Zupełnie
bez zapowiedzi. Miało się nie pokazywać i w zastępstwie wysłać deszcz. A tu
taka niespodzianka!
Trochę
się z nami droczyło i czasem chowało się za chmury, ale było. I uprzyjemniało
marsz.
Startujemy
w Pile, gdzie tradycyjnie odwiedzamy 6 pomnikowych dębów bezszypułkowych.
Tym
razem szczególnie rzuca nam się w oczy dziewiętnastowieczny dwór na wzniesieniu
niedaleko stawu. Wszystko wskazuje na to, że wyładniał. A tak naprawdę to
raczej słońce dodało mu życia, a może wycięto część krzaków z okolicy? Kiedy go
fotografowaliśmy, pojawiło się pytanie o to, kto był jego pierwotnym
właścicielem. Dogrzebałam się do informacji, że zbudowali go właściciele Piły –
Tarnowscy, służył jako mieszkanie dyrektora w Zarządzie Lasów Dóbr
Końskie Wielkie należących do tego rodu.
dwór w Pile
pobliski modrzew
dwór w Pile
pobliski modrzew
Tamte
lasy po wojnie upaństwowiono, dwór również. Jest ogrodzony płotem, za którym
ujada pies, nie ma kogo zapytać o stan obecny obiektu.
Ale
lasy możemy przejść. I dziarsko ruszamy na spotkanie z przygodą.
leśne przestrzenie
dąb
Trasa zapowiada się krótka, więc kierownictwo udziwnia ją, jak może. Wydaje mi się, że te udziwnienia w dużej mierze zależą nie od naszej woli. Wymusza je droga – często trafiamy na podmokły teren i trzeba szukać nowych ścieżek.
paśnik jeszcze pusty
na leśnym dukcie
w części lasu, gdzie wszystkie pnie pokryte porostami
leśne przestrzenie
dąb
Trasa zapowiada się krótka, więc kierownictwo udziwnia ją, jak może. Wydaje mi się, że te udziwnienia w dużej mierze zależą nie od naszej woli. Wymusza je droga – często trafiamy na podmokły teren i trzeba szukać nowych ścieżek.
paśnik jeszcze pusty
na leśnym dukcie
w części lasu, gdzie wszystkie pnie pokryte porostami
Bardzo
mnie to zaskoczyło, bo koneckie lasy są znane z suchych dróg, a tu taka
niespodzianka! Jest o wiele więcej błota niż tydzień temu w lasach
starachowickich. Nie do uwierzenia.
niełatwa droga
omszały pień
niełatwa droga
omszały pień
Gdzieś
tam na trasie zdobywamy Kamieniarską Górę. I tu jest bardzo ładnie, z suchym
podłożem.
szczytowa partia Kamieniarskiej Góry
szczytowa partia Kamieniarskiej Góry
Na
szosę wychodzimy w okolicy Koziej Woli, gdzie zażywamy odpoczynku po trudach leśnej wędrówki.
podupadająca chata w Koziej Woli
Za wsią szef kieruje nas znów do lasu. No, tu jest gorzej niż na początku trasy. Tam przynajmniej były drogi. Tu obowiązuje hasło „z kępki na kępkę”, co szczególnie mocno się uaktywniło po wyjściu na teren w pobliżu wsi Grzybów. Powiem jedno – wszyscy trafiali w kępki. Nie zaliczyliśmy spektakularnego wodowania. I jest decyzja - zapamiętać tę drogę i nigdy więcej się tam nie wybierać. Słusznie.
lekko nie było
podupadająca chata w Koziej Woli
Za wsią szef kieruje nas znów do lasu. No, tu jest gorzej niż na początku trasy. Tam przynajmniej były drogi. Tu obowiązuje hasło „z kępki na kępkę”, co szczególnie mocno się uaktywniło po wyjściu na teren w pobliżu wsi Grzybów. Powiem jedno – wszyscy trafiali w kępki. Nie zaliczyliśmy spektakularnego wodowania. I jest decyzja - zapamiętać tę drogę i nigdy więcej się tam nie wybierać. Słusznie.
lekko nie było
Na
zakończenie kolejny mocny akcent – zalew w Stąporkowie. I słońce, które starało
się go przeistoczyć w luksusowy obiekt jak z folderu biura podróży.
zalew na Czarnej w Stąporkowie
jego para królewska
zalew na Czarnej w Stąporkowie
jego para królewska
Taka
to była wycieczka – 15,2 kilometra, niby niedaleko, ale wystarczy. No i mała
prośba – może by słonko częściej z nami wędrowało? Zapraszamy!
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Trochę jeszcze pamiętam...
OdpowiedzUsuńTo dobrze.
UsuńUśmiechałem się widząc tę przeprawę przez turzycowisko, aż się Marzenka pytała, a ja sobie swoje własne brodzenie w trawsku przypomnialem.
OdpowiedzUsuńFajna trasa, urozmaicona.
A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że w te okolice się poszło, bo "tam suche lasy". No, się nadziwić nie mogłam. :))
Usuń