Obieca
taka spokojną wędrówkę czarnym szlakiem, zapewni, że błota nie będzie, a potem
ni z tego ni z owego zmieni zdanie i albo porzuci samotnie na skraju lasu, albo
pociągnie za sobą w nieznane.
Nie
wierzycie? Poczytajcie.
To
jak było?
Na
początek „zaliczyliśmy” przystanek kolejowy w Stykowie Iłżeckim (ta stacyjka
była przez nas zaniedbana w tym roku bardzo – pora nadrobić zaległości), a
potem pomaszerowaliśmy zgodnie szosą na północ. Oczywiście bez szlaku, ale po
co taki na szosie?
polna droga w okolicach Adamowa
Napotkaliśmy
go dopiero na skraju lasu w pobliżu rezerwatu Skały pod Adamowem. Skoro się
napraszał, to się nim poszło. Ładnie doprowadził do skałek. Byliśmy przy nich
zimą tego roku (tu link), więc obejrzeliśmy tylko część skał i pomaszerowali
dalej szlakiem w kierunku rezerwatu Rosochacz.
w drodze do jesiennych skałek
skałki
Nie
powiem, nawet dosyć przyjemnie było na tym odcinku szlaku – jesiennie. W grupie
zaczęły się zachwyty nad pogodą i lasem.
zawiła leśna droga
na czarnym szlaku
trochę jesiennego złota
Szlak
doprowadził nas do Rosochacza. O, tutaj spodziewaliśmy się kolejnych zachwytów
nad uroczą Świętojanką i spaceru po drewnianych mostkach. No więc – Świętojanka
trzyma poziom. Mostki pokryte liśćmi śliskie jak jasny gwint – uważać trzeba,
ale obyło się bez kolizji.
ostrożnie na schodach!
Świętojanka
Opuściliśmy
rezerwat, żeby dalej maszerować szlakiem do obiecanego Lipia. Może by i tak
było, ale przecież jakiś rok temu tak wędrowaliśmy (tu link), głupio tak się
powtarzać, nie?
las przy szlaku w Lubieni
I
wtedy zauważyłam ładną (naprawdę, bardzo ładną) leśną drogę, która prowadziła
na północny zachód. Rzut oka na mapę i szybka, całkowicie nieprzemyślana
decyzja – schodzimy ze szlaku i ruszamy tą drogą.
niby ja prowadzę, ale niektórzy lubią iść jako pierwsi
Może
nie szliśmy nią do końca, bo czasem jednak musieliśmy korygować trasę, ale
uparcie zmierzaliśmy do celu. Skąd konieczność tych korektur? Jak by to
powiedzieć? Cóż, droga nie zawsze była dobra, zdarzały się miejsca podmokłe,
rozjeżdżone przez ciężki sprzęt leśny, ale szliśmy uparcie na północny zachód,
a potem na zachód. Nudno nie było ani trochę. Mięsem też nikt nie rzucał. Popatrzcie
na zdjęcia z tego odcinka – moim zdaniem warto było się tam zapuścić.
przeszkody na trasie
częściej bywało sucho pod nogami
jesienne słońce w liściach i kałuży
W
każdym razie mapa nie oszukiwała – doprowadziła nas do kolejki wąskotorowej w
kierunku Starachowic. Tędy już szliśmy raz, ale tym razem było nie tak samo. Musieliśmy
zrezygnować z przejścia po torowisku, bo podkłady okazały się bardzo śliskie.
Ścieżką przy torach śmigali kolarze (no, może ze dwóch, ale uważać i tak
trzeba).
dokąd kolejka ta idzie?
Naszą
uwagę zwróciły rozlewiska na południowy wschód od torów. Widać, że bobry szykują
sobie porządne tereny do zamieszkania. Dużo drzew ścięły, rzeczka Młynówka rok
temu wąziutka, teraz poważnie się rozszerzyła, a to za sprawą porządnej bobrzej
tamy. Zwierzyna nie próżnuje.
rozlewiska na Młynówce
Młynówka w Starachowicach
starachowickie wiraże
I
tak ścieżką przy torach dotarliśmy do stacji Starachowice Wschodnie, z której
zabrał nas nasz ulubiony pociąg. Pomiar długości trasy wykazał, że
nieoczekiwane udziwnienia trasy spowodowały jej skrócenie do 17,2 kilometra. Mimo to, a może właśnie dlatego, uznaliśmy wycieczkę za udaną. Taka
właśnie była.
Ps jeszcze jeden link - ten do relacji z wycieczki w odwrotnym kierunku, którą odbyliśmy trzy lata temu .
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Błotko spotkaliście na trasie zacne :) nie raz bywa ono jeszcze jesienią przysypane opadłymi liśćmi. Człowiek nie spodziewając się niczego staje na taki kobierzec i zapada się w błocie po kostki :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Tym razem udało się uniknąć najgorszego. Ominęliśmy wszystkie zasadzki. :)
UsuńRozlewiska malownicze... niby szkoda a jednak.
OdpowiedzUsuńOwszem - malownicze, ale ... Kolejka ma tory nieco wyżej, więc może nie zaleją.
UsuńNa błotko mam moje kije trekkingowe, pozwalają przerzucić tyłek w bardziej suche miejsce bez zmuszania nóg do taplania się w mazi (zazwyczaj, bo bywają wyjątki).
OdpowiedzUsuńCałkiem malownicze okolice, widać że o teren rezerwatu ktoś dba. Wąskotorówka już nie jeżdzi?
Ja błoto omijam szerokim łukiem (jak się da).
UsuńW rezerwacie pojawiły się nowe pomosty, bo stare już rzeczywiście mocno zmurszały. Ale po tegorocznych wichurach leżą powalone drzewa i tu trudna decyzja - usunąć z rezerwatu chyba nie można, przecięli, żeby nie blokowały ścieżki i sobie leżą.
Wąskotorówka jeździ w sezonie wiosenno-letnim.