To
trzy główne elementy niedzielnej wycieczki. Niestety, najwięcej było szosy w
tej układance. Ale jeszcze więcej słońca, czyli wycieczka się udała.
Tym
razem zaplanowałam niewielkie zwiedzanie Szydłowca, który jest dla nas zwykle
punktem zakończenia lub rozpoczęcia wycieczki, czyli najlepiej znamy okolice
przystanku. A przecież historyczna część miasta przechodziła ostatnio gruntowną
rewitalizację i ciągle obiecywaliśmy sobie sprawdzić, jakie przyniosła efekty.
Zamek
– cacuszko. A i park wokół niego ładnie się prezentuje, choć drzewa, jak to w
grudniu, pozbawione liści.
parkowa alejka
renesansowy zamek rodu Szydłowieckich
herb Szydłowieckich - Odrowąż
barokowy portal od strony dziedzińca
Po
rynku można spacerować bez przeszkód, a dawniej omijaliśmy kolejne miejsca
układania nowej kostki brukowej. Renesansowy ratusz pyszni się w słońcu, które akurat zaczyna
nieśmiało wyglądać zza chmur.
dwa spojrzenia na ratusz
Kościół
pod wezwaniem św. Zygmunta oglądamy jedynie z zewnątrz, bo trwa nabożeństwo.
kościół w Szydłowcu
Za
to na cmentarz wchodzimy, żeby odwiedzić miejsca związane z historią miasta i
obejrzeć stare nagrobki.
rzeźby nagrobne
krzyż na Cmentarzu Wojennym
Naprzeciwko
cmentarza znajduje się jeden z najbardziej znanych szydłowieckich kamieniołomów
– chroniony jako stanowisko przyrody nieożywionej kamieniołom Podkowiński, o
którym informuje tablica, że prezentuje warstwy piaskowca utworzone zarówno na
dnie prehistorycznego morza jak i na lądzie. Takie to cenne miejsce.
Do
kamieniołomu można zejść po stromych schodkach. Warto się tam wybrać, żeby z
bliska obejrzeć te oryginalne skały.
fragment ściany kamieniołomu Podkowiński (nazwa od nazwiska właściciela)
Obok
kamieniołomu prowadzi czerwony szlak, którym może kawałek przejdziemy. Ale na
razie tylko kawałeczek, bo postanowiłam tym razem zlekceważyć szlak i
sprawdzić, jak wygląda drugi szydłowiecki kamieniołom – Pikiel. Również nazwany od nazwiska właściciela.
No,
powiem wam – świetnie wygląda. Jest nieco większy od Podkowińskiego, ma
ciekawszy i łatwiej dostępny brzeg, praktycznie można go swobodnie obejść
prawie w całości.
kamieniołom zalany wodą
wyrobisko kamieniołomu
fotograf w akcji
Jedno
mnie tylko nurtuje – dlaczego szlak omija takie efektowne miejsce. Droga do
niego świetna. Po obejrzeniu kamieniołomu bez problemu znajdujemy dojście do
szlaku w lesie. No, zagadka.
Kolejną
zagadkę, tym razem ortograficzną, Edek wypatrzył w Woli Korzeniowej. To napis
na krzyżu przydrożnym.
Za
wsią wędrujemy jeszcze trochę szlakiem, ale mam zamiar z nim się rozstać, bo
zapewne wciągnie nas w podmokły teren i będzie niemiło.
Idziemy
więc świetną piaszczystą leśną drogą, która prowadzi obok niewielkiej piaskowni
i doprowadza do szosy Szydłowiec - Majdów.
takie drogi lubimy najbardziej
leśna piaskownia
I
od tego momentu szosy będzie dużo, może nawet za dużo. Ale ostatecznie, to
szosa w lesie. Niedzielny ruch średnio umiarkowany, czyli niewielki. Da się
iść. Tylko twardo pod stopami. I potem kręgosłup boli. Oj, boli…
Ale
przy drodze widać, że słusznie zrobiliśmy opuszczając las, w którym wody w
nadmiarze.
leśne rozlewiska (i nawet śladów bobrów brak, widocznie ten las po prostu jest taki mokry i już)
I
tak z jednej szosy na drugą w końcu docieramy do opuszczonego przez nas
czerwonego szlaku, a przy nim spotykamy naszego starego znajomego. To dąb,
który był kiedyś potężny, potem go zaatakowały grzyby, a teraz wygląda biednie.
Sami zobaczcie.
dąb w roku 2009
i teraz
Maszerujemy
dalej w stronę głównej szosy Skarżysko – Radom, przekraczamy ją i już coraz
bliżej domu. Jeszcze tylko mały spacer przez Skarżysko Książęce, które obecnie jest już nie wsią, a dzielnicą Skarżyska-Kamiennej, potem pola i
nasz rodzinny las.
kościół p.w. Matki Bożej Częstochowskiej w Skarżysku Książęcym
No,
ten las dał nam trochę do wiwatu, bo cała woda, którą tak skrzętnie omijaliśmy
wcześniej, tu się pojawiła. Trzeba było przekraczać niespodziewane strumyki,
błotniste ścieżki. Ale na niewielkim odcinku da się wytrzymać takie przeszkody.
Zwłaszcza, gdy do domu blisko.
Trasa
tym razem przyzwoita była – 21,9 kilometra.
A na zakończenie - najlepsze wspomnienie wycieczkowe. Tę oto szarlotkę zajadaliśmy w okolicy kamieniołomu Pikiel. Pyszna! I bardzo sycąca.
na zdjęciu pół porcji ciasta, a ja dodam całą porcję podziękowań dla jego autorki - Pani Halino, jest Pani mistrzynią wypieków
W tym linku relacja ze zwiedzania Szydłowca w trakcie prac remontowych.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Szydłowiec ma więcej zabytków niż można przypuszczać... (nie będę się użalał tym razem...)
OdpowiedzUsuńNa pewno więcej niż pokazałam. :)
UsuńAle to miasto nieodlegle, więc można nie robić za jednym zamachem kompletu, bo już wiele było, a inne się pokaże przy okazji nowej wycieczki.
No to już mi się Marzenka od powtórnej wizyty w Szydłowcu nie wywinie!!! (Mamy tam rodzinę z jej strony) takie kamieniołomy!!! A ja o nich NIC nie wiedziałem!
OdpowiedzUsuńTrasa fajna, w przybliżeniu prześledziłem możlowe wątki na googlemapach.
Napis na krzyżu piękną barwną przedreformową polszczyzną (która / ta reforma/ urodzila na początku XXw. straszydło nazwane "językiem polskim litereackim"). Stale tropię takie zabytki. Mam całą kolekcję nagrobnych i nacokolowych Jakóbów na ten przykład.
Marzenkę do Szydłowca koniecznie zabierz. Kamieniołomy będą jeszcze ładniej wyglądać, kiedy drzewa się pokryją liśćmi. A i innych ciekawostek się nazbiera pół czapki. Zwłaszcza, kiedy zajrzycie do IT i tam Wam zaproponują wejście na wieżę ratusza, oprowadzenie po kościele albo wypożyczą klucze na cmentarz żydowski. Jest porównywalny z tarnowskim.
UsuńNie śmiem się narzucać, ale Skarżysko niedaleko. ;)
Bardzo dziękuję za informację o napisie. Muszę o tych sprawach więcej poczytać, bo mam braki w wykształceniu. Ale nadrobię. A Ty już kiedyś obiecywałeś wpis na ten temat. I co? Może niedługo się pojawi...
Jasne!!! Teściu ma tam siostrę.
UsuńJak będziemy jechać poproszę o namiary dokladniejsze na ten krzyż.
Skarżysko też się "uszczknie".
Będzie zrobione, kontakt prywatny przez formularz zgłoszeniowy na bocznym pasku. :)
Usuń