poniedziałek, 2 maja 2022

Kto tyle uczynił zieleni? To wiosna! To wiosna!*

Czekaliśmy na tę zieleń i czekali. A ona wciąż się spóźniała. Aż wreszcie w tym tygodniu zalała lasy. Zwłaszcza bukowe. No to wybraliśmy się na spotkanie z zielenią w Pasmo Zgórskie i okolice.
 
wiosenna zieleń w Paśmie Zgórskim
 
Na mapce zobaczycie, że nasza wycieczka to w większości wędrówka szlakami – niebieskim i czerwonym, które się przeplatały, ale też pozwalały zejść w inne rejony.
Bazę wypadową zakładamy na stacji kolejowej Kielce Słowik. Tu oczywiście narzuca się szlak niebieski. A na początku spotkanie z Bobrzą, która płynie leniwie wśród świeżej wiosennej zieleni. Znamy te widoki „od zawsze”, ale i tak je lubimy.
 
Bobrza
 
Potem pora pozbyć się nadmiaru ciepłej odzieży i rozpocząć wspinaczkę na Trupień. Na tym odcinku szlaku daje ona tradycyjnie w kość, ale i pozwala na krótkie chwile odpoczynku przy napotykanych co jakiś czas roślinkach.
 

na niebieskim szlaku
 
groszek wiosenny
 

Potem łagodne podejście na Patrol i już spotykamy szlak czerwony. 
 
"strażackie" foto na szczycie Patrolu
 
Z Patrolu schodzimy właśnie tym szlakiem.  
 

nie dołączył do nas
 
Docieramy w pobliże Czerwonej Góry, gdzie zatrzęsienie kwitnących na biało drzew. 
 
z widokiem na Czerwoną Górę
 
Idąc czerwonym szlakiem wchodzimy na Czerwoną Górę. Kiedy już słychać odgłosy nieodległej obwodnicy, schodzimy ze szlaku, żeby zajrzeć do dawnego i niestety zapomnianego kamieniołomu Zygmuntówka. To jeden z najstarszych kamieniołomów w naszych okolicach. Wydobywano tu zlepieńce nazywane „marmurami świętokrzyskimi”. Kolega Ed namawia, żeby sobie wyobrazić te ściany wypolerowane i od razu uwierzymy, że mogą wyglądać jak marmury.
 
zlepieniec z bliska
 
Wykonywano z nich posadzki, portale i inne ozdobne elementy architektoniczne. W roku 1643 z bloku skalnego wydobytego w tym kamieniołomie wykonano pierwszą warszawską kolumnę Zygmunta (stąd tradycyjna nazwa kamieniołomu).
Nasza grupa odwiedziła ten kamieniołom w kwietniu 2008 roku. Wtedy bez trudu można było podziwiać jego kolorowe ściany, przechadzać się po trzech poziomach wydobywczych. Ba, jedna z uczestniczek wycieczki wspinała się na skalne ściany. 
 
w kamieniołomie
 
oryginalny kolor ścian
 

wspinaczka

Minęło kilkanaście lat i znów jesteśmy w kamieniołomie. A raczej większość z obecnej grupy jest tu po raz pierwszy. I co widzimy?
Trzy poziomy nadal zauważalne. Nawet spacerujemy po każdym z nich. Ale widoki już inne. Z dolnego poziomu widzimy jedynie fragmenty ścian zarośniętych drzewami. Podobnie z najwyższego.
 
na dnie kamieniołomu
 
na wyższym poziomie
 
spojrzenie w dół z najwyższego poziomu
 

W pobliże ścian trzeba się przedzierać ostrożnie przez krzaki. Można podejść. Jeszcze… 
 
 
Da się zauważyć znaczącą zmianę kolorystyki – teraz ściany poszarzały. 
 
 
O wspinaczce nikt nie myśli. No, może próba podejścia wyżej do ciekawych fragmentów ścian. 
 

fotograf dobrze widoczny i zakamuflowany
 
I tyle na temat kamieniołomu. Ciekawe, jak się zmieni za kilka kolejnych lat.
 
drobiażdżek naskalny
 
Z okolicy kamieniołomu nie wracamy jeszcze do szlaku. Udajemy się w wyższe partie Czerwonej Góry, ba nawet zdobywamy jej szczyt. 
 
