcję z przedreptanych kilometrów, ale nie jest się skonanym.
OdpowiedzUsuńSztuka kamieniarska upadła, znam kilka przykładów tak fatalnych "renowacji" że wszystkie napisy i ryty stały się nieczytelne.
Trasa właśnie tak była - w sam raz. Kamień nie tyle źle odnowiony, ile porośnięty mchem. I teraz to dopiero będzie sztuka, żeby te napisy spod mchu wydobyć!
UsuńO akim remoncie piszę, znam jeden przypadek gdy średniowieczny słup został "oczyszczony" za pomocą szczotek drucianych i "zakomserwowany" putzem fasadowym. Wykonawca robił najlepiej jak umiał, wygrał przetarg, ale to była firma budowlana!
UsuńOtóż to. Inny sposób "renowacji" - taki wiejski - to pociągnięcie po napisie śnieżą warstwą farby olejnej. Parę takich malowań i z napisu zostaje tylko wspomnienie.
UsuńPiękna wędrówka. A pogoda coraz bardziej zachęca.
OdpowiedzUsuńKorzystamy ze słońca. Dziś znów wędrowaliśmy.
UsuńJa również powędrowałem min. Zelejową (sasanek wciąż nie widać).
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę do relacji. :)
Usuń