sobota, 21 maja 2022

Sentymentalna podróż do małego świętokrzyskiego miasteczka

Jak się nazywa? Nie ma nazwy. Kto w nim mieszka? Duchy przeszłości. Gdzie leży? Właściwie nigdzie, ale chwilowo przycupnęło w skansenie w Tokarni.
Zebrały się tu różne obiekty ze świętokrzyskich miasteczek, a nawet wsi. Zajrzyjmy do nich, a może odsłonią nam odrobinę tajemnic z przeszłości. 
 
gdzieś w małym miasteczku
 
Gdyby to miasteczko miało rynek, to pewnie znajdowałaby się przy nim nie kamienica, a chałupa z Daleszyc. Kto kiedykolwiek był w Daleszycach, zna zapewne takie chałupy z wejściem w ścianie szczytowej, stojące ciasno obok siebie, oddzielone bramami. Ta ma ładny gontowy daszek i prowadzi do zagrody. 
 

W tej chacie „pracuje” małomiasteczkowy szewc. Możemy zajrzeć do jego warsztatu. Pewnie na widok naszych turystycznych butów wpadłby w zakłopotanie, ale na pewno by sobie z ich naprawą w końcu poradził. 
 
robota czeka, ale szewc ma zawsze czas
 
Tuż obok dom z Ćmielowa pyszni się swoimi bielonymi ścianami, wejściem z półkolistym nadprożem, oryginalnym półszczytowym dachem. 
 


A w jego izbie na stole i w kredensie ćmielowska porcelana. Może autentyczni mieszkańcy tego domu tylko do niej wzdychali, ale teraz mogą się cieszyć, że potomkowie uznali ich za wystarczająco zamożnych, żeby mieć takie dzbanki czy talerze. 
 
porcelana porcelaną, ale te chodniczki...
 
W pewnym oddaleniu od rynku mieszka żydowski krawiec. Wieczorami ślęczy nad maszyną do szycia, stara się nie hałasować, żeby nie budzić dzieci, ale musi zdążyć na czas z zamówieniami klientek.
 
 
W miasteczku przeszłości zamieszkał w osiemnastowiecznej chałupie z Szydłowa. To chyba najstarszy obiekt mieszkalny w skansenie – zbudowany w roku 1705.
 


Skoro już krawiec uszył nam efektowną kreację, warto ją uwiecznić na fotografii. Wybierzmy się do atelier miasteczkowego fotografa. Czeka na nas ze wspaniałym studyjnym aparatem fotograficznym na statywie, możemy wybrać sobie ładne tło i poprosić o delikatny retusz, żeby pięknie wyglądać na gotowej fotografii.
 

Atelier znajduje się w dziewiętnastowiecznym domu z Wąchocka. Jego ciekawą cechą jest przejezdna sień. Pamiętam ten dom z oryginalnego miejsca. Oj,  nie był wtedy kryty gontem, zastąpiono go papą. Dobrze, że dom wrócił do oryginalnego wyglądu.
 


Z Wąchocka przeniesiono do naszego miasteczka jeszcze jeden dom. W gruncie rzeczy podobny do poprzedniego (widocznie taka wąchocka moda lub styl), a jednak inny.
 


W tym domu mieszkańcy miasteczka mają sklepik. Taki z mydłem i powidłem. Wszystko tu można dostać. Ciekawe, czy „na zeszyt” też…
 

Po miasteczku rozeszła się wieść, że doktor Poziomski z Suchedniowa znów przyjmuje. Ustawiamy się więc w kolejkę przed eleganckim gankiem dziewiętnastowiecznego domu ze Skorzowa. Tabliczka na ścianie upewnia nas, że dobrze trafiliśmy. 

 pacjenci spieszą po poradę
 
inne spojrzenie na dom doktora
 
Gabinet i mieszkanie doktora urządzono we wnętrzach domu. Wykorzystano tu oryginalne meble będące jego własnością oraz sprzęty medyczne z lat międzywojennych. 
 
 salon
 
gabinet
 
przedwojenny "plakat" reklamujący zdrowy tryb zycia
 

Z receptą od doktora przechodzimy na druga stronę „uliczki” i już jesteśmy w bogato wyposażonej aptece. Jej meble pochodzą aż z Buska Zdroju.
 
wnętrze apteki
 
chorągiewki receptowe i sygnatury
 

Jest też izdebka do pracy aptekarza, który sporządza na miejscu mikstury, wszystko dokładnie odmierza i odważa. Ba, nawet zajmuje się laniem woskowych świec. 
 
 
A wszystko to mieści się w dziewiętnastowiecznym domu organisty z Bielin. Ten uroczy domek ma aż dwa ganeczki o dekoracyjnie zdobionych szczytach.
 

widok na oba ganki
 
Zadbawszy o ciało zwróćmy się stronę ducha. Mamy przecież kilka kroków do niewielkiego drewnianego kościółka. To wybudowany w roku 1763 kościół z Rogowa.  Obok niego znajduje się prawie sto lat młodsza dzwonnica z Kazimierzy Wielkiej. Co ciekawe, w dzwonnicy umieszczono replikę najstarszego z oryginalnych dzwonów, które nie opuściły swojego miasteczka.
 
kościół szpitalny z Rogowa
 
kościół i dzwonnica
 
Wnętrze kościoła zachwyca barwnymi polichromiami, belką tęczową i wyposażeniem. Ja, oczywiście, mam słabość do rokokowych ołtarzy bocznych. 
 
wnętrze kościoła
 
kłódka co się zowie
 

Wszyscy gdzieś mieszkają, nie możemy więc i proboszcza pozbawić dachu nad głową. W pobliżu kościoła znajduje się budynek plebanii, który specjalnie przybył z Goźlic. To podobno jedyna w województwie zachowana osiemnastowieczna drewniana plebania.
 

plebania z Goźlic
 
Na rozstaju dróg, kiedy opuszczamy nasze miasteczko, spotykamy oryginalny drewniany krzyż z 1913 roku. Oprócz Ukrzyżowanego umieszczono na nim narzędzia Męki Pańskiej, figury czterech Ewangelistów i kielich z hostią. Rzadko, a w moim przypadku nigdzie indziej, spotyka się tak bogato zdobnie przydrożne krzyże. 
 

Zanim opuścimy miasteczko, zajrzyjmy na chwilę do karczmy, żeby się posilić na drogę. Znajduje się ona w dziewiętnastowiecznej chałupie z Siekierna.
 
 
Odpoczęliśmy, wypili czegoś na ochłodę i możemy ruszać dalej. Ale o tym w innym wpisie za jakiś czas.
 
grupa podróżujących w czasie i przestrzeni (foto uprzejmy licealista)
 
PS Dla zainteresowanych dokładnymi opisami pokazanych tu zabytkowych obiektów podaję link do strony Parku etnograficznego w Tokarni.
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja (niektóre zrobione kilka lat temu)

3 komentarze:

  1. No piękna opowieść o zamierzchłych czasach...

    OdpowiedzUsuń

  2. Przeszłość.
    To co było regionalnie rozsiane po wsiach,
    teraz w Skansenie znalazło swój "dach".

    Pozdrawiam: Wiesiek

    OdpowiedzUsuń