Niegdyś bywaliśmy w tych okolicach często, po kilka razy do
roku. Teraz okolica zaniedbana przez nas wydawała się znajoma, a jakby nowa.
Zaczynamy naszą wędrówkę nietypowo, bo w Zagórzu. Stąd
blisko do zielonego szlaku na Pasmo Klonowskie. Ledwie kilka minut i już
jesteśmy w lesie. Majowa zieleń ogarnia
nas na kilka najbliższych godzin.
Spokojnie podchodzimy w okolice kamieniołomu „Bukowa Góra”,
gdzie wydobywa się piaskowce kwarcytowe. O jego bliskości przypominają nam
tablice ostrzegawcze na trasie. W gruncie rzeczy cieszymy się, że jesteśmy tu w
dniu wolnym od prac w kamieniołomie. Szczególnie niebezpieczne mogą być roboty
strzałowe. Punkt widokowy na kamieniołom nadal dostępny, przechodzimy więc,
żeby zrobić kilka zdjęć rozrastającego się wyrobiska.
Pora zejść do malowniczej przełęczy, z której rozpoczniemy
podejście na szczyt Bukowej Góry. Strumyk w niewielkim wąwozie niby taki
spokojny, a jednak podstępnie łapie w sidła i można solidnie zamoczyć buty.
Teraz przed nami skałki na szczycie Bukowej. I one są
piaskowcami. Tworzą ładną grupę, która jednak ciągle psuje krew różnym
miłośnikom bazgrołów i za każdym razem jakieś nowe bohomazy można na nich
znaleźć. A przecież to pomnik przyrody. Ech…
Ze szczytu spacerkiem docieramy do ulubionego miejsca
odpoczynku i wyżerki. To Polana Obrozik. Tu zatrzymujemy się w pobliżu wielokrotnie już pokazywanej kapliczki w miejscu, gdzie podobno został pochowany żołnierz napoleoński.
Dalej wędrówka łagodnym grzbietem przez las. Ja ciągle
wypatruję czosnku niedźwiedziego. Nie jest to łatwe. Ubyło go przez lata,
wypatrzyłam tylko jedną grupkę, w dodatku jeszcze nie kwitnącą. Zamiast niego pokażę inne roślinki.
Pora opuścić las i Pasmo Klonowskie. Zamierzamy wyjść na
miejsca z widokami na okolicę. Z Psar Podlesia do widoków raczej trudno się
dopchać, bo dostęp zagradzają płoty.
Za to po północnej stronie pasma bez przeszkód trafiamy na okolice
widokowe i zapierające dech w piersiach. A to głównie za sprawą niezwykle
silnego wiatru wiejącego prosto w twarz.
Słońce nieźle przygrzewa, wiatr chłodzi, po niebie snują się
malownicze obłoczki, a my suniemy na zachód.
Najpierw idziemy przez wieś Hucisko. Stąd mamy rozległe widoki na
północną część Doliny Bodzentyńskiej i otaczające ją góry, pola Wzdołu, Zagórza
i Zaskala. Miłym akcentem barwnym są intensywnie żółte pola rzepaku.
Przy starym krzyżu w Hucisku skręcamy w stronę Psarki, która
tu nie stanowi żadnej przeszkody – jesteśmy wszak na szosie z mostkiem.
Z asfaltowej drogi przechodzimy na polną, która prowadzi do
Kapkazów.
Tu pola już na wyciągniecie ręki. Zwłaszcza rzepakowe. Wiem, nie przepadam
za zapachem kwitnącego rzepaku, ale teraz jakoś mi się podoba, może dlatego, że
tych pól nie ma dużo, a i wiatr osłabia intensywność aromatu.
Zaglądam na chwilę do dzbanów nad źródełkiem wśród pól i
wędrujemy dalej.
Za Kapkazami przechodzimy na porządną polną drogę z widokiem
na Pasmo Klonowskie po lewej i okoliczne pola po prawej i za nami. Tu nawet
jakby mniej wieje. Zgodnie uznajemy, że nowo poznana droga warta wykorzystania
na innych wycieczkach.
Ze wzgórza schodzimy w kierunku wsi.
Mapa zapowiada tu pomnik.
Jest! Jak dla nas nowy, bo jeszcze go nie widzieliśmy. Powstał w roku 2013,
upamiętnia działalność KEDYWU AK Okręgu Radomsko – Kieleckiego. W domu
kierowniczki szkoły podstawowej w Zagórzu, Wiktorii Ślusarczyk, od grudnia 1942
do 4 czerwca 1943 znajdowała się siedziba KEDYWU. Działalność KEDYWU
zakończyła się w dniu przejęcia go przez Jana Piwnika „Ponurego”, dowódcę oddziałów
partyzanckich zgrupowanych na Wykusie. Warto było zejść do drogi, żeby poznać
taką cześć historii okolicy.
Potem jeszcze kilkanaście minut spaceru przez wieś i koniec
wycieczki.
Dobrze było wrócić w znane miejsca i znów się przekonać, że
nawet najlepiej znana okolica potrafi czymś zaskoczyć.
Zdjęcia – Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz