Różnie
bywało. Ten rok nie szczędził nam kontuzji, przeziębień, ale mimo wszystko
wędrowaliśmy. Zdarzało się, że na trasie bywały dwie osoby, ale były i liczne –
dziesięcioosobowe grupy. Różnie się ukladało – a to nam bus nie przyjechał, a to
pogoda zaskoczyła na trasie, a to się kierunki w terenie nie zgodziły z tymi na
mapie i trasa wyszła inna niż planowana. Ale i z takich perypetii umieliśmy
wybrnąć.
najważniejszy dobry humor na trasie
Na
wycieczkach środowych i niedzielnych „ogarnialiśmy” obszar raczej na wschodzie
naszego województwa. Chociaż zapuszczaliśmy się i do sąsiednich województw. Najdalej
na północ wybraliśmy się do Rusinowa (o, tę wycieczkę trzeba było kilka razy
przekładać, ale w końcu doszła do skutku).
pałac w Rusinowie (tu relacja)
Najdalej na
południe wybraliśmy się do Buska, tu udało mi się zaprowadzić kolegów do
miejsca, którego nie znali – to „krocząca” sosna w Wełczu.
sosna w lesie niedaleko Wełcza i Buska (tu link)
Na
zachodzie dotarliśmy do Nagłowic, a na wschodzie do Dwikóz. Tę pierwszą
wycieczkę połączyliśmy z oglądaniem starych kościołów i ruin dworów. Dwikozy i okolice były moim marzeniem od
jakichś trzech lat.
dwór w Nagłowicach (tu relacja)
przed nami Panieńska Góra w Dwikozach (tu relacja)
W tym roku
ulegliśmy fascynacji dawną architekturą. Zwiedzaliśmy piękne romańskie
kościoły, stare pałace lub ich ruiny. Tu najbardziej nas zauroczył nieduży, ale piękny
kościółek w Mieronicach. Dużym zaskoczeniem dla większości uczestników
wycieczki było też Gnojno. Taka niby nieduża wioska, a tu dwór obronny, piękny
kościół i efektowne barokowe figury przydrożne.
najstarsza część kościoła w Mieronicach (tu link)
dwór obronny w Gnojnie (tu relacja)
Bywało też
i trudno. Bo to i błoto, czasem śnieg, czasem upał. Ale w moich wspomnieniach
jako najtrudniejszy odcinek wycieczkowy pozostanie przejście po wiszących nad
rozlewiskiem Nidy torach wąskotorówki.
niezapomniane przejście (tu relacja)
Zorganizowaliśmy
też wspólny wyjazd w Pieniny, jego inicjator nie mógł pojechać, ale grupa
dzielnie sobie radziła na nowych dla większości trasach.
nasza grupka w Małych Pieninach (relacje w zakładce Pieniny)
I na
zakończenie – twarde dane liczbowe. Nasza grupa przeszła 1266,4 km podczas 79
wycieczek, co daje średnią 16 km. I znów krótsze te wycieczki, ale bo też i my
nie młodsi, a raczej starsi.
Na
zdjęciach z wycieczek zauważyliście zapewne, że przybyło nam kilkoro nowych
uczestników, ale w czołówce utrzymuje się grupa najtwardszych zawodników. Oto
nasze podium: Ela i Staszek - po 50 wycieczek, Janek - 56, Ania - 60.
W tym roku okazało się, że jesteśmy zżyci i w razie problemów możemy na sobie polegać. Kiedy zaniemogłam, Staszek przejął stery i dzielnie sobie radził z kierowaniem wycieczkami, a Janek nie szczędził trudów, aby te wyprawy dokumentować fotograficznie.
pomocna dłoń na trasie
Stasiu, dziękuję. A w przyszłym roku nie spoczywaj na laurach.
I obyśmy w nadchodzącym roku nadal mieli siły i chęć do wędrowania. Życzę Wam i sobie
kolejnych spotkań na trasach i na blogu!
Zdjęcia różnych autorów z naszej
grupy; wybierałam takie, jakich na blogu wcześniej nie pokazywałam. Z jednym mi się nie udało i jest powtórka.
Fajna inwentura... oby w Nowym było podobnie.
OdpowiedzUsuńPrzywykłam już do tych podsumowań. Oby znów było co podsumowywać za rok!
OdpowiedzUsuńOby Wam szlaków i do ich przemierzania nigdy nie zabrakło.
OdpowiedzUsuńZa honor poczytuję móc, choćby poprzez bloga, uczestniczyć w waszych wypadach.
I oby mapy pokazywały teren zgodnie z rzeczywistością, wtedy i wędrować w nieznane będzie łatwiej!
UsuńTwoje wypady też lubimy.
Bardzo lubię "Was" czytać i oglądać przepiękne fotki z Waszych wypraw...życzę zdrowia i wytrwałości w 2019 :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Na razie pracujemy nad zdrowiem.
UsuńSpotykajmy się nadal na wzajemnej lekturze.
Gratulacje! Jest się czym chwalić. Ja niestety zaliczam rok 2018 do straconych pod względem łązikowania... :-(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szkoda, ale jednak na stronie jest nowy wpis. Wreszcie.
Usuń