Tych
kroków sporo się uzbierało w mijającym roku; przeszliśmy na wycieczkach niedzielnych
i środowych 1089,3 kilometra. Średnia długość trasy drastycznie zmalała do 16 kilometrów. Było tych wycieczek 68; najdłuższą okazała się
jesienna wycieczka na trasie Kuźniaki- Tumlin.
podejście na Siniewską (tu relacja)
Czemu tak mało? – zapytacie. Myślę, że z powodu licznych wyjazdów w dalsze okolice. Jeśli o mnie chodzi, jestem zadowolona z każdego z nich. Ale jako grupa najlepiej się zintegrowaliśmy w Dukli. Koledzy rozwinęli zdolności – Staszek okazał się doskonałym pomocnikiem kuchennym, Janek zaopatrzeniowcem, Edek odkrywcą świetnych miejsc, a ja matką trzech starszych ode mnie facetów. Jednym słowem – rewelacyjny wyjazd.
Czemu tak mało? – zapytacie. Myślę, że z powodu licznych wyjazdów w dalsze okolice. Jeśli o mnie chodzi, jestem zadowolona z każdego z nich. Ale jako grupa najlepiej się zintegrowaliśmy w Dukli. Koledzy rozwinęli zdolności – Staszek okazał się doskonałym pomocnikiem kuchennym, Janek zaopatrzeniowcem, Edek odkrywcą świetnych miejsc, a ja matką trzech starszych ode mnie facetów. Jednym słowem – rewelacyjny wyjazd.
No
i ten Beskid Niski – stanowczo zasługuje na poznanie.
Cergową polubiliśmy bardzo
Najdalej
na północ dotarliśmy aż nad morze – oczywiście Domaniowskie, zaś na południe do
Miechowa. Na wschodzie takim punktem jest Zawichost, a na zachodzie Kuźniaki.
Pałac Domaniewski (tu relacja)
dworek Zacisze w Miechowie (tu relacja)
wodowskaz w Zawichoście (i relacja)
Kuźniaki - ruiny pieca hutniczego (tu link do relacji)
Latem
sporo kręciliśmy się w okolicach na południe od Kielc, ale chyba trzeba
pomyśleć o zapuszczeniu się w przyszłości dalej na Ponidzie (mapy już kupione).
staw w Maleszowej (jeśli o mnie chodzi, zakochałam się w tym miejscu)
W
tym roku najczęściej odwiedzanym przez nas miejscem (jeśli tak to można
określić) był pociąg na linii Skarżysko – Ostrowiec. „Zaliczyliśmy” prawie
wszystkie stacje na tej trasie z wyjątkiem Skarżyska Kościelnego, które jest
tuż przy domu i dlatego stanowi nie lada wyzwanie jako punkt startowy lub
końcowy wycieczki.
hotel Pałac Tarnowskich w Ostrowcu (tu link)
Bez
wątpienia mieliśmy i drobne sukcesy, ale nic nie przebije znalezienia szkiełka
okularowego, które miesiąc przeleżało w śniegu.
szkiełko leżało gdzieś tam
Nieco
mniejszym sukcesem okazało się dotarcie do Wielkiego Kamienia w okolicy wsi
Koziel. Znaczenie sukcesu umniejsza skorzystanie z pomocy sympatycznego
mieszkańca Koziela, ale w końcu udało się znaleźć to miejsce.
Wielki Kamień (tu relacja)
Na
naszych trasach niezbyt często spotykamy wędrowców, ale w tym roku poznaliśmy
bardzo interesującego fotografa ptaków (tu link do jego fotobloga). No i udało nam się poznać osobiście Kasię
i Kamila z zaprzyjaźnionego bloga.
Miewamy
też swoje marzenia turystyczne. W tym roku Staszek zrealizował swoje –
odwiedziny na cmentarzu w Skłobach, Edek dotarł do wymarzonego od lat Miechowa,
a ja do Czyżowa Szlacheckiego.
fasada pałacu w Czyżowie Szlacheckim (tu relacja)
I
tradycyjnie na zakończenie długo wyczekiwane podium, czyli kto i ile. Jak co
roku nastąpiło lekkie przetasowanie, ale silna grupa nadal się trzyma, choć
jednego kolegi nam bardzo brakuje. Oto dane liczbowe: Staszek – 55 wycieczek, Janek
– 58, Edek – 59 i Ania – 65.
A,
jeszcze jedno – co roku informuję o nowościach. Tym razem cieszymy się z nowej
uczestniczki naszych wędrówek. Może w przyszłym roku też się ktoś do nas
przyłączy?
W drogę!
Kończąc
kolejne podsumowanie życzę sobie i wam wielu jeszcze kroków i ciekawych okolic
do wędrowania. Do kolejnych spotkań na trasach i na blogu!
Tym razem wybrałam
tylko zdjęcia Edka
G.
Turnau „Ledwie chwila”
Spory dorobek. Niejedna ekipa przez dekadę tego nie przetupta. Serdeczne gratulacje dla tych odnieśli swoje osobiste sukcesy i rzecz jasna dla Ciebie bo widać że stanowisz spoiwo tej grupy.
OdpowiedzUsuńZa gratulacje dziękuję, ale nie wiem sama, kim ja w tej grupie jestem. Chyba raczej maskotką, bo koledzy z grzeczności mi czasem ustępują.
UsuńCo do kilometrów, to nie zliczam tego, co przeszliśmy na wypadach w góry. Sama ze sobą tak ustaliłam. Gdyby zacząć to liczyć, mielibyśmy inne wyniki i zawrót głowy. Więc tu liczę tylko trasy środowo-niedzielne.