szczyt Czerwonej Góry
 
Naszym celem jest teraz pomnik przyrody urwisko skalne i jaskinia na Czerwonej Górze.
W Internecie znaleźliśmy opis urwiska o długości ok. 50 metrów i wysokości ok. 6. Na razie tego nie widzimy, bo znaleźliśmy się na jego grzbiecie i wypadałoby zejść te 6 m w dół, a nie zawsze jest to łagodne zejście. Tak się rozglądamy w poszukiwaniu najlepszego wariantu schodzenia, kiedy zauważam coś, jakby nieduży wąwozik. O, wąwoziki lubimy bardzo, trzeba więc do niego podejść. I co się okazało? To nie wąwóz, a wejście do jaskini! Jest to dosyć głęboka studnia, za którą podobno znajduje się korytarz. Tego nie sprawdzamy. 
 
okolice jaskini
 
wejście do niej
 

W końcu schodzimy z urwiska, próbujemy je sfotografować. Kolega Ed szuka drugiego wyjścia z jaskini, ale bez sukcesu.
 

grzęda skalna
 
Od urwiska prowadzi doskonała droga do szlaku. I tu się nasuwa pytanie – gdzie drogowskaz? Dlaczego nie ma nawet małej strzałki kierującej do tego naprawdę ładnego miejsca? Ale może to i lepiej. Pusto tam, cicho, a na szlaku ciągle ktoś się kręci. Zaraz by tam zrobiono składowisko śmieci, albo miejsce na ognisko.
 
ścieżka do pomnika przyrody (niech zostanie mało uczęszczana)
 
Wracamy na szlak, a żeby nie iść tą samą drogą do Słowika, przechodzimy na szlak niebieski i nim przez Szewce podchodzimy do Pasma Zgórskiego. Podejście na Zieloną, a potem w stronę Patrolu bardzo przyjemne, łagodne. Wzrok odpoczywa wśród świeżej zieleni. 
 
 
i znów szlak niebieski
 
Na skrzyżowaniu szlaków przenosimy się na czerwony, którym schodzimy z Patrolu. 
 

Ten odcinek trasy z rozległymi leśnymi widokami na kręte ścieżki, pobliskie wąwozy lubimy od zawsze. Niestety miłośnicy dwóch kółek zaczęli swoje rajdy po ścieżkach. O, gdybyż to były tylko kółka, ale ryk silników i smród spalin uprzykrzają przejście. 
 
to chyba nie tylko ślady pieszych turystów
 
w zieleni
 

jeden z licznych wąwozów
 
Na skraju lasu zauważamy niebrzydkie rozlewisko, a nad nim ciekawostkę – kwitną tu różowe szczawiki zajęcze. Pierwszy raz spotkaliśmy się z taką barwą tych kwiatów. 
 
leśne rozlewisko 
 

dwie barwy szczawiku zajęczego dla porównania

Schodzimy ze szlaku i uliczką na skraju lasu docieramy do szlaku niebieskiego, potem nad Bobrzą do Słowika. I po wycieczce. Lekko nam zmęczyła nogi, ale za to pozwoliła napaść oczy świeżą zielenią. 
 
 
Zdjęcia – Edek i ja, archiwalne – Jarek W. i Hubert

*J. Przybora „Pieśń o wiośnie”

4 komentarze:

  1. U la la... mnóstwo ciekawostek - tej jaskini bym sobie nie odpuścił a zarastającego kamieniołomu szkoda, ale cóż - ten los spotkał już kamieniołomy w Beskidzie Niskim, Niedługo i ten będzie wyglądał jak naturalne odsłonięcie skalne w środku lasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny los - naturalne odsłonięcie skalne wśród lasu. Ileż u nas takich odsłonięć, które może nawet niegdyś były szczytami. Człowiek tak wykorzystuje zasoby natury, a potem porzuca w zapomnienie.

      Usuń
  2. Jakże znajome i bliskie domu, ale i sercu okolice :) W środku jaskini byliśmy dwukrotnie, z czego raz udało nam się wypełznąć na powierzchnię z innej strony, niż ta, którą weszliśmy. Wniosek - wejścia są minimum dwa. I rzeczywiście takowe istnieje u podnóża grzędy skalnej. Ma soczewkowaty kształt, metr szerokości i całe 50 cm wysokości. Teoretycznie jaskinia posiada jeszcze trzecie połączenie z powierzchnią, jednak na tyle małe, że żaden człowiek nie jest w stanie tamtędy się przecisnąć. W okolicy można odszukać jeszcze kilka mniejszych jaskiń i (podobno) całkiem sporych sztolni. Te drugie mamy w planach odnaleźć. Może się uda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My przy każdej jaskini się zastanawiamy - byliście tam już czy jeszcze nie. No i jednak zwykle już macie jaskinię "zaliczoną".
      Ja przypadkiem dowiedziałam się o lokalizacji tej jaskini, bo jest zaznaczona na mapie Locus. Były tam jeszcze dwie, ale tych nawet z mapą nie zlokalizowaliśmy. Mimo to jak na pierwszy raz wystarczy sukcesu.

      Usuń