Możemy ją odbyć dzięki dwóm wystawom.
Na pierwszą wybrałam się do Muzeum Zabawek i Zabawy, gdzie
można obejrzeć ekspozycję zatytułowaną „Nie tylko dla urwisów – światy Edmunda
Niziurskiego”.
Już na muzealnym dziedzińcu możemy się zanurzyć w świat
zabawy literackiej. A to za sprawą instalacji artystycznej „Gąszcz literacki”,
w której sięgamy po dowolnie wybrany pasek z cytatem, dodajemy inny i tak tworzymy własny tekst. Mnie urzekły dwa cytaty: „Dla starszych
ludzi (po czterdziestce)” oraz „Wyszpetniał, ale wyszlachetniał.”
We wnętrzu muzeum przechodzimy przez całą ekspozycję, żeby
dotrzeć do sprytnie ukrytej w samym centrum sali z wystawą poświęconą
Niziurskiemu. Jej wernisaż miał miejsce 10 lipca, w dniu 100. rocznicy urodzin
pisarza. Jak się nietrudno domyślić w Kielcach zorganizowano więcej
przedsięwzięć kulturalnych z tej okazji (rok 2025 jest w Kielcach Rokiem
Edmunda Niziurskiego, który tu się urodził, spędził dzieciństwo i młodość), ale ja
wybrałam tylko to jedno. I nie żałuję – zabawa była doskonała.
Wystawa jest, jak to ostatnio modne, interaktywna. Poznajemy
światy pisarza grając w wielką grę planszową, w której wędrujemy po Kielcach, Górach
Świętokrzyskich. Ba, zaglądamy nawet do Skarżyska.
Układamy gigantyczną planszę z rysunkami lub cytatami – co
kto woli.
Napotykamy skrzynie ze skarbami. Żeby te skarby odkryć,
musimy złamać kod. Dorosły szybko go znajdzie, ale dziecko musi uważnie
przyjrzeć się ekspozycji poświęconej najpopularniejszym powieściom Niziurskiego,
aby ten kod odszukać.
O powieściach wystawa opowiada w sposób niesztampowy –
eksponując autentyczne rekwizyty z czasów opisanych w książkach, a więc dla
współczesnych dzieci prastare okazy.
Żeby nie było nudno, każda powieść
opatrzona jest zabawnymi rysunkami (nie zabrakło i moich ulubionych rysunków
Bohdana Butenki). Ja nie mogłam się oderwać od oglądania.
Możemy też zanurzyć się w świat marzeń sennych. Jest on
ukryty wewnątrz olbrzymiej kostki „Sześcian oniryczny”. Wystarczy tam zajrzeć,
aby znaleźć się we śnie o Kielcach.
Nie zapominajmy, że najważniejszy jest jednak świat realny –
zwykłe codzienne życie, rodzina, praca twórcza, zamiłowanie do turystyki,
wędrówek po Górach Świętokrzyskich czy wreszcie docenienie pracy przez
czytelników. I te aspekty życia pisarza znalazły się na wystawie. Są tu zdjęcia
rodzinne, laurka od wnuczek, odznaczenia (w tym najcenniejsze – Order Uśmiechu
– przyznane przez dzieci).
Czego nam tu zabrakło? Komputerowych animacji, powie dziecko
dwudziestego pierwszego wieku. Wystawa zawiera ukłon w stronę tego dziecka – to
komputerowo animowany portret pisarza, który tak się zmienia, że w końcu
wychodzi z niego urwis. Jak to się dzieje, musicie sami zobaczyć odwiedzając
wystawę – będzie czynna do końca
października.
Zupełnie inna wystawa czeka na nas do 26 października w
Muzeum Narodowym.
Nosi ona tytuł zaczerpnięty z przedwojennego szlagieru filmowego
„Powróćmy jak za dawnych lat”. Ten szlagier i inne z lat dwudziestolecia
międzywojennego rozbrzmiewają w salach wystawowych. Towarzyszy im
charakterystyczny zgrzyt starych płyt odtwarzanych niegdyś na gramofonach z prędkością
78 obrotów (pamiętacie?).
Wystawa prezentuje różne aspekty eleganckiego życia tamtych
czasów. Podziwiamy wytworne stroje
balowe, biżuterię, szkło i porcelanę.
Tu wypada wspomnieć, że głównym nurtem w
sztuce było wtedy art déco, stąd motywy geometryczne, ciekawe liternictwo,
sposób zdobienia.
Możemy też poznać sportowe pasje naszych pradziadków i
prababek, spędzić z nimi kilka chwil w eleganckiej kawiarni czy zobaczyć, jakie
mieli gusta kulinarne.
Tu szczególnie rzucają się w oczy reklamy czy opakowania
niektórych produktów.
Na wystawie zaaranżowano też wnętrze typowego salonu z lat
międzywojennych. Podziwiamy tu nie tylko fornirowane meble, ale też kilimy
zdobiące ściany, eleganckie drobiazgi w serwantce. Nie sposób nie zauważyć dumy ówczesnych pań domu – elektrycznego odkurzacza.
Ważną częścią wystawy są też obrazy i rzeźby znanych
polskich artystów tego okresu. Nie zamierzam epatować nazwiskami, ale widać,
że wybrano najciekawszych.
Skoro motywem przewodnim wystawy jest przedwojenny szlagier
filmowy, to nie mogło tu zabraknąć i ekspozycji poświęconej kinu tamtych lat.
Zobaczymy tu fotosy największych gwiazd, plakaty z filmów, które pokolenie
powojenne mogło poznać dzięki niezapomnianemu programowi „W starym kinie”.
Jedną wadę ma ta wystawa – sale wystawowe spowite są
mrokiem, co czasem utrudnia podziwianie eksponatów (zwłaszcza sukien). Mimo to
warto się tu wybrać i poczuć ducha minionych lat.
Zdjęcia mojego wyrobu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz