A co poza tym? Nasze ulubione miejsca, trasa znana, ale
nieco inna niż przed laty.
Startujemy tym razem na stacji kolejowej i maszerujemy przez
Tumlin ku Grodowej Górze. Po drodze znane i lubiane widoki na okoliczne pasma, które
może odwiedzimy innym razem.
Zatrzymujemy się na kilka chwil na tumlińskim cmentarzu, do
kościoła nie wchodzimy, żeby nie przeszkadzać w nabożeństwie.
mogiła polskich żołnierzy poległych w bitwie pod Samsonowem we wrześniu 1939 r.
kościół pod wezwaniem św. Stanisława BM
kościół pod wezwaniem św. Stanisława BM
I wreszcie Grodowa. I jej stali rezydenci – nieczynna
skocznia narciarska, stary kamieniołom, rezerwat Kamienne Kręgi, kapliczka
Przemienienia Pańskiego, nowy kamieniołom.
Żeby tak nie ulegać całkowicie utartym schematom postanawiam
zbadać drogę do Grodowego Źródła na zboczu naszej góry przy uliczce Źródlanej.
Okazuje się, że prowadzi tam nieźle znakowana leśna ścieżka do nordic walking.
Samo źródło dziwne jest nieco. Ono nie bije, a wyłania się spod korzeni drzew –
to tak zwane źródło szczelinowe. Woda wypływa z dolnotriasowych piaskowców
tumlińskich.
Jest obok punkt czerpania wody, miejsce do
odpoczynku, czyli obiekt zadbany, w dodatku uzyskał status pomnika przyrody.
Uliczką wracamy do szlaku i pora teraz na zdobywanie Góry
Wykieńskiej.
Marek zdobywa wzniesienie indywidualnie – wspina się po krótkiej,
ale bardzo stromej ścieżce. Reszta grupy mozolnie wdrapuje się idąc szlakiem.
Fakt, jest stromo, ale zawsze pociesza mnie myśl, że dużo trudniej by było schodzić
tędy niż wchodzić.
Szczyt zdobyty. Wybieramy się zajrzeć do kolejnej skoczni
narciarskiej. Kiedy byliśmy przy niej dwa lata temu (tu link), mało kto wierzył
w jej istnienie. Teraz ktoś nawet przyczepił do drzewa tabliczkę informującą o
miejscu dużej skoczni narciarskiej. Ale pokazać skocznię na zdjęciu trudno –
bardzo już zarosła.
Następny punkt programu łatwy do przewidzenia – to
kamieniołom Wykień objęty ochroną jako stanowisko dokumentacyjne. Podchodzimy
do niego pilnując znaków ścieżki gwarków, co daje nam możliwość zajrzenia do
kamieniołomu ze szczytu wyrobiska (trzeba być bardzo ostrożnym przy tym
zaglądaniu, bo brzeg wyrobiska urwisty i z nieoczekiwanymi szczelinami).
Ilekroć zaglądamy do tego kamieniołomu, zawsze coś nas
zaskakuje. Tym razem widać, że teren jest oczyszczony z chaszczy. Rewitalizację
terenu przeprowadzono w marcu tego roku.
Ustawiono też solidną i bardzo kompetentną tablicę
informacyjną. I to ona opowiada wreszcie prawdziwą historię „Pomnika Studenta”,
czyli potężnego kamienia, który jakby lewituje nad wyrobiskiem. Okazuje się, że
to fragment pracy dyplomowej studenta ASP w Krakowie, Jacka Pilcha (szkoda
tylko, że tablica podje jego nazwisko z błędem). Praca nosi tytuł „Ciało” i
obrazuje przemijanie. Jak dla mnie ten jej fragment jest symbolem trwałości, bo
ważący 13 ton blok granitu mimo upływu 30 lat (tak, umieszczono go na betonowym
słupie w roku 1994) trwa i nie zagraża upadkiem. Niech trwa dalej.
Po śniadaniu pod „lewitującą skałą” wracamy do Tumlina.
Mamy
dużo czasu, robimy więc „powtórkę z Grodowej”, czyli wdrapujemy się powtórnie
na tę górę. Bardzo to przyjemne. No i kapliczka już inaczej oświetlona zyskuje
nowe zdjęcie.
W samym Tumlinie spacerujemy po ścieżkach Drogi Krzyżowej ze
stacjami wyrzeźbionymi w tumlińskim piaskowcu przez kieleckiego artystę, Pawła
Witkowskiego.
Podczas spaceru zauważam niezbyt odległy kamienny krzyż
umieszczony na zboczu wzgórza, niedaleko ulicy. Bardzo przypomina
siedemnastowieczny krzyż, który oglądaliśmy w Podgrodzie. Ma inną, większą figurkę
Chrystusa, a zwieńczony jest metalowym krzyżem z kogucikiem. Niestety, brak
informacji o nim. No to popatrzmy nań dla przyjemności.
I to już koniec wycieczki – wracamy do domu wygodnym
pociągiem.
Zdjęcia – Edek i ja
Ilekroć jestem przy kapliczce czuję czyjąś obecność i mam lekki niepokój,rozglądam się i nasłuchuję,skałki obok dodają tajemniczości.
OdpowiedzUsuńWyobraźnia pracuje... ja zawsze podziwiam grę cieni na ścianach kapliczki i nie miewam żadnych innych skojarzeń. No i mapy trzeba pilnować, żeby wyjść tam, gdzie się zaplanowało. Nie ma czasu na inny stres.
Usuń