poniedziałek, 9 maja 2022

Wiosenne spotkanie z Kamienną, geologią i historią

I to w bliskiej odległości. Bez zmęczenia. Spokojnie. A wszystko zapakowane w lasy pachnące świeżą zielenią i czeremchami, z akompaniamentem śpiewu leśnego ptactwa. Czego chcieć więcej? Po cichu miałam nadzieję na godowe kumkanie żab, ale chyba się spóźniliśmy. 
 
wyruszamy na trasę
 
Najpierw kierujemy się do rezerwatu Gagaty Sołtykowskie. Bywaliśmy tam już kilkakrotnie, ale teraz liczyłam na żaby… No i przeliczyłam się. Prawdopodobnie sezon godowy już się skończył. Ale jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, że w rezerwacie żab nie ma. W tym roku jest tam wyjątkowo sucho. Na dnie dawnego wyrobiska kopalni glinki ceramicznej ledwie trochę wody i wysychającego błota.
 
grupa na jednym z podestów, a wokół sucho
 
Tropy dinozaurów nadal osłonięte wiatą, opisane na tablicy i widoczne. No, może nieco słabiej. Ale są! Warto je znów obejrzeć, choć teraz wyglądają nieco blado w porównaniu z tropami odkrytymi w okolicy Borkowic. 
 
wiata budzi zainteresowanie
 
tropy dinozaurów
 
Wyrobisko dawnej kopalni kusi możliwością podejścia pod górę i spojrzenia na świat z lotu ptaka. Odbywa się więc mozolna wspinaczka, chociaż można jej sobie oszczędzić i podejść na górę przyjemną ścieżką przez las.
 


ściany kopalni widziane z różnych miejsc
 
na ścieżce

i na górnym poziomie kopalni
 

I tym razem nie znaleźliśmy ani jednego gagatu, ale i tak spędziliśmy przyjemnie czas w rezerwacie.
 
sucho na dnie
 
Później zaś wyruszyliśmy śladem wydobywanej tu glinki ceramicznej w kierunku cegielni w Sołtykowie, gdzie była wypalana. Najstarsza, choć nie wiem czemu nie zabytkowa, część cegielni jest opatrzona datą założenia – 1916 i inicjałami właściciela Stefana Wielowiejskiego. W pewnym oddaleniu znajduje się nowa hala z roku 1974. Tę postanowiliśmy obejrzeć, jak już i ona nabierze stuletniej patyny czasu.
 
ruiny cegielni
 
i kotłowni
 
Stara cegielnia zachwyca urodą architektury, ozdobnych otworów okiennych, portali czy drobnych, niby zbędnych, a jednak ładnych elementów. 
 


otwory znikąd - donikąd
 
Spacer utrudniają zarastające wszystko chaszcze. Czasem trudno się przebić przez nie, ale latem będzie jeszcze trudniej, kiedy zieleń w pełni się rozrośnie. 
 

przyroda zdobywa teren
 
Widać, że niektóre ściany już się pochyliły a nawet upadają. 
 
 
Z dawnego taśmociągu pozostała jedynie całkiem efektowna podstawa.   
 

to nie aleja sław, a podpory taśmociągu
 
A szczyty kominów sprawiają z daleka wrażenie nieco wyszczerbionych. W wietrzny dzień lepiej tu nie podchodzić.
 

Z Sołtykowa wybieramy się nad Kamienną. Idziemy trochę czerwonym szlakiem, ale głownie innymi drogami. 
 
nasza ulubiona brzozowa aleja w Sołtykowie
 
Kamienna w Sołtykowie
 

w drodze do Sobótki
 
Ze szlakiem spotykamy się nad samą rzeką. Tym razem można ją bez trudu przekroczyć po starej metalowej kładce. Bobry przeniosły się nieco dalej i utworzyły rozlewisko przy tamie w górze rzeki. Miejsce nad wodą przyjemne, zachęca do odpoczynku. Robimy tu postój.
 


ta sama rzeka, to samo  miejsce, a widoki różne - Kamienna przy szlaku czerwonym w Sobótce

A potem pora wracać do auta, ale jeszcze może nie do domu. Wcześnie jest, a i do domu blisko. 
 
powrót do parkingu
 
w kąciku przyrodniczym owoc podbiału
 

Grupa daje się namówić na krótki spacer nad Kamienną w Gilowie. 
Zaglądamy w okolice motorowni pozostałej po dawnym młynie. 
 
ruiny motorowni
 
fotograf z okienka
 

Podziwiamy szum wody na dwóch progach, dzięki którym powyżej tworzy się zalew (a może to tylko większe rozlewisko).
 
widownia, a przed nią ...
 
widok na rzekę z mostu
 



oj, bystra woda!

Potem spacerujemy nad zalewem, obserwujemy rośliny i wodę. Nie ma jej w tym roku dużo, ale i tak jest przyjemnie. 
 

zalew
 
knieć błotna
 

wiśnia ptasia
 
I tak to spędziliśmy niedzielne przedpołudnie. Dodam, że miejsca nie były nadmiernie oblegane. Ot, para turystów, jeden spacerowicz z psem i jeden wędkarz. Wniosek – te miejsca są idealne na wypoczynek z dala od ludzi i zgiełku.
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

2 komentarze: