piątek, 11 lipca 2025

Dwie roztoczańskie góry

Olbrzymy to z nich nie są. Nawet taka niskopienna góralka świętokrzyska jak ja musi to przyznać. Ale w nazwie mają góry, więc szanujemy ich status. Ścieżki, które na nie prowadzą zaczynają się w jednym miejscu – w pobliżu siedziby dyrekcji  Roztoczańskiego Parku Narodowego. A piękna ta siedziba jak malowanie. Zajmuje jeden z budynków dawnej Ordynacji Zamoyskich – Dom Plenipotenta. Różni się on architekturą od oficyn pałacowych – to elegancka drewniana willa w stylu, który kojarzy się z alpejskimi uzdrowiskami.
 

Zanim wyruszymy na trasę (albo po jej zakończeniu – Basia i ja tak zrobiłyśmy) warto zajrzeć do pobliskiego Ośrodka Edukacyjno-Muzealnego RPN. My stwierdziłyśmy, że mamy dość edukacji, ale koniecznie chciałyśmy zawrzeć znajomość z roztoczańskimi krasnalami, które tu znalazły przytulisko. Wierzcie mi, nie istnieje górna granica wieku na taką znajomość. Przytulisko to urocze domki, w których urządzono wnętrza zamieszkane przez krasnale znane z powieści Lusi Ogińskiej. Wszystko wykonano z wielkim smakiem i pietyzmem – każdy szczegół dopracowany, w domkach spotkamy nie tylko krasnale, ale też ich gości – choćby owady. Krasnoludki żyją swoim życiem, organizują mecze, częstują gości pierogami, ba nawet oglądają „Hamleta” w telewizji.
 
Leśna Kraina Roztoczańskich Krasnali
 
gabinet krasnala Cichokichka w Krasnalowym Uniwersytecie Leśnym 
 
Wyruszmy wreszcie na szlak. Najpierw na Piaseczną Górę (298 m n.p.m.). Startujemy z ulicy Biłgorajskiej, skąd prowadzi czerwona ścieżka dydaktyczna. Jej początku nie przegapicie – to usytuowany nieco ponad ulicą pomnik – zbiorowa mogiła powstańców styczniowych, którzy zginęli w bitwie pod Panasówką we wrześniu 1863 roku. 
 

Polskimi oddziałami dowodzili pułkownik Marcin "Lelewel” Borelowski i znany nam z bitwy w Kowali Kajetan „Ćwiek” Cieszkowski (tu link). Polacy wyszli z potyczki zwycięsko, Rosjanie ponieśli zdecydowanie większe starty w ludziach. Zmarłych powstańców pochowano w mogile przy wjeździe do Zwierzyńca. Jest tu i oddzielna mogiła – węgierskiego arystokraty, majora  Edwarda Nyary, który dowodził piechotą, został ciężko ranny i zmarł na skutek ran. Jego mogiła jest ozdobiona charakterystycznym kopijnikiem, wysokim drewnianym słupem, typowym dla sztuki seklerskiej.
 

Znakowana ścieżka prowadzi dalej w las, gdzie napotykamy kolejny cmentarz. 
 

Prawdopodobnie pochowano tu początkowo jedynie powstańców styczniowych, później zaś dodano pochówki żołnierzy, którzy ginęli w innych bitwach. Są tu mogiły żołnierzy 1 wojny światowej oraz tych, którzy polegli bądź zmarli z ran w 1939 roku.
 



W tym miejscu wypada dodać, że powstańcy styczniowi, którzy dożyli swych dni po zakończeniu walk, mają swoje groby na zwierzynieckim cmentarzu parafialnym. 
 



Zagłębiamy się dalej w las i wędrujemy teraz znakowaną na żółto ścieżką (to ona prowadzi od siedziby RPN). Las bardzo przyjemny, sosnowy, widny.
 

Docieramy do sporych rozmiarów polany na skłonie Piasecznej Góry. Przedzieramy się przez wysokie trawy w nadziei na obiecany w przewodnikach widok na Zwierzyniec i okolice. Na górnym skraju łąki robimy krótki postój i próbujemy podziwiać widoki. 
 

