środa, 30 listopada 2022

Zgniły wyż w koneckich lasach

Utrzymuje się nad naszą okolicą od dłuższego czasu. W niedzielę skutecznie nas zatrzymał w domu. Ale już środa była dla nas. Niech tam sobie zgniłek robi, co chce. My wędrujemy. 
W kompletnej szarości poranka wyruszamy z Piły na północ. Droga dobrze znana. Nic nowego. No, może jedynie spore puste miejsca po niegdysiejszym dorodnym lesie. Zdjęć mało, bo i warunków fotograficznych brak. 
 
na trasie
 
Zastanawia nas jedynie dziwny kamienny słupek przy leśnej drodze. Kolega Ed przekonuje, że to podstawa krzyża. I rzeczywiście – podchodzę bliżej i widzę pozostałość napisu. Przeziera tam coś, jakby data 1811. Ale za poprawność odczytu nie ręczę. Kiedy krzyż uległ zniszczeniu, nie wiadomo. Wszystko wskazuje na to, że przed wielu laty. 
 
pozostałość po kamiennym krzyżu
 
Przed nami wieś Stara Kuźnica. Leśna droga przyjemnie kluczy i doprowadza do wsi. Byliśmy tu ostatnio w lutym, to właściwie nic nowego nas nie oczekuje. Ot, krótki przystanek. Z przyzwyczajenia zaglądamy do koła wodnego przy zabytkowej kuźnicy i nad zalew na Młynkowskiej. 
 
kuźnica widziana od strony zalewu
 
koło wodne, które w 19 wieku napędzało młot kuźnicy 
 
odpływ wody z kuźnicy
 
zalew na Młynkowskiej
 
w oczekiwaniu na zmianę szlaku

I wreszcie coś nowego. Jak się okazuje kolega Ed i ja idziemy pierwszy raz odcinkiem szlaku czerwonego od Starej Kuźnicy w kierunku Piły. Trzeba przyznać, że to bardzo przyjemna trasa. Prowadzi przez suchy sosnowy las. Czasem pojawiają się przyjemne brzozowe alejki. Raz trafiliśmy na solidną kałużę. A raz na nową szeroką, bitą drogę. Jeśli zapomnieć o tym odcinku, to trasa idealna. 
 
ruszamy z kopyta - byle tylko nie pomylić szlaków
 
przyjemna ścieżka 
 
nawet nie zauważyli przeszkody na trasie
 

Tuż przed szosą skręcamy na zachód w dobrą, znaną nam od lat drogę. I nią docieramy do punktu startu. 
 
brzozowa droga do Piły
 
Jeszcze tylko kilka szarych fotek zalewu w Pile i można by zajrzeć do pomnikowych dębów w pobliżu, ale nikomu się  nie chce. Wracamy do domu. 
 
"krocząca" sosna nad zalewem
 
zalew w Pile
 

I po wycieczce. 
 
jeszcze tylko mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. wpierw przeczytałem "zgniły wąż"... ale mi do kontekstu nie pasował ;)
    A szlak fajny. Kudłacz był by zachwycony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlak i na rower też niezły. Co do kudłacza, to spotkaliśmy jednego na trasie. Bardzo grzeczny, tylko nie wiem czemu na mnie szczekał, kiedy zdejmowałam kurtkę. Widocznie obawiał się, że zmarznę ;)

      Usuń