Czy
zastanawialiście się kiedykolwiek, jak przebiega granica powiatu, w którym
mieszkacie? Ja nigdy. Ale kolega Ed jakieś 10 lat temu (no, może trochę więcej)
przyjrzał się uważnie tej granicy na mapie i wpadł na pomysł przejścia granicą
powiatu skarżyskiego. Pomysł prosty, z realizacją różnie bywało. Całą granicę
przeszliśmy podczas siedmiu wycieczek. Nie każdemu z nas udało się „zaliczyć”
pełną pętlę. To osiągnięcie mają na koncie jedynie Edward i Janusz.
Popatrzcie
teraz uważnie na mapę naszego powiatu. Nietrudno zauważyć, że granica przebiega
w większości lasem i nie pokrywa się z siecią dróg.
mapa powiatu ze strony internetowej starostwa
Wycieczki
odbywały się od stycznia do czerwca 2008 roku, co daje możliwość poznania
terenów przygranicznych w różnych porach roku. Nie będziemy wędrować w
kolejności narzuconej mapą, wybierzmy się w takiej kolejności, jaką ustalił
Edward w swoich planach wycieczkowych.
tak sobie dziarsko maszerowaliśmy za szefem
Startujemy
16 stycznia w Michniowie i kierujemy się przez Podłazie, Wzdół i Zagórze do Występy. Na mapie powiatu jest to
południowo-wschodni kącik mapy. Granica przebiega tu polami do podnóża Bukowej
Góry, potem przekracza Pasmo Klonowskie i lasem prowadzi do Występy. Koledzy
trafili na tym odcinku na bardzo podmokły teren, ale poradzili sobie z przeszkodami.
widok z drogi u podnóża Bukowej Góry na Wzdół
granica przebiega lasem
widoki na Klonów
Druga
wycieczka przebiegała północno-zachodnim odcinkiem granicy. Zaczęliśmy spotkanie
z nią w okolicy Lipowego Pola – udało nam się wtedy nawet wejść na teren
tamtejszych bagien – przymarznięte akurat były. Dalej wędrowaliśmy lasem na północny
wschód i skrajem lasu z widokami na Kierz Niedźwiedzi i Jagodne. Naszą
wycieczkę zakończyliśmy w Grzybowej Górze.
widok z drogi granicznej na pola Krza Niedźwiedziego
granica powiatów i województw
okolice Jagodnego
Trzecia
wycieczka zaczęła się w Grzybowej Górze. Jej trasa prowadziła na południe
wschodnią granicą powiatu. Dotarliśmy aż do Parszowa. Wesoła to była wyprawa –
liczna grupa, żarciki (nasz senior – Walerian nawrzucał mi wtedy na postoju niepostrzeżenie
szyszek do plecaka), nawet spotkanie z myśliwymi, którzy ustawili się do strzału
wzdłuż granicy (celowali w kierunku powiatu starachowickiego).
rzut oka na powiat zza granicy
las na południe od Marcinkowa
droga graniczna na skraju lasu w okolicy Parszowa (nie nasz)
bohaterska próba przejścia Kaczki w Majkowie
tak też można pokonać tę rzekę (PS kładka już wygląda zupełnie inaczej, jest solidnie odnowiona)
Czwartą
wyprawę rozpoczęliśmy na skraju Skarżyska i musieliśmy dotrzeć do granicy w
Parszowie, skąd wędrowaliśmy w kierunku Michniowa. Początkowo szliśmy skrajem
lasu, potem zajrzeliśmy do wsi Mostki i przeszli polnymi ścieżkami. Idąc wzdłuż
Żarnówki dotarliśmy do leśnej osady Stary Stawik – rzadko tam bywamy. Od tamtej
pory chyba ani razu.
Żarnówka przy drodze do Dobrej Dróży
tego mieszkańca Starego Stawiku nie pytaliśmy o zgodę na fotografowanie
Po
przekroczeniu rzeki maszerowaliśmy już tylko leśnymi drogami o różnym stopniu
zabłocenia aż do Michniowa. I tak domknęliśmy wschodni odcinek granicy.
bywało trudno
Najtrudniejszą
wycieczką okazała się wyprawa nr 5. Ta prowadziła południową granicą.
Przyjrzyjcie się mapie powiatu – nasz odcinek to trasa Kopcie – Występa. Ile
tam poziomych niebieskich kreseczek – bagien! Rzeki też trzeba przekraczać, a
dróg miejscami na lekarstwo. Nie bez znaczenia jest tu termin wyprawy – środek
marca, czyli okres wiosennych roztopów. Co tam się działo na tej trasie!
Wrażenia niezapomniane, szczegóły w podpisach pod zdjęciami.
zwyczajne błoto - nic strasznego
pierwsza rzeka - luksusowa przeprawa
druga rzeka - za chwilę Edward wpadnie do wody na głębokość do pół uda
oto dowód
kolejna przeszkoda i tygrysi skok
i wreszcie chwila wytchnienia
Najmilsze
wspomnienia mam z kolejnej trasy rozpoczętej w Kopciach – to przejście
zachodnim odcinkiem granicy w kierunku Płaczkowa. Jak widać na mapie, jest to w
dużej części odcinek polny, a nawet łąkowy. Wycieczka odbywała się w czerwcu –
łąki w kwiatach, ciepło. Krótko mówiąc – marzenie turysty. Z jednym minusem –
przeszliśmy 25 kilometrów, a byli z nami nowicjusze. Skutek – minęło 10 lat i
drugi raz nie zaryzykowali kontaktu z grupą.
pomnik na skraju wsi Szałas pamięci nieznanego ułana z oddziału Hubala
przechodziliśmy w pobliżu pastwiska
giniemy wśród traw
z mnogości roślin tego dnia wybrałam storczyk
a tu poleciałam do szefa na skargę "Janusz się ze mnie nabija i mówi, że to miejsce to odcinek", szef na to "i ma rację, bo ta wieś się nazywa Odcinek"
i tak po przejściu 25 kilometrów wylądowaliśmy w rowie
Do
zamknięcia pętli został nam jeszcze ostatni odcinek – z Pięt przez Rędocin,
Majdów, Łazy do Lipowego Pola. To chyba najbardziej znany z naszych wycieczek
teren – często tędy chadzamy, zwłaszcza zimą. Tu jest fragment, gdzie granica powiatu pokrywa się z
granicą województwa.
ruina starej cegielni w Sołtykowie (wtedy nie miała jeszcze stu lat, bo zbudowano ją w roku 1916)
i na zakończenie jeszcze jedna rzeka naszego powiatu - Kamienna
Tak
wyglądała realizacja pomysłu Edwarda.
Postanowiłam opisać tamte wycieczki, bo
wprawdzie przebiegały w większości po znanych terenach, ale sam pomysł wart
jest zapamiętania.
Nie musicie nas naśladować, bo niektóre odcinki są
zdecydowanie szkołą przetrwania.
I jeszcze jedna uwaga. Powiat skarżyski reklamuje się hasłem "powiat z widokiem nie tylko na góry". Myślę, że moja relacja jest dowodem na słuszność tego hasła.
Zdjęcia – Edek, Janusz i ja
Aniu,pięknie to przedstawiłaś... odżyły wspomnienia - dzięki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo. To były naprawdę nadzwyczajne wycieczki. I my tacy młodzi...
UsuńPomysł rzeczywiście wart powielenia.
OdpowiedzUsuńMoża obejśc teraz sąiedni powiat, albo na przykład województwo. Gorzej z mapami, bo nie każdy powiat ma taką przyzwoitą mapę dla turystów.
Usuń