Stary
on jest, bo już ładnych parę lat występuje w terenie i na mapach. Nowy, bo
właściwie przez nas nieużywany – czasem się przeszło jakiś jego fragment i
tyle.
Na
tę niedzielę wybrał go dla nas Janek, który dzielnie prowadził całą wycieczkę
zielonym szlakiem z okolic szosy Skarżysko-Szydłowiec aż do punktu początkowego
szlaku, a potem na przystanek autobusowy w Skarżysku.
Ciekawa
byłam, czy jest na tym szlaku coś ciekawego. Jeśli i czytelników zżera podobna
ciekawość, niech czytają dalej, to się okaże.
Na
początek drobne zaskoczenie – jakiś taki jakby odświeżony ten szlak. Zieleń
pasków dobrze widoczna na tle jesiennej szarości.
Maszerujemy
lasem. I tu się przyznam, że prosiłam Janka o jaką porządną leśną drogę, może
wreszcie bez błota. Ta się właśnie taka okazała – szeroka, sucha. A jak się jakaś kałuża trafiła, to
tylko jako urozmaicenie trasy.
na szlaku
Nie
byłam aż tak do końca nieprzygotowana do wędrówki. Po wpisie o Białym Kamieniu
(tu link) dostałam „cynk” od moich znajomych z Facebooka, że w lesie przy tym
szlaku znajduje się inny Biały Kamień. Janek wyraził zgodę na poszukiwania.
Wspólnymi siłami zlokalizowaliśmy obiekt. To kilka niewielkich wychodni
skalnych na pagórku dobrze widocznym z przecinki, którą prowadzi szlak.
Grasowali tu niegdyś miłośnicy grupy Pink Floyd, którzy wyryli wyznania na
skałkach. Jaki wniosek z tego faktu wyciągamy? Prosty – skałki są piaskowcami.
Biały Kamień w lesie przy szlaku (piaskowce dolnojurajskie - lias)
dla zainteresowanych poszukiwaniem kamienia mapka, którą otrzymałam od pana Andrzeja Staśkowiaka ("O'kej" to nie żadne tajne hasło, tylko nazwa zajazdu przy szosie)
Idziemy
sobie potem dalej lasem i jego brzegiem aż docieramy do okolic przejazdu
kolejowego we wsi Lipowe Pole.
polna dróżka
Tu mały przystanek na placu ze ścieżką dydaktyczną nad tutejszym stawem. Przyjemne miejsce, szkoda tylko, że pogoda nie pozwala oddać na zdjęciach urody stawu.
bagna koło Lipowego Pola
wiejski staw
We
wsi wchodzimy w pola – Janek prowadzi pewnie polnymi ścieżkami, tempo narzuca
niezłe. I doprowadza nas w okolice wsi Skarżysko Kościelne, gdzie wychodzą nam
naprzeciw nasi przyjaciele – Terenia i Janusz.
Janek prowadzi
Janek nadal na czele, ale grupa już inna
To
spotkanie pozwala nam uniknąć niezłej wpadki na szlaku, bo Janusz często
spaceruje po okolicy i przekonał się, że odcinek szlaku prowadzący ścieżką
równoległą do wsi jest niemożliwy do przejścia. Zgadnijcie, komu zawdzięczmy
takie utrudnienie? Założę się, że wszyscy odpowiedzieli od razu – bobrom. I nikt się nie pomylił. Podobno ich tama
spowodowała mocne zalanie drogi.
Nie
sprawdzamy poziomu wody na szlaku, tylko maszerujemy wiejskimi ulicami.
Dzięki temu możemy obejrzeć (niestety jedynie z zewnątrz) siedemnastowieczny barokowy kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy zbudowany przez wąchockich cystersów. Jedno powiem – tak blisko mamy ten piękny obiekt i nie zwiedziliśmy go jeszcze porządnie. Musimy to nadrobić przy najbliższej okazji.
Dzięki temu możemy obejrzeć (niestety jedynie z zewnątrz) siedemnastowieczny barokowy kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy zbudowany przez wąchockich cystersów. Jedno powiem – tak blisko mamy ten piękny obiekt i nie zwiedziliśmy go jeszcze porządnie. Musimy to nadrobić przy najbliższej okazji.
kościół p.w. Św. Trójcy
Maszerujemy
dalej, zatrzymujemy się na krótką chwilę przy pomniku upamiętniającym 14
mieszkańców Skarżyska Kościelnego zamordowanych w latach 1943 – 44 przez
hitlerowców na terenie pobliskiej kopalni żwirku „Karier”.
pomnik w Skarżysku Kościelnym
Dalej
szlak prowadzi ścieżkami wśród wysokich traw czy pagórków porosłych młodymi
sosenkami.
bagno obok ścieżki
było jedno trudne miejsce
leśna droga
Idyllę
zakłócają samochody terenowe, które w tej okolicy urządzają sobie
„przejażdżki”.
My
zaś zbliżamy się do Kamiennej. Maszerujemy jej brzegiem i ciągle ktoś zostaje w
tyle, żeby sfotografować kolejny malowniczy zakręt rzeki.
Kamienna
W
pewnym momencie musimy pokonać niewielki strumyk. No, powiem wam, akcja jak z
podręcznika dla gentlemanów. Koledzy znoszą solidne gałęzie (pełno się tego
poniewiera w okolicy) i budują przeprawę. Świetnie nam poszło pokonywanie tej
prowizorycznej kładki.
kładka powstaje
wygodna przeprawa
W
nagrodę mamy kolejne spotkanie z Kamienną. Tym razem w okolicy Nowego Młyna.
Często tu bywamy, ale zwykle na drugim brzegu rzeki. Muszę przyznać, że z
zielonego szlaku wygląda zupełnie inaczej.
stawidła przy młynie
W okolicy młyna szlak się kończy. My zaś maszerujemy do miasta. Cała nasza trasa liczyła
18,2 kilometra, z czego na szlak przypadło ok. 15,5 km (ale nie szliśmy od jego
początku).
Przy
ładnej pogodzie moglibyśmy przedłużyć wędrówkę czerwonym szlakiem w kierunku
Wąchocka i dalej, bo szlak zielony jest rodzajem łącznika miedzy dwoma
czerwonymi szlakami (jeden z Szydłowca, drugi ze Starachowic).
Dobrze się nim
wędrowało. Cały czas towarzyszyła nam uporczywie jedna myśl – trzeba tu
koniecznie wrócić wiosną, wtedy okolica nabierze barw i będzie jeszcze
ładniejsza.
Zdjęcia – Terenia,
Edek, Janek, Janusz i ja
Bardzo dobra relacja i foto też...
OdpowiedzUsuńWażne że szlak jest reaktywowany i zaprasza do spacerowania.
Szlak ożył. Dróżki ma przyzwoite. Można wędrować z przyjemnością.
UsuńŚwietny teren na wędrówki i ciekawostek jak zwykle sporo
OdpowiedzUsuńDziękuję. A teren na zasadzie - najciemniej pod latarnią, bo właściwie za progiem.
UsuńA wiesz że ja dopiero dwa dni temu, całkiem z głupia odkryłem inskrypcje z C.K. czasów na eratyku, na "marcince" jakiś kilometr od mojego domu?!!
UsuńChodziłem tamtędy setki razy i nie dostrzegłem! A to już nawet nie pod latarnią, to czubek nosa!
Tak bywa. A na tu kamieniu są moje inicjały, ale to nie ja je wyryłam, już je zastaliśmy.
UsuńMoje i Marzenki imiona tez są wyryte... ale wstydzę się pokazywać, bo to jednak akt wandalizmu przyrodniczego był...
UsuńMamy kilka drzew w okolicy, na których takie wyryte napisy przesuwają się coraz wyżej razem ze wzrostem drzewa. Czyli może to jednak takiemu drzewu nie robi krzywdy?
Usuń