Trzy lata minęły od poprzedniej wycieczki w tej okolicy (tu link) i
znów tu zaglądamy. Warto sprawdzić, co się zmieniło.
Tym razem również startujemy w Gąsawach Rządowych i ruszamy polną drogą
na północny wschód. Droga jakby bardziej zarośnięta. Więcej roślin. Wiadomo –
lato. jednak późne lato, to i rośliny takie raczej pożegnalne.
Piaskownia trudniej dostępna. Wydaje się, że roboty
wydobywcze przeniesiono na inny jej fragment.
Obchodzimy teren kopalni, dawniej zaglądaliśmy na nieczynne
wyrobisko. Teraz kompletnie zarosło drzewami – przyroda szybko nadrabia
zaległości, jak tylko ludzie się wycofają.
Przy drodze, którą idziemy, rosną dojrzałe, słodkie jeżyny.
Nie sposób im się oprzeć.
Znów napotykamy tę samą czynną piaskownię. Oczywiście w niedzielę
cisza tam i spokój, ale widoki na wyrobisko imponujące.
Za Ostrą Górą idziemy wzdłuż ogrodzenia – piaskownia niegdyś
używana do jazdy terenowej, teraz jest strzelnicą.
W oddali słychać niezbyt
głośne wystrzały, a sama droga bardzo wygodna, chociaż kwitnące wzdłuż niej
wrotycze dziwnie kojarzą się z końcem lata. Chyba za wcześnie…
Oddalamy się od piaskowni, wybieram drogę, która okazuje się
raczej ugorem niż ścieżką, ale jakoś się udaje nią przedrzeć.
Kontynuacja trasy w
stronę Gąsaw Plebańskich jest jeszcze bardziej do niczego nie podobna, więc
zawracamy. Napotykamy zarośnięte piaskownie wykorzystywane jako trasy
motocykli. Zjazd tam okrutnie stromy i niebezpieczny.
Wśród pól niedaleko Bieszkowa Górnego sprawdzamy, jak się
rozwija powstała trzy lata temu piaskownia. Raczej słabo. Niewiele w niej
zmian.
Nasza droga, którą zwykle chodzimy w kierunku Bieszkowa
Dolnego, też bez zmian. Idziemy nią spokojnie, słońce praży.
Zmiana moich przyzwyczajeń następuje w samym Bieszkowie,
gdzie zamiast przyjemnych polnych dróżek wybieramy okropne przejście asfaltem. Jednym
słowem – koszmar. Lepiej o tym zapomnieć.
Trasę kończymy przed kościołem. Pokonaliśmy raptem 10
kilometrów żółwim tempem. Większość trasy odpowiednia na rower, ale tylko tak
dla rozruszania, bo widokowo i poznawczo słabo. Wybraliśmy ją tylko dlatego, że
rano wszystko wskazywało na nadciągający deszcz. Gdyby prognoza się sprawdziło,
trzeba by skracać trasę, a ta już i bez
tego niedługa.
Zdjęcia – Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz