Tak wcale
nie było planowane. To miała być wycieczka na przełamanie mojego strachu przed tą
trasą, bo wszak rok temu (tu link) to na niej się tak fatalnie przeziębiłam. Udało
się przełamać lęk i nie złapać przeziębienia.
Z drugiej strony – przykrość. Chyba przyjdzie nam się z Kopulakiem pożegnać. Dlaczego, wyjaśnię w stosownym czasie.
Z drugiej strony – przykrość. Chyba przyjdzie nam się z Kopulakiem pożegnać. Dlaczego, wyjaśnię w stosownym czasie.
smutna twarz kamieniołomu
Na trasę wyruszyliśmy jak zwykle w Michniowie. Tym razem towarzyszył nam niewielki mróz i ładny szron na drzewach, trawach i krzewach. Tyle, że szron w cieniu, bo w słońcu tajał błyskawicznie.
oszronione liście
jesień i zima razem
kałuża
Po prawej
stronie drogi wypatrzyliśmy przez bezlistne drzewa niewielkie wzniesienie, na
którym jeszcze nigdy nie byliśmy. Z daleka wydawało się, że są tam jakieś
omszałe skałki. Poszliśmy sprawdzić. No, są. Ale malutkie takie, że niewarte
nawet tej nazwy. Ot, po prostu duże kamienie.
skałki na zboczu
Potem mały
postój przy gajówce Opal i maszerujemy w stronę wsi Kleszczyny.
gajówka Opal w słońcu
pobliskie drzewko
Po
przekroczeniu szosy skręcamy w uliczkę prowadzącą do lasu, a tam w prawo. Już
się cieszymy na spotkanie z Kopulakiem. Aż tu nagle …
Cóż.
Kopulak nadal jest. To bezsprzecznie. Ale dostępu do niego broni coś, co może
budzić skojarzenie z murem berlińskim. Wyrobisko jest zatarasowane potężnymi
blokami piaskowca. To ten sam pstry piaskowiec w intensywnej czerwonej barwie,
jaki występuje w tym kamieniołomie. Między blokami niewielkie szpary, ale
człowiek się tam nie wciśnie. A nawet, jak by mógł, to mu się nawet o tym nie
chce myśleć. Zrobiliśmy kilka zdjęć znad owych bloków i się poszło dalej.
Kopulak widziany sponad kamiennych bloków
Dalej
kamieniołom wygląda jak zza krzaka, bo jego brzegi są mocno zarośnięte. Teraz
jeszcze można cokolwiek zobaczyć i sfotografować, bo krzaki bezlistne, ale
wiosną i latem – próżny trud.
widok z góry przysłaniają gałęzie
No to
pożegnaliśmy się z Kopulakiem. Może tu jeszcze kiedy zajrzymy. A może nie. Czas
pokaże.
Oddalamy
się teraz leśną drogą, która trochę zasypana resztkami po wycince,
trochę zarośnięta młodymi choinkami, trochę podmokła. No, zwyczajna nieużywana
leśna droga. Najważniejsze, że prowadzi na północny zachód.
nasza droga
a przy niej uważna obserwatorka
Tym razem
ignorujemy nieużywany kamieniołom. Wiemy przecież, że zarósł. Szykujemy się na spotkanie
z Rejowską Skałką.
strumyk tym razem z czymś w rodzaju pomostu
Skałka na
miejscu. Nieogrodzona. Dostępna. Pławi się w słońcu. Większość śmieci
pokrywających teren skryta wśród liści. Czasem tylko błyśnie szafirowa foliówka,
spod liści wyłoni się krokodyl ze starej opony albo pod stopą zachrzęści
butelka po napojach wyskokowych. Niespiesznie spacerujemy wśród skałek,
fotografujemy. W słońcu i cieniu buków wszystkie wyglądają na pasiaste. Tylko
największa skałka niekorzystnie oświetlona.
przyczajona butelka
grupa skałek
skalne schodki
Czy wandalizm po 100 latach to już zabytek?
I na tym koniec atrakcji wycieczkowych. Wracamy do domu. Jedni autobusem, inni pieszo pod sam dom.
uliczka Kolonii Robotniczej - stare domy tracą charakter
Długość
trasy wyliczyłam na 16,8 kilometra. Mapki tradycyjnie nie będzie, bo to trasa
na pograniczu dwóch kawałków mapy Gór Świętokrzyskich.
PS Jeszcze link do starego wpisu o Kopulaku i Skałce - tutaj.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
A nasze kamyki czekają na ujawnienie i ścieżkę dydaktyczną...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, kto się tym zajmuje.
UsuńWidać nie Wy jedni po kopulaku chodziliście i właściciel terenu, uznał że tak będzie bezpieczniej - w razie wypadku jego by po sądach ciągano (taka głupota naszego prawa), ale obiektu szkoda - bo ciekawy był i zawsze lubiłem gdy o nim piszesz.
OdpowiedzUsuńSkałki też miłe oku.
Masz rację, ja to wszystko rozumiem, ale przykro jest.
UsuńNajgorsze jest jednak nie nasze niezadowolenie, a fakt, że w tym kamieniołomie dokonano paru ważnych odkryć geologicznych. Odkryto tu zachowane w piaskowcu tropy między innymi prajaszczurek. Gdyby tak naukowcy znów chcieli przeprowadzić badania, to co? Może wtedy właściciel sprowadzi ciężki sprzęt i odsunie jeden głaz.
Myślę że to kwestia uzgodnienia z właścicielem terenu - naukowcy zawsze mogą dostać się na teren w jakiś inny sposób np za pomocą drabin - dla geologów i paleontologów działających w terenie to nie powinien być problem zaporowy.
UsuńNa pewno. Ja podejrzewam, że dla naszych znajomych Poszukiwaczy Przygód też to nie będzie problemem.
UsuńMożliwe, że dochodziło do kradzieży kamienia i dlatego zastosowano taką formę ochrony. Turysta nic w plecak nie zapakuje, a złodziej podjechał w nocy ze sprzętem i działał.
W sedno!
UsuńWłaśnie w najbliższych miesiącach planowaliśmy wybrać się na wycieczkę w tamte okolice, ale chyba poczekamy, aż wyrobisko będzie znowu zalane wodą, co dodaje mu dodatkowego uroku. Może spróbujemy odnaleźć jakieś "tajemnicze przejście". Kopulak albo mi się wydaje, ale kiedyś wydawał się być większy ...
UsuńChyba raczej nie był większy, ale teraz wydaje się mniejszy, bo przy fotografowaniu obejmowaliśmy wycinki, żeby mur nie właził w kadr.
UsuńGdyby zdarzyła się śnieżna zima, to jest nadzieja na więcej wody wiosną.
Trzeba przyznać, dość zjawiskowo wygląda ten kamieniołom.
OdpowiedzUsuńA jak się bliżej podeszło - to dopiero była widoczność. :)
UsuńAle tak na poważnie - on się najlepiej prezentował kilkanaście lat temu, kiedy nie był eksploatowany i większość wyrobiska zalano wodą.