Cóż, ze Zwierzyńca widać co najwyżej komin dawnego tartaku. Rozumiemy, że na kwaterę daleko. Pora wracać. 
 

Idziemy dalej ścieżką przez las. Ten jest teraz bukowy. Ma dużo pięknych starych drzew. Wiele z nich upadło na ziemię ze starości – las nabiera tajemniczego wyglądu. Jest niesamowicie i pięknie.
 
 


Nasz spacer kończymy schodząc z góry tak zwanym Puchalskim Gościńcem. Nie jest to droga znakowana, ale dozwolona do pieszych wędrówek na terenie RPN.
 

Wyprawa na Bukową Górę (306 m n.p.m.) miała miejsce innego dnia. Rozpoczęliśmy podejście od bramy RPN. 
 

Droga jest początkowo nadzwyczaj łagodna i łatwa. Spokojnie się wznosi, podłoże ma suche. Po bokach szerokiej ścieżki pojawiają się stopniowo kolejne coraz większe głazy. Podobno jest ich około sześćdziesięciu (nie liczyliśmy, ale robią wrażenie). Nie są to roztoczańskie kamienie – przywieziono je z Bełchatowa, aby w ten sposób uczcić 225 leśników Lubelszczyzny i ich rodziny, którzy polegli za Ojczyznę. 
 


Największe, centralnie ustawione głazy mają stosowne napisy i płaskorzeźby przedstawiające orły. Co ciekawe, pochodzą one z różnych lat – jeden z orłów, pewnie ten z 1974 roku, kiedy ustawiono monument,  jest bez korony, drugi już ma koronę. Płaskorzeźby uzupełniają liście dębu bądź żołędzie. 
 


Po krótkim postoju wędrujemy dalej. Przy ścieżce ustawiono kolejny głaz. Ten informuje o tym, że wchodzimy na teren rezerwat ścisłego, utworzonego w roku 1934. Rezerwat Bukowa Góra nosi imię swojego twórcy, hrabiego Maurycego Zamoyskiego. To między innymi ten rezerwat stał się podstawą utworzenia Roztoczańskiego Parku Narodowego.
 
 

Las w rezerwacie żyje według własnych praw, bez ingerencja człowieka. Jedynym jej przejawem są schodki prowadzące w górę. 
 


Po obu stronach ścieżki stare, omszałe drzewa, huby, mrok i tajemnica.
 



Ścieżka nie prowadzi na szczyt, omijamy go łagodnie i wychodzimy z rezerwatu na kolejny punkt widokowy. 
 

Ten umieszczono na polance pod dorodnym drzewem, są nawet miejsca wypoczynku. 
 

I najważniejsze – jest widok! Przed nami pola w okolicy wsi Sochy, do której prowadzi ścieżka. 
 

Nie wiem, jak to się stało, ale zeszliśmy ze znakowanej ścieżki (a przecież jest tylko ona jedna, w dodatku bardzo wygodna) i wylądowali na szosie daleko od Soch. Już nie było siły, żeby zawrócić (to nie był nasz pierwszy dzień na Roztoczu i zmęczenie zaczynało dawać się we znaki). I tak nie poznaliśmy tej wsi z tragiczną wojenną historią. Wypada wyjaśnić, że Niemcy spacyfikowali Sochy 1 czerwca 1943 roku. 
 
na tym zdjęciu w oddali dachy wsi Sochy
 
Przeszliśmy na ścieżkę czerwonego szlaku, która wprowadziła w ładny las. 
 

A w tym lesie czekały na nas kolejne huby.
 
Uwierzcie, nie manipulowałam listkiem. Sam się tak ułożył na kapeluszu z huby.
 

  
I tak dotarliśmy do kolejnego miejsca wartego odwiedzin. Co to było, opowiem innym razem. Powiem tylko – warto było się tam wybrać. 
 
Zdjęcia nadal tylko mojego wyrobu

1 komentarz:

  1. Cudne to roztocze,niestety znam tylko z opowieści... choć nieświadomie byłem w młodych latach w Suścu na obozie harcerskim.

    OdpowiedzUsuń