sobota, 12 lipca 2025

Spotkanie z przyrodą i malarstwem

Poprzedni wpis zakończyłam na leśnej ścieżce czerwonego szlaku po zejściu z Bukowej Góry. Szlak dochodzi do szosy, a po jej prawej stronie zauważamy platformę widokową, ogrodzenie i rozległa zieloną przestrzeń. Oj, chyba będą widoki…
 

Są! Dotarliśmy otóż nad stawy Echo. Założono je na przełomie lat 20. i 30. ubiegłego wieku na bagnistym terenie w dorzeczu strumienia Świerszcz. Obecnie są tu cztery stawy podzielone groblami i częściowo ogrodzone. Co ciekawe, nie są to zbiorniki całoroczne – jesienią spuszcza się z nich wodę na okres zimowy. W czerwcu nie było w nich wiele wody, ale była i to się liczy.
 
 
Stawy, ich groble i otoczenie są miejscem, gdzie przebywają dziko żyjące koniki polskie. Ta rasa powstała ze skrzyżowania tarpanów z końmi domowymi. Skąd tarpany w okolicy Zwierzyńca, zapytacie. Otóż były one hodowane wraz z innymi zwierzętami w  zwierzyńcu na terenie Ordynacji Zamoyskiej. Na początku XIX wieku rozdano je okolicznym chłopom. Ci zajęli się nimi, krzyżowali je z takimi końmi, jakie hodowali w gospodarstwach i tak powstała nowa rasa – koniki polskie. Od roku 1982 koniki są mieszkańcami Roztoczańskiego Parku Narodowego. Żyją tam na swobodzie, zimą są dokarmiane, a w leśniczówce Florianka, do której nie udało się nam dotrzeć, działa  Ośrodek Hodowli Zwierząt, w którym są hodowane koniki polskie. Ich hodowla przebiega pod kątem utrwalania w nich genetycznych cech tarpanów. 
 
konik, jaki jest, każdy widzi - przed siedzibą Dyrekcji RPN
 
Marek, który dotarł do stawów przed nami opowiadał, że nad stawami zatrzymała się grupa dzieci, a koniki podchodziły do nich, pozwalały się głaskać. Cóż, pomyślałam, gdzie nam do dzieci, czym zwabimy koniki, pewnie żaden nawet się nie pojawi. Myliłam się tylko częściowo. Koniki już odeszły od ogrodzenia, ale wciąż pasły się na terenie stawów. Było ich kilka – takie niewielkie, nadzwyczaj spokojne stado. 
 

Wśród nich łatwo było zauważyć źrebaki – wyróżnia je sierść, jeszcze skręcona, dziecięcy puszek. 
 


Koniki pasły się spokojnie, napatrzyliśmy się do woli i można było iść dalej – każdy w swoją stronę. 
 

My szliśmy w stronę miasta szlakiem wzdłuż stawów. Podeszliśmy do czwartego stawu na wysokości plaży. Rozciąga się tu widok na cały wodny kompleks. 
 
 
Brzeg stawu jest chroniony przed erozją przez specjalne drewniane pomosty, po których można się poruszać nie narażając systemu korzeniowego rosnących tu sosen. 
 



Po krótkim odpoczynku zdecydowaliśmy się przejść ładną leśną drogą na północ. 
 

I tak dotarliśmy nad kolejny staw o dziwnym wydłużonym, prostokątnym kształcie. 
 

To nawiązanie do pierwotnego Długiego Kanału, wzdłuż którego prowadziła droga dojazdowa do pałacu, który w dziewiętnastym wieku rozebrano. Na szczęście kanał udało się odtworzyć. Ba, połączono go z malowniczymi stawami. 
 


Spacery ułatwiają romantyczne drewniane mostki. No, może trochę tu zbyt geometrycznie, ale to zapewne z czasem się zatrze, kiedy rozrosną się rośliny na brzegach stawów.  
 




I właśnie nad stawami spotykamy się  z malarstwem. Tu i ówdzie rozstawiono sztalugi z reprodukcjami obrazów Aleksandry Wachniewskiej, malarki, której twórczość była związana z Roztoczem. 
 
"Świerszcz jesienią"
 
Urodziła się we Floriance, a większość życia spędziła w Zwierzyńcu (jest tu nawet ulica jej imienia, przy której mieszkała, ale dom w złym stanie, to nie szłam go szukać). Wychowana wśród przyrody przez matkę, nauczycielkę, i ojca – ogrodnika, miłośnika lasu, botanika, wyrosła na osobę wrażliwą na piękno przyrody. Znalazło to odbicie w jej pracach.  Oglądamy je podczas spaceru trasą, która nazwano „Ścieżka z obrazami Aleksandry Wachniewskiej”.
 
"Aleja Marysieńki"
 
Kolejny obraz znajduje się  w pobliżu kościółka św. Jana Nepomucena.  Są też obrazy na Floriance, ale tych nie udało nam się obejrzeć. 
 
"Kościół na wodzie"
 
Samą artystkę też możemy poznać. Na ścieżce umieszczono i jej autoportret.  
 

I to jeszcze nie wszystko. Wachniewska nie tylko malowała. Zajmowała się również ochroną przyrody – uwieczniała jej piękno na obrazach i fotografiach, dokładała starań, by tworzyć rezerwaty przyrody, była również w grupie inicjatorów utworzenia Roztoczańskiego Parku Narodowego. W tamtych czasach przysparzało jej to wielu problemów, teraz jej zasługi są doceniane, czego dowodem jest mural na ścianie dużego sklepu przy ulicy Zamojskiej, na wjeździe do Zwierzyńca.
 

Malarka zmarła w Zwierzyńcu w roku 1989, pochowana jest wraz z mężem i rodzicami w grobie rodzinnym na zwierzynieckim cmentarzu. 
 
 
W tym miejscu kończę relacje ze Zwierzyńca. Dołączam mapkę naszych wycieczek po tej okolicy.
 
niebieskie kropki - popołudniowy spacer na Piaseczna Górę, czerwone - wycieczka na Bukową Górę, do Stawów Echo i nad Długi Kanał 
 
Inne miejsca, które zwiedzaliśmy, zaprezentuję za jakiś czas.
 
Zdjęcia jak zwykle – tyko mojego autorstwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz