Piątek.
Wczesny marcowy wieczór. Szkoła w Jagodnem powinna o tej porze być już pusta i
cicha. A nie jest. Kilka sal na parterze oświetlonych. Wchodzisz. I zamiast
zwykłego szkolnego rozgwaru słyszysz śpiew. Ktoś śpiewa ludowe przyśpiewki. I
to nie jedna osoba. Wygląda mi to na jakąś większą grupkę śpiewaków.
Po
chwili wszystko się wyjaśnia. Ale po kolei. Na początek opis miejsca akcji.
Sala,
z której dobiega śpiew to izba Muzeum
Pamiątek Regionalnych mieszczącego się w tej szkole. Chciałabym ją opisać, ale
nie sposób. Ściany izby są pełne wiejskich skarbów uporządkowanych tematycznie.
Stroje, fotografie, makatki, książeczki, figurki, narzędzia pracy. Kolorowo
jest i ciepło.
makatka - wizytówka Muzeum
fragment ekspozycji
jeden z pająków u sufitu
Zbliża
się Wielkanoc i pewnie dlatego środek izby zajmuje stół zastawiony świątecznymi
ozdobami. Oczy się śmieją do pisanek, zajączków, kogutków.
Skąd
się to wszystko wzięło? To efekty pasji nauczycieli i uczniów szkoły, którzy
pod bacznym okiem pani Jagody Rafalskiej-Kawalec, inicjatorki powstania Muzeum
i jego kustosza, zgromadzili te skarby i teraz się nimi opiekują.
dyrektor szkoły p. Beata Stefańska i p. Jagoda Rafalska-Kawalec
Wracamy
do piątkowego wieczoru. Przed osiemnastą salka już wypełniona gośćmi. Są mieszkańcy Jagodnego i okolic, przedstawiciele władz. Trzeba
dostawiać krzesła i ławeczki. Duża
barwna grupa w ludowych chustach to zespół ludowy z Mirca, a mniej liczna
grupka w strojach ludowych – zespół Tychowianie. Na razie tylko się
rozśpiewują, ale jeszcze będą mieć ważny występ.
Wreszcie
witamy najważniejszych gości wieczoru.
Trochę
w cieniu trzyma się redaktor „Gazety Wyborczej” pan Janusz Kędracki, nie mówi o
sobie, a raczej dba o godne przedstawienie innego gościa – pana Stefana
Wyczyńskiego z Lubczy, który przyjechał z akompaniatorem – panem Januszem
Krukiem. I się wyjaśniło – pan Wyczyński to muzyk, poeta ludowy, talent
wysokiej miary. Występuje ponad 65 lat w kapeli ludowej założonej w roku 1935
przez jego najstarszego brata – Feliksa.
p. Janusz Kędracki
muzycy z Lubczy
Z
małej scenki płynie teraz opowieść o długim i jakże barwnym życiu pana Wyczyńskiego,
o tym, jak tworzy swoje teksty. Proste historie, szczere opowieści
człowieka, który wiele przeżył, a zachował młodzieńczą werwę i młode serce. Gawędę przeplatają przyśpiewki, przy których nóżka sama przytupuje, a uśmiech nie
schodzi z twarzy. Ale to nie jakiś przyklejony głupawy uśmieszek, a wyraz
prawdziwej radości, dobrej zabawy. Prawdziwy jest ten dobry humor słuchaczy,
szczera radość twórcy i wykonawców.
Do
występu przyłączają się miejscowe zespoły, prezentując co najlepszego mają w repertuarze. Szczególnie wzruszajace są śpiewane dla pana Wyczyńskiego życzenia "zdrowia, szczęścia i błogosławieństwa". Na zakończenie goście i gospodarze muzykują razem.
Czy
to już koniec wieczoru? Nie. Można zajrzeć na jarmark rękodzieła, kupić
palemkę, pisankę, koszyczek, miód, czy co tam komu potrzebne. Można też
porozmawiać z twórcami, kupić płytę czy książkę, dostać autograf.
I
nie byłabym sobą, gdybym na zakończenie nie dodała, że pan Kędracki jest
autorem książki „Wszystkie nasze dzienne sprawy” i ciekawych artykułów
pokazujących mniej lub bardziej znane zakątki naszego regionu w cyklu
„Odkrywamy Świętokrzyskie”. Niejedną naszą wycieczkę inspirowały jego teksty.
Zajrzyjcie, jeśli szukacie ciekawostek lub inspiracji do zwiedzania (tu link).
Możecie
również znaleźć więcej informacji na temat pan Stefana Wyczyńskiego i jego
kapeli (tu link), a nawet posłuchać przyśpiewek kapeli (tu link).
Wierzycie
teraz, że pięknie można życie przeżyć, jeśli ma się pasję?
Nieważne
jaką, byle własną.
*A.
Poniedzielski „Jerzy”
Zdjęcia – Teresa i ja
Na ludowo... miejscowi mają fajne pasje.
OdpowiedzUsuńRewelacyjne.
UsuńI, co ważne, wśród śpiewaków nie tylko starsi, ale też i młode liczka. Duch w narodzie nie ginie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziekuje Aniu, ze podzielilas sie wspomnieniem z tak wspanialego wieczoru. Wyrazy uznania i podziwu dla wszystkich organizatorow i pozdrowienia dla uczestnikow! :-)
OdpowiedzUsuńMiło mi, Joasiu, że zaglądasz i mimo dzielącej nas odległości nie zapominasz o starych kątach.
UsuńA wieczór był nadzwyczajnie udany. To zasługa organizatorów i gości.