… czas ma
za nic nasze zdjęcia. Czas wręcz drwi z naszych zdjęć.*
Mimo to wędrujemy z aparatami fotograficznymi i na przekór czasowi robimy te nasze zdjęcia, próbujemy zatrzymać chwile, żeby znów kiedyś do nich wrócić.
Mimo to wędrujemy z aparatami fotograficznymi i na przekór czasowi robimy te nasze zdjęcia, próbujemy zatrzymać chwile, żeby znów kiedyś do nich wrócić.
Tradycyjnie
na koniec grudnia wrócę do chwil z mijającego roku 2019.
Tak to się prezentuje statystycznie: odbyliśmy 77 wycieczek o łącznej długości 1221,2 kilometra.
Średnia lekko zmalała do 15,9 km.
W tym roku
kręciliśmy się bliżej domu. Mieliśmy też kilka wyjazdów samochodowych poza
nasze okolice. Zajrzeliśmy dzięki temu do miejsc ciekawych i nieco bardziej
odległych niż spotykanych na naszych typowych trasach.
Najdalej na
północ mieliśmy wielkie plany, ale i tak wyszło, jak wyszło – dotarliśmy do
Rudy Wielkiej, na południe zaś do Bobolic. Wschodnią granicę naszej aktywności
stanowi Kazimierz Dolny, a zachodnią Olsztyn pod Częstochową. Te trzy ostatnie
miejsca udało się zobaczyć dzięki wyprawom samochodami.
zimowy poranek w okolicy Rudy Wielkiej (tu relacja)
odnowiony na glanc zamek w Bobolicach (tu relacja)
widok z Góry Trzech Krzyży na rynek w Kazimierzu (tu jedna z relacji)
ruiny zamku w Olsztynie (tu relacja)
Wędrujemy
już lata całe, a mimo to udało nam się znaleźć kilka miejsc, w których jeszcze
nie byliśmy. To bez wątpienia zagroda w Marcinkowie, nieoczekiwanie efektowny
kamieniołom w Parszowie i urocze jeziorka pokopalniane w lasach niedaleko
Baranowa oraz wieś Zagrody z jej literacką przeszłością. Bardzo nas zaskoczyła
informacja od zaprzyjaźnionych blogerów o skałkach na Górze Miejskiej. Wierzę, że
są jeszcze miejsca nieodkryte, które na nas czekają.
kamieniołom w Parszowie (tu relacja)
skałki na Górze Miejskiej (tu relacja)
Czarna Staszowska w Zagrodach (tu relacja)
Zrobiliśmy
się ostrożniejsi i w razie zapowiedzi słabej pogody rezygnowaliśmy z wyjścia na
trasę. A jednak udało nam się w tym roku zaliczyć spektakularną burzę z ulewą. Co
ciekawe, niedawno przechodziliśmy w pobliżu domu, który wtedy udzielił nam
schronienia. Już teraz byłoby to niemożliwe – jego budowa się zakończyła i już
byśmy tam nie weszli.
już w Bodzentynie lało (tu relacja)
Żadna
ostrożność nie uchroniła nas przed fatalnym w skutkach lądowaniem w gnojówce na polnej drodze za Sobkowem. Cóż – i takie
przygody trzeba znieść z godnością.
pola Sobkowa (tu relacja)
Poznaliśmy
w tym roku kilka ciekawych osób – garncarza, właściciela zagrody w Marcinkowie,
właścicieli glampingu Las Jurtas. Zaprzyjaźniliśmy się z Magdą, którą
dotychczas znaliśmy tylko z jej bloga.
w warsztacie garncarskim pana Jana Rodaka (tu relacja)
właściciel zabytkowej zagrody w Marcinkowie, pan Stanisław Jaruszewicz (tu relacja)
z Magdą na trasie (tu relacja)
w bramie glampingu (tu relacja)
Przyszło
nam też szukać nowych znajomych wśród kierowców busów, bo nasze dotychczasowe
„murowane” połączenia niedzielne do Mostek i Bodzentyna zlikwidowano.
A ja
musiałam się rozstać aż z dwoma kompasami, które zgubiłam gdzieś na trasie.
Trzeci z trudem wyszukany w sklepie internetowym przywiązałam już do paska
futerału aparatu fotograficznego. To go powinno uchronić przed zgubieniem.
kiedy robiłam to zdjęcie, jeszcze był ... (tu relacja z wycieczki)
a tak wyglądał pierwszy zgubiony (drugi był bardzo podobny, bo to mój ulubiony typ kompasu)
Czas pędzi
dalej, a my z nim.
