czwartek, 5 maja 2022

Miedzianka pachnąca wiosną

O tej porze roku najbardziej intensywnie pachną rośliny porastające wapienne podłoże. Dlatego mam słabość do wiosennych spacerów po Grząbach Bolmińskich, Zelejowej czy Miedziance. Intensywny zapach ziół w słoneczny poranek – cud natury. *
 
wilczomlecz sosnka - to on rozsiewa najpiękniejszy miodowy aromat
 
tylko w tych okolicach można spotkać zawilce wielkokwiatowe
 
rzeżucha łąkowa wśród skał

prymulki jeszcze się trzymają

pięciornik kurze ziele
 
irga zwyczajna
 
... i wiele innych

Ale nasza kochana Miedzianka ma dla nas więcej ciekawostek.
Jedne skrzętnie ukrywa pod ziemią – to liczne jaskinie i sztolnie po dawnych kopalniach rud miedzi. Nie zaglądam im do wnętrza, ale koledzy, jak to ciekawi wszystkiego chłopcy, poszli zaglądać Miedziance pod powierzchnię. Do jednej jaskini musieli się wdrapać na strome zbocze dawnego kamieniołomu – opłaciło się, wypatrzyli tam ślady malachitu. 
 
w tym wyrobisku jest czego szukać 
 
wejście do jaskini w ścianie kamieniołomu
 

ślady malachitu
 
Inne jaskinie zostały zabezpieczone przed nadmiernie wścibskimi grotołazami – amatorami.
 
zabezpieczone wejście, to pewnie po tym, jak w jaskini w sztolni Zofia miał miejsce śmiertelny wypadek
 
wejście do jaskini Nowa - zdjęcie zrobione przez zabezpieczającą kratę
 
Największą niewiadomą Miedzianki jest odpowiedź na pytanie – przecisnę się czy nie. Grzbiet tej góry z trzema widocznymi z daleka wierzchołkami zastawia liczne pułapki na śmiałków, którzy chcą  z bliska obcować z wapieniami, z których jest zbudowany. Trzeba się przeciskać przez szpary, ostrożnie zsuwać z wysokich stopni, śmiało stawiać stopy przy podchodzeniu. I cały czas uważać, żeby się nie poślizgnąć. 
 


bywa ciasno
 
i niełatwo

Z tych to powodów przejście krótkiego, ale wielce malowniczego grzbietu może trwać i trwać. I nie ma sensu się spieszyć, bo warto być ostrożnym, a przy okazji zachwycać się do woli skałami i widokami na okolice. 
 
z jednego wierzchołka na drugi
 
widok  na Gałęzice
 
widok na południowy zachód

na szczycie
 


skałki
 
Niestety, żeby nie wiem ile odciągać ten moment, w końcu trzeba zejść z Miedzianki. 
 

jeszcze jedno spojrzenie na szczyt
 
Nasza grupka opuszcza górę z jej zachodniej strony i udaje się na południe żółtym szlakiem. Ot, taki spacerek wśród pól i łąk. 
 
polną drogą na południe 
 
Miedzianka co raz dalej
 

Na skraju lasu rozstajemy się ze szlakiem. Tyle razy już  nim chodziliśmy, że pora na nowe ścieżki. Te prowadzą w stronę malutkiego schowanego w lesie przysiółka Zacisze, a dalej Podpolichna.
 
wszędzie tarniny
 
Nie byłabym sobą, gdybym tak od razu do tej wsi dotarła. Kierujemy się najpierw na południe od naszej drogi w stronę toru motocrossowego. Decyzja ryzykowna, ale kompletna cisza daje nadzieję na to, że bezpiecznie przejdziemy choćby kawałek piaszczystego toru.
 
w stronę toru
 
na torze motocrossowym
 
Potem następuje zdobywanie niewielkiej, porośniętej rzadkim laskiem góry o nazwie Chrusznica. Cóż, nie jest to szczyt popularny wśród turystów i mieszkańców. Zaznaczone na mapie ścieżki zarośnięte, z trudem więc przedzieramy się do granicy lasu. 
 
pierwsze kwitnące poziomki

A tam nagroda postaci rozległych widoków na południe, czyli Grząby Bolmińskie. 
 
na otwartej przestrzeni
 
Po śniadaniu wchodzimy wreszcie na doskonałą drogę i nią docieramy do Podpolichna.
 
leśna droga ku wsi
 
Tu mam zamiar obejrzeć zabytkowy młyn z XIX wieku i odszukać cmentarz z czasów 1 wojny światowej. Pierwszy pomysł okazuje się nierealny, bo młyna już od dawna nie ma. Ale za to do cmentarza prowadzi porządna ścieżka wskazana przez niewielki drogowskaz.  Pochowano tu 121 żołnierzy rosyjskich ze 184 Pułku Piechoty, którzy zginęli w roku 1915 w walce z Austriakami. Szczególnie teraz warto przypominać o takich miejscach, żeby sobie uświadomić, czym dla żołnierzy kończą się wszystkie wojny. 
 

leśny cmentarz wojenny 
 
W pobliżu cmentarza przebiega planowana przeze mnie leśna droga, która powinna nas doprowadzić do miejsca startu i mety u podnóża Miedzianki. I tak prowadzi. Czasem przebiega skrajem lasu i daje widoki na wschód w kierunku Chęcin, czasem doprowadza do mniej lub bardziej opuszczonych żwirowni.
 

nieczynne żwirownie
 
Na jedną z nich mamy szczególną chrapkę, bo na mapie zapowiada się jako ładne jeziorko w lesie. No i na zapowiedziach się kończy. Teren żwirowni jest rzeczywiście rozległy, ale cała woda z niego gdzieś wyparowała, wszystko zarasta trawami i krzakami.
 
brak jeziora
 
Opuszczamy więc las i kończymy naszą niedługą wycieczkę tam, gdzie ją rozpoczęliśmy, czyli na parkingu przed Muzealną Izbą Górnictwa Kruszcowego. Nie zwiedzamy jej, bo już znamy ekspozycję, byliśmy tam kilka lat temu – w tym linku możecie zobaczyć, czy warto się tam wybrać.
 


ekspozycja plenerowa
 
Na zakończenie mapka naszej trasy. Może się przydać, ale zdobywania Chrusznicy nie polecam.
 

Zdjęcia – Edek i ja
 
*PS Wiem, że takie skupiska roślin to murawy kserotermiczne, ale mam wrażenie, że ta wielce uczona nazwa odziera wiosenny spacer z uroku i dlatego nie będę tej nazwy stosować w tekście.

5 komentarzy:

  1. A jajajaj Dziewczyno - aleś mnie tym postem rozkręciła... takie tereny... i już nie usnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy mawiają, że Miedzianka, to świętokrzyski Giewont.

      Usuń
    2. Nasza grupa zaś nazywa Miedziankę Trzema Koronami, bo ma widoczne z daleka trzy wierzchołki. Już nie muszę dodawać, że bardzo lubimy się na te wierzchołki wdrapywać. :)

      Usuń
    3. Nie dziwię się , ładnie tam bardzo i ciekawie

      Usuń