Co roku następują przetasowania na naszym wycieczkowym podium. W tym roku bezkonkurencyjnym zwycięzcą klasyfikacji został Janek (70 wycieczek). Kolejne miejsca zajęli Ania – 62, Edek – 61 (tu szła ostra walka do ostatniej wycieczki), Ela – 47 i Staszek – 44.
Co roku następują przetasowania na naszym wycieczkowym podium. W tym roku bezkonkurencyjnym zwycięzcą klasyfikacji został Janek (70 wycieczek). Kolejne miejsca zajęli Ania – 62, Edek – 61 (tu szła ostra walka do ostatniej wycieczki), Ela – 47 i Staszek – 44.
To tyle na
temat roku 2019, do zobaczenie w następnym – na trasach i na blogu.
*W.
Myśliwski. Ostatnie rozdanie
Zdjęcia różnych autorów z naszej
grupy
Jak mi miło, że o mnie wspomniałaś. Moje statystyki piesze nie są aż tak imponujące. Bardzo miło wspominam wspólne wędrowanie, mam nadzieję, że w przyszłym roku znów uda nam się spotkać, może nawet więcej niż raz? Dziękuję za wszystkie Twoje relacje, dzięki którym tak wiele można się dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńZapadłaś nam w serca. Jesteś "nasza Magda".
UsuńTwój blog też z przyjemnością odwiedzamy (nie tylko ja).
I oby nadchodzący rok miał dla nas wiele radosnych spotkań i wędrówek.
Mimo upływu lat statystyki są imponujące... brawo i oby tak jak najdłużej (ale krócej...)
OdpowiedzUsuńDOBREGO NOWEGO 2020 !!! :)
Krócej już jest. I dzięki temu może być dłużej. ;)
UsuńI oby wytrwać możliwie długo i w sprawności.
Pięknie - choć ja sam nie lubię i nigdy nie robię podsumowań - bo to tak jak by się coś kończyło, a dla mnie koniec jednej przygody to start do następnej, więc skoro nie ma końca to po co podsumowywać?
OdpowiedzUsuńSerdeczności w Nowym!
Miałam wrażenie, że slaby ten rok był, a jak zaczęłam robić tabelkę do podsumowania, to mi się sporo przyjemnych wycieczek przypomniało. Dlatego warto czasem spojrzeć wstecz. Taka turystyczna buchalteria.
UsuńDlatego ja wolę z kolegami usiąść przy piwie i powspominać, a potem zawsze pada tekst - Panie, Panowie i wy dziewczynki (to do kolegów)gadu gadu a droga sama się nie przejdzie, zamiast podsumowywania robimy plany na przyszły rok
UsuńMnie już kilka razy sytuacja życiowa zaskoczyła i dlatego nie robię dalekosiężnych planów. Planuję na bieżąco.
UsuńTo oczywiste, mi cały zeszyły rok tak plany zabrało. Zresztą podobno nic tak Boga nie śmieszy jak człowiek który Mu swoje plany przedstawia. Co innego zamiary. Panie Boże jak pozwolisz to wtedy i wtedy kopsnę się tu czy tam... Jak nie pozwolisz to rzecz jasna pretensji miał nie będę...
UsuńZazwyczaj jak nie pozwala, to potem rekompensuje to z nadwyżką.
No właśnie. Ja na taką okazję mam w komputerze folder "planowane wycieczki". Tam gromadzę materiały o ciekawych miejscach, a potem mija rok, albo trzy i nagle się przydają.
UsuńTrzeba tylko cierpliwości i pokory. Pewnych spraw nie przeskoczysz.
Brawa! i ukłony!
UsuńZrobiło się nostalgicznie. Piękne podsumowanie! Widzę, że w tym roku Wasza ekipa nie spoczęła na laurach i zarówno dystans jak i ilość wycieczek bardzo zbliżona do tego,co było w 2018. Podziwiam za wytrwałość, a jednocześnie zazdroszczę, że możecie wędrować przez cały rok. Dziękujemy za wspomnienie o skałkach z Miejskiej Góry. W tym Nowym Roku życzę jeszcze więcej pomysłów na niezapomniane wycieczki i znalezienia kolejnych nieodkrytych miejsc, których u nas jestem pewny, że nie brakuje. Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że liczę na Was, chłopaki. Na pewno znów nas zainspirujecie swoim świeżym spojrzeniem.
UsuńŻyczę Wam udanych wycieczek, wspinaczek i penetracji jaskiń. No i długich, pełnych wrażeń wakacji.;)
Dziękujemy i mam nadzieję, że nie zawiedziemy :)
UsuńNa to liczę. :)
Usuń